Wspomnienia Marii Fil-Zdanowicz
Maria Fil-Zdanowicz opisuje losy swojej siedmioosobowej rodziny, która w sierpniu 1944 r. została deportowana z Tuczap (obecnie obw. lwowski) w okolice Karagandy (Kazachska SRR, obecny Kazachstan). Przedstawia warunki transportu w wagonach towarowych bez prycz. W czasie miesięcznej podróży w głąb Rosji, gdy dojeżdżali do Uralu, zmarł ojciec autorki. Nie było możliwości jego pochowania. Radzieccy żołnierze wyrzucili ciało prosto z wagonu, na pożarcie dzikiej zwierzynie. Gdy skromne zapasy żywności się kończyły, zaczęto je oszczędzać, ale trudno było to wytłumaczyć głodnym dzieciom. We wrześniu 1944 r. dotarli do Karagandy. Część przydzielono do pracy w kopalni, a część do sowchozu. Rodzina autorki trafiła do sowchozu nr 3 w Nowo-Uznice. Zakwaterowano ich w starym garażu samochodowym, na pryczach. Było zimno. Matka zachorowała, a Maria, jako najstarsza, sama musiała wyżywić rodzinę. Pracowała w ogrodzie przy zbiórce owoców i warzyw. Zawsze udało jej się ukraść coś do zjedzenia. Co miesiąc musieli meldować się w komendanturze NKWD. Pożywienia nie było, brakowało nawet tego na kartki, po które stało się w długich kolejkach. Gdy rodzeństwo podrosło, też zaczęło pracować. W grudniu 1952 r. Maria wyszła za mąż za zesłańca, Jana Zdanowicza, a w listopadzie następnego roku urodził im się syn, Jarosław. W kwietniu 1954 r. zmarła jej matka. Do kraju wróciła z mężem i synem w sierpniu 1956 r.