Dziennik: 16.03-21.05.1915
Dziennik obejmuje okres od 16.03 do 21.05.1915 roku. Autorka nie opatrzyła go numerem.
W czasie pisania tego tomu dziennika Adela Kieniewicz przebywała w swoim majątku w Bryniowie, jak zwykle często odwiedzając Dereszewicze. Święta spędziła jednak ze swoją rodziną w Kijowie. Odwiedziła także z mężem rodzinę Stanisława Ordy w Trebieniu, a u siebie gościła siostrzenicę, Helę, wraz z jej nauczycielką, miss Horn, oraz panią Renę Czepiel.
Zapiski w tym tomie dziennika chwilami mocno zaskakują zmianą tonu w stosunku do poprzednich. Adela Kieniewicz wyraźnie bardzo stara się w tym czasie zmienić swój stosunek do żony Antoniego Kieniewicza i jej dzieci. Często i z wyczuwalnym zadowoleniem spisuje swoje postępy w tej dziedzinie. Dotyczą one zarówno powstrzymywania się od niechęci w myślach i słowach, jak konkretnych zachowań w ich towarzystwie. Twierdzi, że powstrzymuje się od złośliwości, a przede wszystkim – podejmuje się w tym czasie nauki katechizmu z jej dziećmi. Traktuje tę pracę jako rodzaj zadośćuczynienia za swoje poprzednie grzechy.
Wątek dzieci nieoczekiwanie rozrasta się w tym tomie dziennika: Kieniewiczowa, raz przemógłszy swoją niechęć, spędza z nimi coraz więcej czasu i odnajduje w tym coraz więcej przyjemności. Zastanawia się także, jak nauczać wiary przez zabawę. Organizuje z mężem majówkę dla jego bratanków i obmyśla przy tym starannie grę terenową w niebo i piekło, której planszę przerysowuje do dziennika. Uważa ten dzień za wyjątkowo udany, z przyjemnością rejestruje też kolejne objawy sympatii chłopców wobec siebie. Co ciekawe, pewne wzmianki w dzienniku świadczą o tym, że autorka snuje fantazje o duchowym usynowieniu lub ucórczeniu otaczających ją dzieci, w ten sposób radząc sobie z problemem bezdzietności.
Autorka przypisuje swój dobry nastrój i zmianę zachowania łasce boskiej, czuje się nią często przepełniona. Cieszy się z tej wewnętrznej odmiany i zapisuje nawet, że dzięki niej uniknie mąk czyśćcowych. Pisze, że jej dusza jest lekka, bo żyje tylko wypełnianiem obowiązków, oderwana od życia ziemskiego… Jednocześnie z niecierpliwością czeka, żeby jej przemianę zauważyli inni…
Wiele wzmianek w dzienniku świadczy jednak o tym, że opisywana przemiana nie była tak dogłębna, jakby tego chciała autorka: mimochodem wyrywają jej się często zdania świadczące o upartej niechęci do Magdaleny Kieniewicz i dalszej wewnętrznej rywalizacji z nią. Podobne sprzeczności odnajdziemy w tym czasie w jej relacjach dotyczących pożycia z mężem: raz jest to idylla, kiedy indziej gwałtowne kłótnie, w których padają bolesne dla niej słowa... Wiele wzmianek świadczy także, że autorka wyczuwa krytyczne i raniące jej miłość własną nastawienie otoczenia wobec swojej „dewocji”.
W tym tomie dziennika, jak zazwyczaj, Kieniewiczowa skrupulatnie relacjonuje wiele wydarzeń mijających dni, pogłosek, plotek itp. Odnajdziemy tu więc kolejne opisy wizyt w szpitalu w Kopcewiczach, wieści z frontów europejskich (Belgia, ale i Przemyśl). Omawiane są sprawy oficjalistów (w tym kradzież w fabryce w Kopcewiczach, która wzbudziła w niej silną niechęć do nich), chłopów (opisane zostały ostatnie dni i pogrzeb jednego z nich, Adama Gałązki, a także składane im wizyty, kazania do nich itp.), relacjonowane są spotkania z sąsiadami, w tym z Żydami z Petrykowa; opisywana piękna poleska wiosna (w tym podróż statkiem Prypecią albo spacery z mężem do leśnej polany, na której zawiesiła swój obraz z Matką Boską Bolesną). Opisuje także, jak co roku, polowania (zwraca uwagę zwłaszcza opis udziału samej autorki w polowaniu na głuszce). Na ostatnich stronach dziennika zrelacjonowany został także pożar w Dereszewiczach, w którym spalił się dom zamieszkiwany przez Toniów. Kieniewiczowa poświęca w tym tomie sporo miejsca sylwetce Reny Czepiel, a także innej znajomej z Kijowa – Romy Stadnickiej.
Wpisy dzienne są długie, a miejscami bardzo staranne pismo sugeruje, że autorka przepisywała partie dziennika zapisane już gdzie indziej, ale też, częściej jeszcze niż w poprzednich tomach, przeskakuje w zapiskach z tematu na temat, co, zwłaszcza przy braku akapitów, sprawia przykre wrażenie chaosu.