Albina Wojtowicz do Żanny Kormanowej, 1949–1985
Wieloletnia korespondencja z Żanną Kormanową, prowadzona w latach 1949-1985, ale z najstarszego listu znajdującego się w tej kolekcji wynika, że kobiety korespondowały już wcześniej. Mimo wieloletniej znajomości kobiety do końca zwracały się do siebie per „Pani”. Albina wiedzie bardzo skromne życie, boryka się z chorobami, żali się Kormanowej na swój los. Z korespondencji wynika, że Kormanowa regularnie wspomaga Albinę finansowo, czasem interweniuje w jej sprawach, wspiera ją także psychicznie.
Pierwsze listy pochodzą ze stycznia 1949 r. Autorka mieszka w Wałbrzychu w dzielnicy Biały Kamień. Ma wtedy 40 lat i nie posiada własnej rodziny. Pochodzi z okolic Lwowa. Jest ciężko chora. W 1942 r. stwierdzono u niej gruźlicę, która później zaatakowała kości. Z powodu chorego biodra ciężko jej się poruszać. Rzadko wychodzi z domu. Mieszka z matką (71 lat) i młodszą siostrą (30 lat), która ma męża i roczną córkę, Ewę. Siostra utrzymuje matkę i Albinę. Pracuje jako księgowa, a szwagier jako szofer i mechanik. Matka zajmuje się domem i opiekuje się dzieckiem, Albina pomaga w miarę możliwości. Uwielbia czytać (zapisała się do biblioteki), lubi też słuchać radia (to jej jedyny kontakt ze światem). Była kiedyś nauczycielką, ale teraz daje tylko korepetycje, co przynosi jej niewielkie dochody. Żyje bardzo biednie, nie stać ją na ubrania, ani na lepsze jedzenie, owoce. Kormanowa pomaga jej, wysyłając jej regularnie pieniądze (na leki), czasem jakieś ubrania, czasopisma, książki. Albina leczy się od pewnego czasu prywatnie, ziołami – jeździ co jakiś czas do lekarza do Dęblina, który przepisuje jej herbatki i jakieś proszki oraz kąpiele ziołowe. Choroba powoli ustępuje.
W 1950 r. siostra urodziła drugie dziecko, Jasia. Albina ma teraz więcej obowiązków przy dzieciach. Brakuje jej czasu na czytanie. Zaczęła trochę wychodzić do parku, czuje, że żyje. Chciałaby znaleźć jakąś pracę na kilka godzin popołudniami, gdy siostra już wraca z pracy. We wrześniu 1950 r. sprawy się komplikują, mąż siostry odchodzi do innej kobiety, a siostra musi szukać nowej pracy, bo jej zakład przeszedł w ręce państwowe i nie wiadomo, czy ją zostawią. W lutym 1951 r. szwagier wraca do rodziny, pracuje w Jeleniej Górze, dokąd mają się przenieść.
Wiosną 1951 r. Albina przebywa u starszego brata we Wrocławiu. Brat pracuje w Dyrekcji Kolei Państwowych, ma chorowitą żonę i dużo dzieci. Albina pomaga im w nauce. Pisze o swoich wrażeniach ze zniszczonego miasta, które się stopniowo odbudowuje. Jednak nie może tam długo zostać ze względu na atmosferę w domu. Bratowa nerwowa, Albinie nie podobają się jej metody wychowawcze. Tęskni za dziećmi siostry. Matka opada z sił. Na prośbę siostry zamieszkuje z nimi w Cieplicach Śląskich (Jelenia Góra). Szwagier dostał tam ładne 4-pokojowe mieszkanie służbowe. Okolica bardzo ładna, spokojna, powietrze zdrowe (Cieplice są uzdrowiskiem). Albina pilnie potrzebuje pracy. Przy pomocy Kormanowej zaczyna pracę w Miejskiej Radzie Narodowej w referacie podatkowym – praca łatwa, choć mało ciekawa i słabo płatna. Zapisała się do Ligi Kobiet. Myśli o spłaceniu długu wobec Kormanowej, ale p. profesor nadal jej przysyła pieniądze. Po miesiącu przenoszą ją na kasę. Albina jest bardzo wdzięczna Kormanowej za wszelką pomoc (praca, pieniądze, ubrania, książki, pisma). Czuje się teraz pełnoprawnym człowiekiem. Po kilku miesiącach spokoju, u siostry wracają stare problemy, mąż znowu ma kochankę. Siostra chciała się rozwieść, ale on się nie zgadza, chce żeby matka z Albiną się wyprowadziły do swojego mieszkania. Siostra znowu w ciąży, rodzi w lutym 1952 r. trzecie dziecko, syna. Sytuacja w domu coraz gorsza. Szwagier przestaje dawać na dzieci, coraz więcej czasu spędza poza domem. W końcu wynosi się do kochanki. Kobiety muszą opuścić mieszkanie. W sierpniu, dzięki interwencji przewodniczącego MRN, dostają przydział na mieszkanie – jest suche, ciepłe i blisko pracy. Dzieci poszły do przedszkola. Siostra odmłodniała.
W 1953 r. Albinę przeniesiono z kasy do działu ogólnoadministracyjnego, musi pracować popołudniami. Bardzo ją to męczy, myśli o zmianie pracy. Ostatnio nie czuje się najlepiej, odnowiło się ognisko zapalne w biodrze. Stara się o sanatorium. Wyjeżdża dopiero na wiosnę 1954 r. do Kamiennej Góry, ale warunki nie są tam najlepsze – mała troska o chorego. Spędza tam trzy miesiące, dużo czyta, słucha radia, ogląda filmy, robi zabawki z ceraty (zwierzątka dla siostrzeńców). W maju wraca do pracy.
W 1955 r. odwiedza najstarszego brata w Nowej Rudzie, który miał wypadek na kopalni (jest technikiem ruchu pod ziemią), ma zmiażdżoną nogę i złamaną rękę. Ma także brata za granicą (Paryż), ale rzadko się kontaktują, ostatnio pisał kilka lat temu, że niezbyt dobrze mu się wiedzie. We Lwowskiem zostali jeszcze jej dwaj bracia i dwie siostry. Długo nie mieli kontaktu z nimi. W połowie roku 1955 r. przyszedł list od sióstr, które przebywają na Syberii, w Kraju Krasnojarskim. Piszą, że jesienią będzie możliwość wyjazdu stamtąd. Albina prosi Kormanową o radę, do kogo zwrócić się z prośbą o pozwolenie na ich przyjazd. W grudniu 1956 r. przychodzi wiadomość od nich, że wyjeżdżają na początku roku.
W międzyczasie Albina pisze podanie do Ministerstwa Zdrowia o operację biodra u prof. Grucy, stara się też o rentę, ale bez odpowiedzi. W 1957 r. wyjeżdża do Warszawy na badania w Klinice Ortopedycznej. Zawsze marzyła, żeby zobaczyć Warszawę. W listopadzie 1958 r. znajduje się na oddziale prof. Grucy. Ma być operowana. Kormanowa odwiedza ją w szpitalu – kobiety widzą się po raz pierwszy. Operacja odbyła się w końcu miesiąca. Albina jest przekonana, że zawdzięcza to wstawiennictwu wpływowej protektorki. Po ok. 2 tygodniach przewieziono ją do Świdra, tam pozostaje jeszcze przez 3 miesiące. Albina niezbyt zadowolona z tamtejszej opieki. Odwiedza ją siostra z Cieplic, był także brat. Siostrze sąd przyznał alimenty, ale nie dostaje ani grosza. Po zdjęciu gipsu Albina czuje się lepiej. Lekarze zachwyceni wynikiem operacji. Do pracy wraca w maju, zastaje tam dużo zmian, nieprzyjemną atmosferę. Dokucza jej serce.
W wrześniu 1961 r. ma wypadek (spada ze schodów), znowu spędza kilka tygodni w szpitalu. Brakuje jej pieniędzy, zaciągnęła dług, bo musiała wykupić mieszkanie. Brat z Paryża przeniósł się na półkulę południową, ale nie ma od niego wieści.
W 1963 r. ponownie stara się o sanatorium. Jest zniechęcona do pracy, narzeka na swojego szefa – sekretarza miejskiego, który jest nieukiem i mąci wśród pracowników, ją szykanuje, chce pozbyć się starych pracowników. W końcu roku siostra trafia do aresztu za zabór mienia. Albina wierzy w jej niewinność, uważa, że nie zrobiła tego celowo, tylko przez niedopatrzenie. W tym czasie odnawia się jej choroba nogi. Musi oddać chłopców do domu dziecka. Chce prosić Gomułkę o interwencję w sprawie siostry.
W kolejnych latach korespondencja jest sporadyczna. W 1965 r. Albina pisze, że miała kłopoty z wątrobą, ale nadal pracuje. W biurze ciągle jest nerwowo, szefowie dogryzają, mącą. Pisze także o dzieciach siostry: Ewa chce studiować rusycystykę, chłopcy chodzą do szkoły. Brat jest w Australii.
W 1968 r. Albina zmienia pracę, teraz pracuje w Ośrodku Zdrowia w Sobieszewie, jako kierownik administracyjno-gospodarczy. Starsze dzieci siostry pracują, młodsze jeszcze w szkole. W 1970 r. odezwał się brat z Australii, przysłał listy z kilku lat złączone razem. Mieszka w Hobart, wykłada tam o języku. Wiosną 1971 przyjechał do Polski, z żoną i najmłodszą córką. Nie był w kraju 29 lat. Zwiedzili kilka Poznań, Wrocław, Kraków, Wieliczkę, Zakopane.
W kolejnych latach Albina pisze, że dom opustoszał, dzieci się wyprowadziły, został tylko najmłodszy, Rafał. Ewa wyszła za mąż i urodziła dziecko. Janek ciągle zamienia pracę i miejsce zamieszkania. Dzidek był w wojsku. Ona nadal pracuje w ośrodku, ale odkąd powstał ZOZ jej praca jest bardziej uciążliwa, wszystko musi załatwiać w dyrekcji, często jeździ do Jeleniej Góry. Do tego zmieniła się kierowniczka ośrodka (z poprzednią miała bardzo dobre relacje).
W 1977 r. pracuje już tylko na pół etatu w lecznicy zwierząt w Sobieszewie. Męczą ją choroby. Od 11 lat dokucza jej gościec, miażdżyca zaatakowała jej słuch. Przyjeżdża ponownie brat z Australii. Pisze książkę o Brunonie Szulzu, swoim profesorze z gimnazjum. Jego żona jest Szwajcarką. Dwoje dzieci to muzycy, trzecie jest pedagogiem. Brat z żoną odbywają właśnie podróż po świecie (Wiedeń, Paryż, Anglia, Nowy Jork), która trwa rok.
W następnych latach dochodzą kolejne choroby: nadczynność tarczycy, nadciśnienie. W 1980 r. autorka jest już na emeryturze. Remontuje mieszkanie. Brat z Australii jest ciężko chory, po 2 wylewach, starsza siostra miała operację przepukliny, ona złamała nogę. Sytuacja w kraju coraz gorsza, kolejki, strajki. Uważa, że niektóre postulaty są słuszne, ale ludzie za dużo chcą. W 1981 r. umiera młodsza córka brata z Australii (26 l.), on nadal w szpitalu bez świadomości. Albina mieszka z siostrami, mało wychodzą z domu, kolejki po wszystko są coraz bardziej męczące. Stan wojenny pogłębił jeszcze trud życia, ale Albina uważa, że był konieczny. W 1983 r. zaopatrzenie się nieco poprawia, mniej czasu spędza się w kolejkach. Kormanowa nadal przysyła paczki i pieniądze. Mąż Ewy ginie w wypadku w warsztacie. Umiera brat we Wrocławiu (rak mózgu). Rafał, najmłodszy syn siostry, miał już trzecią operację na kamienie nerkowe. Żeni się, mają zamieszkać nimi. W 1984 r. spodziewają się dziecka. Trzeba przerobić trochę mieszkanie, dobudować łazienkę. W 1985 r. umiera brat w Nowej Rudzie. Brat w Australii bez zmian już piąty rok.