Relacja Zofii Kałużowej
W dokumencie autorka opisuje wojenne losy swojej koleżanki, Bronisławy Lewandowskiej, i jej rodziny. Bohaterka opowieści mieszkała przed wojną w miasteczku Uhnów (pow. Rawa Ruska, woj. lwowskie). W czerwcu 1939 r. wyszła za mąż za Tadeusza Nowaka, nauczyciela. Podobnie do wielu młodych osób w latach 30. XX w. nie mógł on znaleźć pracy w szkole, więc zgłosił się do wojska, aby pełnić służbę żołnierza zawodowego. Niebawem wybuchła wojna. Nowak, już jako porucznik, na krótko wrócił do domu, jednak zaraz po wejściu Sowietów do kraju został aresztowany. Zginął w Katyniu. Wówczas Bronisława, będąc w ciąży, została tylko ze swoją matką. Jak wspomina autorka, w tamtych latach rozpoczęły się masowe wywózki polskiej ludności na Syberię. Pisząca wspomina ciągłą niepewność, w jakiej żyli ludzie jej pokolenia (spali w ubraniu, będąc już spakowanymi do podróży). Po Bronisławę i jej matkę wojskowi przyszli w styczniu 1940 r., czemu towarzyszył czterdziestostopniowy mróz. Zaraz po przewiezieniu kobiet na stację w Poddębicach, w oczekiwaniu na przyjazd wagonów bydlęcych, koleżanka autorki urodziła córkę. Pomimo gorączki udało jej się dojechać transportem do Żytomierza. Tam zabrano ją z dzieckiem do szpitala, natomiast jej matka pojechała do ZSRR. Po dwóch latach pobytu na Syberii kobiecie udało się uciec; pieszo, „czepiając się” czasem pociągów, wróciła do Żytomierza. W tamtejszym szpitalu uzyskała informację o pobycie Bronisławy (zakład pracy, kołchoz). Odnalazła córkę z wnuczką (obie nie cieszyły się wtedy dobrym zdrowiem). Sama straciła wzrok. Po sześciu latach zsyłki Bronisława, jej matka i córka w ramach repatriacji wróciły do domu. Dzięki temu autorka, odwiedzająca grób brata w rodzinnej miejscowości, mogła je zobaczyć (co odnotowuje jako wzruszające wydarzenie). Pisząca pod koniec swojej relacji dodaje, że w ramach akcji „wyrównywania granic” miasteczko Uhnów przypadło terytorium ZSRR. W związku z tym kobiety ponownie musiały opuścić dom. Udały się do Tomaszowa Lubelskiego, jednak po pewnym czasie Bronisława zachorowała na gruźlicę. W dwa lata po operacji nastąpił nawrót choroby. Zmarła przy zabiegu, zostawiając córkę pod opieką niepełnosprawnej matki. Autorka przyznaje, że nie zna dalszych losów kobiet, ponieważ sama przeprowadziła się na tereny Ziemi Odzyskanych. Pisze jednak, że nigdy nie może zapomnieć o historii koleżanki, „drętwiejąc ze zgrozy nad tą straszną, niezawinioną krzywdą ludzką”.