Dziennik: 08.08–26.10.1909 (tom 65)
Dziennik prowadzony od 08.08.1909 do 26.10.1909, opatrzony przez autorkę numerem 65.
Ponieważ w kolekcji brak poprzedzającego ten dziennika, nie wiemy, jak przebiegał pierwszy okres po majowej operacji łyżeczkowania macicy. W sierpniu autorka przebywa natomiast w majątku swojej rodziny w Wolicy. Jej zapiski w tym tomie dziennika poświęcone są niemal wyłącznie tematyce religijnej. Być może przyczyniło się do tego niedawne trudne doświadczenie, być może – lektura "Ćwiczeń duchownych" Ignacego Loyoli.
Autorka notuje z nich (po francusku) wiele fragmentów i zastanawia się, jak zrealizować jego nauki o całkowitym posłuszeństwie Woli Bożej we własnym życiu. Tym razem wyraża silną niechęć wobec okultystycznych zainteresowań otoczenia. Podejmuje pewne praktyki ascetyczne (jak na przykład spanie na twardym łóżku lub podłodze), przy czym notuje, że wywołują one irytację męża. (Przez część okresu obejmującego dziennik jest on tutaj nieobecny, a autorka przyznaje kilkakrotnie, że dobrze się czuje w samotności, nieodrywana od rozmyślań obowiązkami towarzyskimi). Staje się też w tym okresie wyraźnie dużo bardziej samokrytyczna – dostrzega zwłaszcza takie swoje wady, jak skłonność do irytacji, próżność, potrzeba flirtu i bycia adorowaną przez mężczyzn. Wyraża wolę pracy nad sobą. Notuje, kiedy przeprasza męża czy służącą za swoje zbyt popędliwe zachowanie i gniew.
Ton pobożnych rozmyślań zakłócają jednak wieści z Dereszewicz – wydaje się, że autorka w tym czasie popadła wręcz w obsesję na punkcie żony brata męża, której dotąd nie lubiła, ale teraz bardzo jej zazdrości trzeciego dziecka. Choć deklaruje chęć poprawienia swojego zachowania i relacji z Madzią, najwyraźniej wewnętrznie bardzo boleje nad swoją bezpłodnością, czuje się z tego powodu (nie wiadomo czy słusznie) lekceważona przez rodzinę męża i wydaje się świadomie unikać z nią kontaktu. W tym czasie rozmyśla także nad swoim prawdziwym powołaniem i dochodzi do wniosku, że jej uzdolnienia są mistycznej, a nie artystycznej natury, czyli że jest powołana do świętości, a nie na przykład do twóczości literackiej. Postanawia zrezygnować z kolejnych prób pisania jako wyrazu pychy.
W październiku wyjeżdża z mężem do kurortu w Wiesbaden, gdzie oboje mają zadbać o swoje zdrowie, między innymi przestrzegając diety i gimnastykując się.