Dziennik: 1889-1904
Dziennik prowadzony od 1889 do 1904 roku z jednym uzupełnieniem w roku 1907. Na pierwszej karcie widnieje wpis „1889 rok. Mój pierwszy karnawał”, jednak po tytule tym nie następują wpisy, które by go rozwijały. Pojawiają się notatki, nie zawsze datowane, wskazujące na późniejszą porę roku. Pierwszy datowany wpis pochodzi z 21 VIII.
Wpisy ograniczone są do kilku tematów. Autorka koncentruje się na sprawie swojego zamążpójścia. Szczególnie chętnie opisuje spotkania towarzyskie w rodzinnej Honorówce, potem Sołolubówce, a także bale i przyjęcia w okresie karnawału, który spędza zwykle w Krakowie. Autorka zapisuje, jacy mężczyźni się nią interesują i jakie na niej robią wrażenie. Okazuje się, że nie może podjąć decyzji o wyjściu za mąż, chociaż uchodzi za ładną, jest dość dobrą partią, a konkurentów nie brakuje. Autorka odrzuca ich, czując się niezdolna do kompromisu, choć zwłaszcza na początku odrzucenie zakochanych w niej mężczyzn budzi w niej poczucie winy. Żaden z nich nie budzi jednak w niej uczucia, którego – jak przyznaje – jest spragniona, a także „ciekawa”. Z kolei dwaj mężczyźni, którzy ją naprawdę interesują, nie decydują się na oświadczyny, mimo udanego flirtu. Na k. 51 notuje: „Chcę być wzorową żoną, dobrą, pobłażliwą (bo wiem, że trzeba mężowi dużo przebaczać), uległą.” W roku 1904 roku podsumowuje jednak kilkanaście ostatnich lat życia, pisząc, że „trzeba być egoistką”, to znaczy: nie poświęcać się i nie wychodzić za mąż bez miłości. W 1999 roku autorka spisuje wszystkich mężczyzn, którzy dotąd się jej oświadczyli – jest ich czternastu. Podobny spis odnajdujemy na przedostatniej karcie zeszytu – lista dochodzi do dwudziestu czterech.
Autorka, widząc, że w dzienniku brak miejsca na następne zapiski, kończy go w uroczysty sposób, podsumowując jednocześnie pewien etap swojego życia i utożsamiając z etykietką starej panny:
„Tyle szczęścia, tyle pieśni
Co się marzy i co prześni
Miałam zaledwie parę miłych chwil w życiu, a tak były krótkie!!!
Co mnie czeka? Czy mogę jeszcze marzyć o szczęściu? Wszystko w ręku Boga, nie zgłębiać przyszłości, modlić się, spełniać obowiązki, być silną duchem – i jeszcze mieć trochę iluzji, bez nich życie smutne, szare.”
Poza wpisami dotyczącymi perypetii matrymonialnych autorki, w dzienniku, czy też „książce”, jak ją w pewnym miejscu sama nazwala, znajdziemy przede wszystkim uwagi o sprawach matrymonialnych jej rodzeństwa – dwóch sióstr i brata - innych małżeństwach w kręgu znajomych, a także czułe zapiski poświęcone matce chorującej na nowotwór, która zmarła pod koniec zimy 1894. Długie przerwy w pisaniu, jak wynika z uwag autorki, spowodowane są właśnie smutkiem z powodu choroby mamy i żałobą po niej, a w późniejszych latach – smutkiem spowodowanym staropanieństwem. Z tych nastrojów wyrywają autorkę egzotyczne wrażenia z podróży, które chętnie notuje – na przykład w 1900 roku wyjeżdża z rodziną do Algieru. Opisuje także wrażenia z pobytu w Karlsbadzie i południowych Włoszech.