Relacja Stefanii Hirsch
Relacja pochodzi z 1945 roku, dotyczy okresu od 1942 do 1944 roku.
Na dokumencie nagłówek "protokół", miejsce na informacje o osobie składającej zeznania niewypełnione.
Tekst otwierają informacje dotyczące ostatnich pozostałych w przemyskim getcie Żydów. Wedle słów Autorki 2 lutego 1944 roku wywieziono z niego do obozu w Stalowej Woli ostatnich pięćdziesięciu mężczyzn, zaś dziesięć dni później do obozu w Płaszowie odesłano kobiety.
Stosunkowo długi fragment relacji Autorka poświęciła opisaniu swojego pobytu w getcie. Zrelacjonowała w jakich warsztatach pracowała, dodała jakie inne funkcjonowały na miejscu, opisała co robiła i czy pracowała samodzielnie, czy z innymi Żydówkami. Pobieżnie opisała panujące na miejscu warunki sanitarne, mieszkaniowe i żywieniowe. Zaznaczyła też, że w marcu 1943 roku podzielono getto na dwie części – A dla pracujących i B dla niepracujących.
Kolejny fragment relacji Autorka poświęciła opisaniu "akcji tysiąca", czyli akcji likwidacyjnej getta przemyskiego. Rozpoczęła się ona 3 września 1943 roku o godzinie 4.30 w nocy. Dzielnica została zamknięta i otoczona przez gestapo. Żydzi starali się znaleźć schronienie w bunkrach, szukali kryjówek. Autorka wraz z setką innych osób ukryła się na ulicy Dekerta, pod numerem siódmym. Wieczorem, wraz z mężem, postanowiła opuścić to miejsce, uznając je za zbyt niebezpieczne. W kilka godzin później bunkier odkryto. Jak w przypadku pozostałych znajdowanych schronów, tam też wymordowano wszystkich, znajdujących się wewnątrz.
Kobieta zrelacjonowała następne dni, w czasie których problemem było ocenienie, czy bezpieczniej będzie pozostać w ukryciu, czy iść do pracy, mając w ręce wszystkie dokumenty. Opisała też, że w getcie rozeszły się plotki mówiące, że po zmniejszeniu liczby mieszkańców pracy starczy dla wszystkich. Judenrat miał zachęcać bezrobotnych do stawienia się po zaświadczenia i skierowania do pracy. Później okazało się, że był to podstęp mający na celu wywabienie ukrywających się z bunkrów.