Anna Mularczyk do Żanny Kormanowej, 1970
Autorka od wielu miesięcy przebywała z rodziną w Libii. Przepraszała, że odpisywała z dużym opóźnieniem, ale na list z Polski czekała ponad miesiąc. Mularczyk była bardzo zajęta. Cztery razy w tygodniu uczęszczała do szkoły polskiej, do której jeździła ze swoją córką, ponieważ nie miała jej z kim zostawić. Poza tym absorbujące dla niej było prowadzenie domu w warunkach libijskich. Wymagało ono znajomości terenu, arabskich sprzedawców, a przede wszystkim języka arabskiego.
Od dłuższego czasu rodzina była świadkiem wprowadzania założeń rewolucji libijskiej, niektóre decyzje były dla nich szokujące. Autorka z zainteresowaniem przeczytała przetłumaczoną na język polski Zieloną książeczkę Muammara Kaddafiego. Był to swoisty konglomerat myśli marksistowsko-anarchistycznych. Anna nie potrafiła przewidzieć do czego doprowadzą te zmiany. W chwili pisania listu, w związku z oddaniem zakładów handlowych w ręce Rad Ludowych odczuwalne były braki w zaopatrzeniu i wzrost cen.
Autorka listu zapowiadała szybki powrót do Polski, rok szkolny kończył się piątego czerwca. Miała w związku z tym obawy związane z szukaniem pracy po powrocie do kraju, z uwagi na opóźnienie w stosunku do tzw. „ruchu służbowego” w kuratorium. Mimo to, cieszyła się na powrót do domu, marzyła o polskim jedzeniu.