publikacje

Wróć do listy

Jak odzyskiwaliśmy Ziemie Odzyskane

Autorka opisuje stosunki, jakie panowały na Warmii i Mazurach tuż po zakończeniu II wojny światowej. Robi to przede wszystkim na podstawie obserwacji zebranych podczas kilkumiesięcznego pobytu w tamtych stronach.

W czasie wakacji 1947 r., jak pisze, pojechała z kolegami ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego z kręgu starszoharcerskiego na Ziemie Odzyskane. Grupa liczyła kilkanaście osób, w głównej mierze byli to studenci z różnych warszawskich uczelni. Mieli oni pomagać w pracy w gospodarstwach, w uruchamianiu szkół oraz w udzielaniu porad lekarskich. Studenci zabrali ze sobą także trochę żywności, odzieży i leki. Przy okazji mieli zbierać informacje na temat repolonizacji ludności autochtonicznej i stosunków między „miejscowymi” i napływającymi osadnikami (głównie Zabużakami), dla socjologa z Polskiej Akademii Nauk, profesora Jana Szczepańskiego, według opracowanego przez niego kwestionariusza. Gdy wszyscy dotarli na miejsce, okazało się, że wiele dzieci cierpiało na świerzb i wszy. Zauważyli pewną prawidłowość: dzieci Mazurów i Warmiaków były chudsze niż osadników, ale czyste, a ich matki same prosiły o leki. Zaś dzieci Kresowiaków były dobrze odżywione, ale niechlujnie ubrane i brudne. Ich matkom trzeba było tłumaczyć, że ze świerzbu trzeba leczyć całą rodzinę, i niemalże na siłę wciskać im maść dziegciową. Studenci, jak relacjonuje autorka, pomogli nauczycielowi wyremontować szkołę, jednak pierwszego dnia do szkoły przyszło tylko kilkoro małych Zabużaków. Jak się później okazało, Warmiacy nie przyszli, ponieważ obawiali się, że gdy znowu przyjdą Niemcy, to zostanie to potraktowane jako przestępstwo i tym samym wszyscy zostaną za to ukarani. Dopiero, gdy otrzymali dokumenty, z których wynikało, że nauka w szkole stała się obowiązkiem, wszystkie dzieci miejscowych stawiły się w klasach.

Autorka wspomina też o akcji podpisywania list mazurskich (Volkslist) – kto ich nie podpisał, był wywożony do Niemiec. Po jakimś czasie sytuacja się jednak odwróciła i trzeba było się długo starać, żeby dostać pozwolenie na wyjazd. Dlatego często zdarzało się, że jak już ktoś dostał takie pozwolenie, to wyjeżdżał w pośpiechu, zostawiając nierzadko cały swój dorobek. Z czasem, jak twierdzi Maria Nowicka, pogłębiał się bałagan, narastały antagonizmy między autochtonami i osadnikami. Dominowały nastroje niechęci i wrogości, poczucie krzywdy i zagrożenia. Dlatego wielu mieszkańców Warmii i Mazur zdecydowało się wyjechać do Republiki Federalnej Niemiec. Tekst porusza również kwestię zmian ustrojowych, to znaczy szykanowania tzw. kułaków.

Autor/Autorka: 
Miejsce powstania: 
s.l.
Opis fizyczny: 
7 s. ; 30 cm.
Postać: 
luźne kartki
Technika zapisu: 
maszynopis
Język: 
Polski
Miejsce przechowywania: 
Dostępność: 
dostępny do celów badawczych
Data powstania: 
1998
Stan zachowania: 
dobry
Sygnatura: 
AWII/3383
Tytuł kolekcji: 
Archiwum Wschodnie
Uwagi: 
Autorka używa w tekście wielu określeń z gwary warmińskiej.
Słowo kluczowe 1: 
Słowo kluczowe 2: 
Osoba, której dotyczy treść: 
Główne tematy: 
Życie codzienne na Warmii tuż po II wojnie światowej; relacje pomiędzy autochtonami i osadnikami zza Buga; wyjazdy do Niemiec po II wojnie światowej.
Nazwa geograficzna - słowo kluczowe: 
Zakres chronologiczny: 
1947
Nośnik informacji: 
papier
Gatunek: 
pamiętnik/wspomnienia