Liga Kobiet w Zakopanem w czasie od listopada 917 do października 918
Autorka nakreśla ogólną atmosferę Zakopanego w czasie jej pobytu w l. 1917-18 i opisuje działalność tamtejszego Koła Ligi Kobiet, którego była przewodniczącą. Do Zakopanego przyjechała z Tarnopola jesienią 1917 r., gdzie z powodu okupacji rosyjskiej przez ostatnie 3 lata była odcięta od jakichkolwiek wiadomości o tym, co się dzieje w Galicji. Sporo czasu zajęło jej zatem rozeznanie się w sytuacji. Z Legionami zetknęła się wprawdzie już w Tarnopolu, odwiedzając w szpitalu rannych legionistów, ale o Lidze Kobiet nie słyszała. Zakopane było w tym czasie pełne przedstawicieli i zwolenników różnych obozów politycznych, wszyscy walczyli ze wszystkimi. Długo nie mogła zrozumieć, dlaczego Liga Kobiet zwalczała gen. Sikorskiego, czy Żeromskiego, albo że nie wszyscy Polacy wielbili Piłsudskiego i wierzyli w celowość Legionów. A były to czasy niezwykle trudne: Piłsudski internowany, Legiony rozwiązane, w Brześciu obradowano nad traktatem pokojowym pomiędzy Rosją i Niemcami i ważyły się losy Chełmszczyzny. Do tego zamęt w Austrii, upadek ducha armii, szpiegostwo w Galicji, co nie tylko zniechęciło społeczeństwo do Austrii, ale wręcz zwracało sympatię ku Rosji. Nic więc dziwnego, że to wszystko niepokoiło ludzi i wywoływało zajadłe spory, prowadzące do rozbicia narodowego. Liga jednak nie straciła z pola widzenia jasnego celu i konsekwentnie wspomagała Legionistów. Kręciło się ich wtedy sporo po Zakopanem – przebywali tam na kuracji lub uciekli właśnie z frontu włoskiego. Próbowali przedostać się do Królestwa, by wstąpić do POW, jedynej wówczas polskiej organizacji wojskowej.
Kozicka zdaje następnie dokładne sprawozdanie z działalności Koła pod jej kierownictwem. Dużo miejsca poświęca opisowi trudności, jakie miały z organizowaniem wyjazdu Legionistów do Królestwa (ukrywanie ich, zdobywanie cywilnych ubrań i paszportów). Wymienia szczególnie zasłużone w tym działaczki, m.in. p. Zaniewską (siostrę Marii Piłsudskiej), p. Bogdaniową, p. Daszyńską (żonę Ignacego Daszyńskiego), wspomina także o roli kolejarzy pomagających w przerzucie. Dowiadujemy się, jak zdobywano fundusze na tę działalność – głównie z organizacji rozmaitych „dochodówek”, czyli np. podwieczorków w cukierni, festynów ludowych, ale także z prowadzenia sklepu spożywczego. Sklep przy Krupówkach był bardzo oblegany, bo w Zakopanem, jak i w całej Galicji, brakowało żywności, gdyż była ona wywożona do południowych prowincji Austrii.
Dużą część relacji zajmuje kwesta tzw. „Ogniska”, czyli ochronki dla dzieci Legionistów, założonej przez Marię Paszkowską w Krakowie, a następnie przeniesionej do Zakopanego. Niestety pomimo wielkiej empatii Paszkowskiej dla losu tych dzieci, nie radziła sobie z prowadzeniem tej placówki i trzeba było ją ze stanowiska usunąć, a ochronkę wiosną 1918 r. przenieść do Rabki, gdzie oddano ją we władanie Henryki Pawlewskiej.
W tekście podany jest ówczesny skład Zarządu Koła Zakopiańskiego Ligi (liczyło ono wtedy ok. 80 członkiń). Autorka podkreśla ogromny zapał, determinację i odwagę tych kobiet w walce o wolność. Skarży się natomiast na utrudnienia ze strony starosty nowotarskiego, p. Psarskiego, który robił wszystko, żeby ich działalność skomplikować.
W ostatniej części swego sprawozdania Kozicka wspomina moment podpisania pokoju w Brześciu i jakie to wywołało oburzenie w Zakopanem – na chwilę zjednoczyło zwaśnione strony, które spotkały się w hotelu Morskie Oko, by uradzić, w jaki sposób zamanifestować wolę mieszkańców miasta. Postanowiono zorganizować pochód, ale i tu nie obyło się bez sporów, np. problemem stało się, czyje portrety będą niesione jedni chcieli Piłsudskiego, inni Dmowskiego i Hallera. Ostatecznie osiągnięto kompromis, z którego nikt nie był zadowolony. Jednak sam pochód, który zjednoczył wszystkich był wydarzeniem niezwykle podniosłym.