Halina Martin do Izabeli Kuczyńskiej, 1973–2004
Kolekcja listów do Izabeli Kuczyńskiej, córki Stanisława Nowickiego, jednego z powierników FON (Funduszu Obrony Narodowej). Kobiety przyjaźnią się od lat (prawdopodobnie jeszcze z czasów okupacji), z obydwu stron czuje się całkowite zaufanie i szczerość wypowiedzi. Listy są pisane przeważnie z Londynu, zaś adresatka często podróżuje pomiędzy Polską a Afryką (Zair, Algieria), zatrzymując się zwykle po drodze w Europie Zachodniej (Belgia – Liege, Bruksela; Francja- Paryż, Grenoble). W latach 70-tych i 80-tych jest to okazja do prowadzenia korespondencji poza cenzurą. Kuczyńska pełni także rolę kuriera Martinowej, przekazując różne przesyłki z i do Polski w czasach Żelaznej Kurtyny. Obie kobiety są powiązane ze strukturami opozycyjnymi.
Korespondencja zaczyna się od roku 1973, kiedy Halina Martin wraca z Zairu, gdzie odwiedzała państwa Kuczyńskich w Kinshasie (Michał, mąż Izy pracował na tamtejszym uniwersytecie, a Iza przebywała u niego przez kilka miesięcy w roku). Kobiety mają bardzo dobry kontakt ze sobą, łączą je podobne doświadczenia wojenne (obie były w AK), a także niechęć do władzy ludowej w Polsce. Poruszają rozmaite tematy: od wspomnień z czasów konspiracji AK poprzez bieżącą sytuację polityczną w Polsce, aż po sprawy rodzinne i znajomych.
Przez dłuższy czas, co najmniej do lat 90-tych, kobiety zachowują daleko idącą ostrożność, pisząc o sprawach konspiracyjnych. Starają się unikać nazwisk, często stosują umowne określenia, aby cenzura nie mogła rozszyfrować, czego naprawdę dotyczą ich listy. Nawet gdy wymiana korespondencji następuje poza granicami kraju, obawiają się, że ich korespondencja może być kontrolowana. Iza często przewozi różne przesyłki do kraju i z kraju, zwłaszcza w latach 80-tych. Ma swoje punkty kontaktowe w Belgii i Francji, gdzie Halina dostarcza listy i paczki, także pieniądze i książki. Tymi samymi kanałami przekazywane są materiały z Polski (ulotki, wydawnictwa drugiego obiegu, prasa podziemna, itp.), które są gromadzone przez dr Jagodzińskiego w Bibliotece Polskiej w Londynie. Obie są zaangażowane w pomoc wysyłaną z Zachodu do Polski. Halina zbiera fundusze w Wielkiej Brytanii i w Ameryce (USA, Kanada), organizuje transporty z darami (żywność, odzież, leki), szczególnie w czasie stanu wojennego, ale również później. W czasie stanu wojennego wysyła do kraju również maszyny i materiały drukarskie. Przez cały czas jest doskonale zorientowana w aktualnej sytuacji w Polsce, ma rozległe kontakty z opozycją w kraju, ale również ze środowiskami emigracyjnymi (np. Kultura Paryska, kręgi „solidarnościowe” w Londynie). Praktycznie stale gości u siebie przybyszów w kraju, niektórzy są u niej stałymi rezydentami przez wiele miesięcy. Na początku lat 80-tych w jej domu odbywają się liczne spotkania „Solidarności”, dyskusje na tematy polityczne, narady. Oburza się, że nowoprzybyli z wyższością odnoszą się do dzieci dawnej emigracji, nazywając ich „angolami”. Wyjaśnia, że to właśnie Ci młodzi bardzo mocno angażują się w pomoc dla kraju, chociaż większość z nich nawet tam nie była. Halina komentuje niektóre wydarzenia krajowe, wykazując bardzo dużą znajomość tematu.
Dużą część korespondencji zajmują sprawy kombatanckie. Halina opisuje, czym się aktualnie zajmuje, coraz bardziej włączając przyjaciółkę w swoje działania. Jest tu mowa o pracy badawczej i wydawniczej Haliny. Dowiadujemy się o kulisach redagowania przez nią Biuletynu Informacyjnego, który od drugiej połowy lat 70-tych praktycznie prowadzi samodzielnie, pisząc także osobiście niektóre artykuły. Opowiada też o pracy nad książką o Szarych Szeregach, na której przygotowanie poświęciła 5 lat życia, a ostatecznie jej nazwisko nawet nie znalazło się na okładce. Cały splendor wziął na siebie Jan Rossman, który napisał tylko komentarze do rozdziałów. Jest tu także mowa o jej książce poświęconej kobietom AK, a także innym jej przedsięwzięciom pisarskim. Ubolewa, że udział kobiet w walce zbrojnej podczas II wojny światowej jest często pomijany lub umniejszany zarówno przez ich kolegów z AK jak i historyków. Rola kobiet niesłusznie jest ograniczana do łączności, podczas gdy kobiety walczyły również u boku mężczyzn.
W wielu listach przewija się wątek „Wujka”, czyli Kazimierza Iranka-Osmeckiego, z którym obie kobiety były zaprzyjaźnione. Obie zmartwione są jego postępującą chorobą i śmiercią w maju 1984 r. Dla Haliny był kimś bardzo bliskim, „swoim człowiekiem” w Studium Polski Podziemnej w Londynie. Gdy jego stan się pogarszał, martwiła się, że nikt nie jest w stanie go zastąpić. Przed śmiercią zdążył jeszcze napisać książkę o Grocie-Roweckim. Halina miała bardzo złe zdanie o jego żonie i rodzinie. Uważała, że żona go nie lubi i nie szanuje, że robi mu na złość. Iranek przekazał Halinie część swoich materiałów, dokumentów, aby przechowała je. Po jego śmierci, jego syn zarzucał jej, że je ukradła, podczas gdy ona ratowała niektóre ważne dokumenty przed zniszczeniem przez żonę „Wujka”. Miała również żal do jego rodziny, że nie pozwoliła pochować go wśród swoich, a potem nie dbała o grób.
Ważnym wątkiem, który pojawiał się w listach kilkakrotnie, była sprawa ojca Izy, Stanisława Nowickiego i jego współpracowników: Tatara i Unika (TUN), powierników FON-u. Krytykuje „pseudohistoryka” Siemaszko, za wybielanie postaci Tatara. Wspomina także o Ticie Pronaszkowej vel. Janinie Konopackiej, która była asystentką Tatara i do końca życia nie powiedziała złego słowa o swoim szefie (zginęła w Londynie w 1983 r., w wypadku). Halina porusza też kwestię wtyk i zdrajców, którzy współpracowali reżimem komunistycznym. W kilku miejscach jest mowa o Blance Kaczorowskiej (Iza znała ja ze szkoły), która wyjechała na Zachód i próbowała się wkręcić w środowiska emigranckie, ale gdy została zdemaskowana jako była współpracowniczka UB, zaszyła się gdzieś pod Paryżem. Jej były mąż, Kalksztajn, również podejrzana postać, zarządzał 2 farmami pod Warszawą, potem zamieszkał w Szczecinie pod zmienionym nazwiskiem. Z listów wiemy, że środowisko „solidarnościowe” miało wtyki na Zachodzie (ich nazwiska Halina podawała właściwym osobom), które mogły być źródłem wielu wpadek po wprowadzeniu stanu wojennego.
Halina przez cały czas była mocno zaangażowana w działalność Funduszu Inwalidów AK. Po transformacji, na początku lat 90-tych zmieniły się w Polsce zasady pocztowe i niemożliwe było dalsze przekazywanie pieniędzy za pomocą przekazów pocztowych. Trzeba było opracować nowy system za pośrednictwem przelewów bankowych. Halina zaproponowała Izie, żeby została kimś w rodzaju bankiera (ponieważ miała do niej całkowite zaufanie). Przelewała większe kwoty na konto Izy, a ona dalej rozprowadzała te pieniądze wśród podopiecznych Funduszu. Część pieniędzy szła również drogą prywatną. Były to pieniądze od Polonii amerykańskiej. Na początku lat 90-tych nadal idą transporty do Polski, dużą trudnością okazuje się przezwyciężenie formalności celnych. Potrzeba nawet interwencji na najwyższym szczeblu. Halina prosi niejednokrotnie Izę o interwencję na miejscu
W listach pojawiają się także sprawy rodzinne. Autorka pisze o chorobie swojej matki, o sowich córkach, czasem wspomina cos o wnukach.
W tej samej teczce znajdują się również listy Izabeli Kuczyńskej do Haliny Matrtin.