publikacje

Wróć do listy

Dzienniki (t. 6)

Diarystka zaczęła ten tom dziennika od opisów życia codziennego w Bolcienikach, relacji rodzinnych i towarzyskich. Odwiedziła m.in. rodzinę ojca w Rakliszkach (Paulinę Houwalt z d. Puttkamer i jej syna Witolda). Przy tej okazji przytoczyła negatywną opinię swojego ojca na temat Witolda: „Witusia Papa nazywa »degeneratem« i mówi o nim – że tego wyrostka trzeba za płot wyprowadzić i tam mu kulę w łeb wsadzić. Jest to w każdym razie człowiek amoralny i symulant – teraz znowu odgrywa komedię cnoty, dopóki przez słabość w czyjeś nie wpadnie ręce – i tak komedia – jednak nie jest nieprzyjemna, a lubię go, ponieważ przyzwoicie wygląda i ma dar opowiadania komicznego” (k. 5–6). Ciocia Polcia usiłowała zeswatać Janinę z Wagnerem z Solecznik, co nie podobało się matce panny, ponieważ uważała, że Wangerowie – mimo że bogaci – nie reprezentowali wystarczająco wysokiego poziomu intelektualnego. Do Bolcienik przyjechała ciocia Wiga (Jadwiga Chomińska), która nie mogła otrząsnąć się po śmierci swojej córki Emilki. Janina nie lubiła ciotki i drażniło ją jej zachowanie, chociaż starała się zrozumieć jej rozpacz. Ciotka dostawała czasem ataków spazmów, miewała też podobno halucynacje. Cały czas wspominała córkę i nosiła jej fotografie. Janina i jej matka martwiły się też o Lulusia (Ludwika Chomińskiego), ponieważ uważały, że kuzynki Szadurskie miały na niego zły wpływ. Luluś zaczął głosić teorie demokratyczne, co bardzo dziwiło autorkę, jej zdaniem bowiem w ten sposób występował przeciwko własnemu pochodzeniu. Jednak mimo różnicy poglądów nadal lubiła spędzać czas ze swoim kuzynem, którego uważała za prawdziwego przyjaciela.

Rodzinę Puttkamerów odwiedził Paweł Wańkowicz i jego syn Witold, student uniwersytetu w Cambridge. Diarystka zaczęła poważnie zastanawiać się nad ewentualnym związkiem z młodzieńcem. Stwierdziła bowiem, że „Witold Wańkowicz, jeżeli nie dostał w udziale błyskotliwego umysłu, to za to posiada inny dar, o wiele cenniejszy, i który jemu i drugim przynosi tylko korzyść – opanowanie siebie, rozsądek, takt i umiejętność życiową. W Krakowie, jak i w Cambridge’u, zyskuje sobie przyjaciół i popularność, wie, czego chce i do czego dąży, umysł matematyczny, lubiący ścisłość i męskie rozmowy, a w dodatku łatwy, wesoły, miły chłopiec […]. Jest to zatem, jak można to sobie łatwo wysłowić, wymarzony przeze mnie typ młodzieńca” (k. 26). Potem jednak Janina uświadomiła sobie, że Wańkowiczowi zostały jeszcze trzy lata studiów, przed zakończeniem których jego ojciec z pewnością nie pozwoli mu na ożenek, co nieco ostudziło jej zapał. Autorka opisała też bogate życie towarzyskie swoje i rodziny, liczne spotkania, przyjęcia, bale. Ważnym wydarzeniem była wizyta w Bolcienikach filozofa Emanuela Bułhaka, z którym prowadzono długie dyskusje o literaturze, językach i podróżach.

We wrześniu Janina z matką udały się do Lwowa, a potem do Zakopanego, gdzie wcześniej planowały spotkać się z Adamem Żółtowskim, jednak zmieniły datę pobytu. Okazało się, że Żółtowski był w Zakopanem w okresie, który na początku wyznaczyły, co bardzo ucieszyło Janinę: „Cały ranek napełniło mnie to szaloną radością, bo znaczy to przecie, że ktoś, którego bym mogła kochać, dba także i o mnie” (k. 61). W Zakopanem nawiązały znajomość z Tadeuszem Jackowskim. Spotykały także panią Żółtowską, która przyjechała do Zakopanego z dwoma młodszymi synami. Pani Żółtowska bardzo przypadła do gustu diarystce i jej matce. Widać też było jej zainteresowanie Janiną; wyraziła chęć ponownego spotkania. Rodzina Janiny była zadłużona, dlatego coraz częściej mówiło się o sprzedaży któregoś majątku. Temat ten wrócił podczas pobytu w Zakopanem. Autorka obawiała się, że wpłynie to na jej pozycję towarzyską: „Papa zaczął parcelować Berezowicze i to może przynieść jeszcze dwadzieścia tysięcy, a potem chyba się trzeba będzie chwycić sprzedaży majątku którego i wtedy od razu upadnie ta fama bogatej jedynaczki” (k. 63).

Po pobycie w Zakopanem w październiku Puttkamerówna i jej matka odwiedziły Dereszewicze, gdzie spotkały się m.in. z dziadkiem i babcią Janiny, ciocią Klosią, Dziunią, Zibim, Antonim Kieniewiczem i jego żoną Magdą. Pod koniec października wróciły do Bolcienik. Czas Bożego Narodzenia spędziły w Kopcewiczach i Dereszewiczach. Ciocia Lela (Adela Kieniewiczowa) szczególnie nie lubiła Magdy, swojej szwagierki, zazdrościła jej bowiem posiadania dziecka, którego sama nie mogła mieć. Podczas świąt w Dereszewiczach Kieniewiczowa zaczęła pewnego wieczoru rozpaczać z tego powodu, stwierdzając, że zazdrości każdej kobiecie, która ma dziecko. Kolejnego dnia „Lela po płaczach wczorajszych siedziała nadąsana i powtarzała znane frazesa o tym, że nikogo nie lubi, że jest zblazowana, że mało co ją bawi, że mając sympatię ludzką, o nią nie dba” (k. 110).

W styczniu 1910 r. autorka udała się z matką do Krakowa, gdzie odwiedziły m.in. ciotkę Stenię, panią Koziebrodzką i innych znajomych. Podczas jednego z balów spotkały znowu, ku zaskoczeniu Janiny, Adama Żółtowskiego, który wyraźnie ją adorował; pod koniec przyjęcia długo rozmawiali. Diarystka opisało go następująco: „Jak wygląda p. Adam Żółtowski? Nie jest pięknym. Chodzi z głową naprzód wyciągniętą. Ma jasne włosy, żadnych brwi i [...] wielki nos i wypukłe, zielone oczy […], a koło ust błąka się uśmiech […] – uśmiech nieco ironiczny i subtelny” (k. 131–132). Żółtowski imponował Janinie swoją inteligencją, podobała jej się w nim też szczerość, prostota i radosne usposobienie. Kilka dni później matka Janiny zaprosiła Żółtowskiego na herbatę, a potem spotykały go jeszcze kilkakrotnie przy różnych okazjach. Mężczyzna był zainteresowany Puttkamerówną, ale ona się niecierpliwiła: „Chciałabym jeszcze i jeszcze upewnień – może dlatego, iż przywykłam dotychczas lekko sobie traktować konkurentów – i do pewnej z ich strony uniżoności. Tymczasem p. Żółtowski zanadto jest pewny siebie i siebie ceni, aby się kwapić” (k. 135). Mając nadzieję na dalszy rozwój sytuacji, panna postanowiła wyjaśnić sytuację z Ludwikiem, który ciągle żywił do niej uczucie. Wspomniała mu więc o Żółtowskim, dając do zrozumienia, że jest nim zainteresowana. W końcu Żółtowski oświadczył się, prosząc o zaczekanie kilka tygodni z ogłoszeniem zaręczyn, aby w tym czasie skończyć habilitację. Zaręczyny pozostały więc na razie nieoficjalne. Krótko po tym Janina z matką wróciły do Bolcienik. Autorka otrzymywała liczne listy miłosne od narzeczonego. Czuła się zakochana i pod wpływem ostatnich wydarzeń stwierdziła, że zmieniła radykalnie swoje poglądy na miłość: „Te listy odczytuję po cztery i pięć razy – leżą one w pudełku obok mojego łóżka. Ja, która lekceważyłam miłość […], nigdy nie odważyłam się w najśmielszych snach marzyć, że takie listy będę otrzymywała. Co mnie najwięcej boli, to to, że w wyrażeniu czułości mogę zostać w tyle za moim narzeczonym. Muszę go więcej kochać niż on mnie. Wyrzucam też przez okno światopogląd ostrożności, pesymizmu, sceptycyzmu, wszystkich izmów” (k. 146). W kwietniu Adam Żółtowski przyjechał do Bolcienik; narzeczeni spacerowali, prowadzili rozmowy. Młody człowiek odwiedził też rodzinę Janiny w Rakliszkach i Dereszewiczach. Na Litwę przyjechały matka i siostra Adama. Omawiano plany związane ze ślubem i wspólnym życiem młodego małżeństwa.

Autor/Autorka: 
Miejsce powstania: 
Bolcieniki, Zakopane, Dereszewicze, Rakliszki, Kraków
Opis fizyczny: 
184 k ; il. ; 22,5 cm.
Postać: 
zeszyt
Technika zapisu: 
rękopis
Język: 
Polski
Dostępność: 
dostępny do celów badawczych
Data powstania: 
Od 1909 do 1910
Stan zachowania: 
dobry
Sygnatura: 
10277 IV t. 6
Tytuł kolekcji: 
Archiwum rodzinne Żółtowskich
Uwagi: 
Karty zapisane czarnym atramentem. Pismo stosunkowo czytelne. W zeszycie znajdują się rysunki autorki i zdjęcia rodzinne.
Słowo kluczowe 1: 
Słowo kluczowe 2: 
Słowo kluczowe 3: 
Główne tematy: 
relacje rodzinne, zaręczyny, spotkania towarzyskie, miłość, panieństwo, narzeczeństwo
Nazwa geograficzna - słowo kluczowe: 
Zakres chronologiczny: 
Od 1909 do 1910
Nośnik informacji: 
papier
mikrofilm
Gatunek: 
dziennik/diariusz/zapiski osobiste
Tytuł ujednolicony dla dziennika: