27. Kresy Wschodnie pod okupacjami 1939-1945 r.
Autorka opowiada o latach okupacji na Kresach Wschodnich – sowieckiej, niemieckiej i ponownie sowieckiej – poprzez pryzmat własnych przeżyć i zapamiętanych wydarzeń. W momencie wybuchu wojny była już dorastającą dziewczyną, mieszkała w Stanisławowie z rodzicami, młodszą siostrą i dziadkiem. Ojciec był sędzią. Najpierw Krystyna Zawadzka opisuje przeżycia z pierwszych dni wojny, kiedy to słuchali w radiu informacji z frontu, mając nadzieję, że sojusznicy przyjdą z odsieczą i wojna szybko się skończy. Twierdzi, że wejście wojsk radzieckich przez Ukraińców, Żydów i polskich komunistów było witane kwiatami, a rodzina Krystyny siedziała w domu, czekając na rozwój wypadków.
Nadeszły ciężkie czasy. Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych ZSRR (ros. Народный комиссариат внутренних дел СССР, inaczej NKWD) aresztował ojca, ale po dwóch tygodniach został on wypuszczony. Nie mógł już wykonywać swego zawodu, ale po znajomości dostał pracę jako dozorca magazynu. Matka, by dorobić, chodziła na targ i wyprzedawała mienie rodziny. Dziewczęta chodziły do szkoły – sowieckiej „dziesięciolatki”, w którą przekształcono ich gimnazjum. Rozrywką było czytanie książek, które wraz z polonistką ocalili z biblioteki szkolnej. Gdy Krystyna skończyła osiemnaście lat, zaczęły się nocne wezwania na przesłuchania do NKWD. Na szczęście były łagodne. Zabrano im jeden z trzech pokoi i zakwaterowano w nim rodzinę rosyjską. Uciążliwe było, jak pisze autorka, zwłaszcza korzystanie ze wspólnej kuchni. Zimą brakowało opału. Po jakimś czasie zmarł dziadek i zwolnił się po nim pokój. Zajęły go siostry. Żyli w ciągłym strachu przed wywózkami na Sybir. Ich rodzina też była na liście, jak twierdzi autorka, ale nie zdążono ich wywieźć, bo w czerwcu 1942 r. Niemcy napadły na Rosję. Odtąd autorka opisuje okupację niemiecką. Zabrano im mieszkanie i dano gorsze, ale ojciec znalazł lepszą pracę. Siostra po maturze poszła do pracy jako urzędniczka. Na ulicach zaczęły się łapanki, wywożono ludzi na roboty do Niemiec. Nasiliło się mordowanie Polaków przez Ukraińców, zwłaszcza na wsiach. Żydów zamknięto w getcie. Rodzina autorki, jak pisze ona sama, nie brała aktywnego udziału w ruchu oporu.
Latem 1944 r. ponownie wkroczyli Rosjanie i rozpoczęły się nowe represje wobec Polaków. Przynaglano ich tym razem do wyjazdu do Polski. W ramach szykan NKWD zamykało młode kobiety w pożydowskiej kamienicy, gdzie musiały spędzać całe dnie bez zajęcia. Dopiero, gdy ojciec zapisał rodzinę do wyjazdu, Krystyna została wybawiona od tego „obozu”. We wrześniu 1945 r. cała rodzina wyjechała transportem na Ziemie Zachodnie, na Dolny Śląsk. Autorka podkreśla, że przeżyli te ciężkie czasy dzięki kościołowi katolickiemu. Przez cały czas w Stanisławowie kościoły były otwarte i mogli uczęszczać na nabożeństwa.