Wspomnienie o gen. Okulickim
Jest to tekst wystąpienia Janiny Konopackiej, ps. „Janina” na wieczorze poświęconym gen. Okulickiemu. Konopacka była jego łączniczką w okresie od maja 1944 r. do czasu jego aresztowania przez NKWD w marcu 1945 r.
Autorka opisuje swoją współpracę z generałem od momentu jego pojawienia się w Warszawie aż do aresztowania go. Ponieważ przez dłuższy czas była jego jedynym kontaktem ze światem, poznała go dosyć dobrze i tu stara się przedstawić go przede wszystkim jako człowieka. Opowiada o pierwszym spotkaniu z nim, zorganizowanym przez „Bronkę” w lokalu konspiracyjnym na Starym Mieście, kilka dni po jego zrzucie do Polski. Kobieta przedstawiła jej Okulickiego jako gen. „Kobrę” i powierzyła go jej „opiece”. Oznaczało to, że „Janina” ma znaleźć mu mieszkanie, załatwić papiery, organizować i czuwać nad zebraniami i lokalami, dostarczać mu potrzebnych dokumentów i być łącznikiem ze światem zewnętrznym.
Autorka opisuje Okulickiego jako człowieka żywego, wesołego, otwartego, ale również szczerego i nieuważnego, słowem zaprzeczenie konspiratora. Chętnie pomagał ludziom, często nawet swoim kosztem. Nigdy nie ułatwiał sobie życia. Miał dużo wyrozumiałości dla ludzi, z wyjątkiem tchórzostwa, które piętnował zdecydowanie.
W końcu lipca ich komórka zostaje przemianowana z „10” na „43”, co oznacza zejście do głębokiej konspiracji, ponieważ generał był przeznaczony, jak się później okazało, do przejęcia dowództwa po ew. upadku Powstania Warszawskiego. W dniu wybuchu Powstania „Janina” zakwaterowuje generała w lokalu na ul. Śliskiej, gdzie w zamurowanym pokoju, spędza pierwsze tygodnie walk. Dla człowieka lubiącego działanie była to sytuacja bardzo ciężka. Czuł się bardzo samotny, bezczynny, zamknięty. Rwał się do pracy. Palił bardzo dużo papierosów, ciągle chorował. W miarę postępujących zniszczeń, musieli kilkakrotnie zmieniać lokal (ul. Chmielna, Bracka, Śniadeckich). W czasie Powstania organizował Sztab do dalszej pracy konspiracyjnej. W przeddzień kapitulacji generał zmienia pseudonim na „Niedźwiadek”.
W dniu 3 października oboje opuszczają Warszawę, wmieszawszy się tłum zwykłych mieszkańców, idących w stronę dworca Zachodniego. Tam załadowano ich do wagonów bydlęcych i przewiezieni do Pruszkowa, do obozu przejściowego. Po trzech dniach ponownie zostali załadowani do wagonów (odkrytych węglarek) i po kilkunastu godzinach stania w strugach deszczu, w potwornym ścisku, ruszyli w kierunku Oświęcimia. 7 października, gdy pociąg zatrzymał się w Kielcach, „Janina” z „Niedźwiadkiem” oraz dwoma paniami z KG wyskoczyli z wagonu i uciekli między budynki stacji. Padły strzały, ale strażnicy nie podjęli pogoni za nimi. Kolejarze wskazywali im drogę. W Kielcach nawiązali kontakt Szefem Sztabu Okręgu Radomskiego, „Jelitą” i po dniu odpoczynku gen. wysłał „Janinę” z powrotem do Warszawy, z misją zebrania Sztabu i skierowania do Częstochowy, która miała być miejscem Komendy Głównej. Gdy wróciła, generał nawiązał już kontakt z Okręgiem Krakowskim i po paru dniach zaczęli działać już w Częstochowie. Przeszkodą w pracy „Niedźwiadka” było to, że nie wszystkie okręgi uznawały jego władzę. Dopiero wyraźny rozkaz z Londynu, który nadszedł w grudniu 1944 r. rozwiał wszelkie wątpliwości. W międzyczasie odbywały się zebrania, wyjazdy, spotkania. W końcu listopada 1944 r. „Niedźwiadek” przeprowadził inspekcje oddziałów leśnych. W okolicy świąt Bożego Narodzenia przyszła wiadomość o śmierci jego jedynego syna. Był to wielki cios dla niego. Tuż po wkroczeniu Armii Czerwonej do Częstochowy „Janina” z generałem udali się do Łodzi. Wcześniej był rozesłany rozkaz pożegnalny do Żołnierzy AK. Dwa tygodnie później znaleźli się w okolicach Warszawy, w Milanówku. Ludność była zdezorientowana, myślano, że po latach niewoli niemieckiej nastąpi rozluźnienie, a tymczasem „pętla wroga zacieśniała się coraz bardziej”. Były aresztowania, ludzie znikali bez wieści, obóz aresztowanych AK-owców w Rembertowie zapełniał się. Zaistniała konieczność zmontowania nowej siatki łączności, obsługującej wyłącznie generała. Pewnej nocy, ostrzeżeni o planowanych rewizjach i obławach, musieli uciekać w pośpiechu na pobliską wieś. Po jakimś czasie pocztą konspiracyjną przyszedł list do generała, pisany po rosyjsku, z propozycja nawiązania kontaktu i współpracy. Ale Okulicki, podejrzewając podstęp, odmówił. Zasłonił się rozkazem z Londynu, że nie wolno mu się ujawniać. Zapadła decyzja, że wyjedzie na jakiś czas. Niestety jeszcze raz dał się skusić na ostanie rozmowy z Delegatem Rządu na Kraj, panem Jankowskim i grupą polityków. I to okazało się zgubne.
W teczce znajduje się również skrypt z audycji Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa, poświęconej gen. Okulickiemu, która została nadana w ramach cyklu „Walki i prace Armii Krajowej”, pod redakcją Józefa Garlińskiego. Jest to wywiad z Janiną Konopacką, w którym opowiada ona o swoich osobistych przeżyciach.