Wspomnienie z pierwszych dni września 1939 r. urzędniczki Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP, cz. 2
Autorka opisała sytuację w Krzemieńcu po ewakuacji większości personelu MSZ i korpusu dyplomatycznego w połowie września 1939 r., kiedy wraz z matką musiała zostać w miasteczku (nie została objęta ewakuacją). Krzyżanowska obserwowała napływ uchodźców do miasta, wejście wojsk radzieckich, aresztowania. Warunki egzystencji autorki i jej matki stale się pogarszały, więc próbowały zdobyć środki do życia, sprzedając cenne przedmioty: „Mamy tylko zegarki. I tak złoty Longines mamy przekształca się w kilka kilogramów kaszy gryczanej i gustowną jesionkę, ohydny ciuch ozdobiony kołnierzem z imitacji kota. Mój Tissot przyjmuje postać rozdeptanych butów, wianka cebuli i woreczka mąki”. Jak zaobserwowała Krzyżanowska, wobec nasilających się aresztowań żony uwięzionych Polaków – m.in. w Kozielsku – zawierały małżeństwa (przy czym często dochodziło do bigamii) z miejscowymi Turkami, aby uniknąć aresztowania i legalnie opuścić Krzemieniec. Autorka podejmowała działania, aby wrócić do Warszawy, co wreszcie się udało pod koniec grudnia 1939 r.