Relacja Reny Sztul
Relacja bez daty, prawdopodobnie powstała w 1945 lub 1946 roku, dotyczy wydarzeń z okresu od 1939 do 1945 roku.
Tekst otwiera data 15 sierpnia 1940 roku, wtedy Autorka z rodziną wyjechała z Krakowa do Częstochowy. Przez dwa miesiące mieszkali w mieście, później utworzono getto i wszyscy musieli przeprowadzić się w jego granice. Kobieta opisała pobieżnie zasady panujące w dzielnicy żydowskiej, dodała też jak wyglądał pierwszy okres jego istnienia z powstającymi kawiarniami, kwitnącym handlem i częstymi wizytami ludzi spoza dzielnicy.
Wszystko zmieniło się po utworzeniu obozów pracy. Wtedy zaczęły się łapanki, do pracy bowiem nie zgłaszało się dość mężczyzn. Niektórzy wykupywali się od pracy.
7 września 1942 roku dzielnicę otoczyła policja niemiecka, polska i żydowska. Przez kilka dni trwały selekcje, wybierano tych, którzy nadawali się do pracy, dawano im racje żywnościowe i kazano czekać. Następnie rozpoczęła się ostatnia akcja. Autorka zapisała, że niektórzy szli razem z rodzinami na stracenie, ale byli też tacy, którzy rozstawali się z dziećmi i żonami, by tylko przejść na "stronę żywych". Jak zanotowała, ci sami ludzie później wskazywali policji gdzie znajdowały się bunkry z ukrywającymi się Żydami. Większość z nich należała do żydowskiej policji.
Autorkę przeniesiono do małego getta, jej mąż pracował dla gminy w dziale kwaterunkowym. Zapisała, że powstało kilka szopów i zakładów, w których wszyscy pracowali. W getcie panowały fatalne warunki, ludzie obojętnieli na śmierć i przemoc. W mieście przebywała też grupa, która chciała walczyć z Niemcami. Mąż Autorki został wysłany do obozu pracy w Skarżysku-Kamiennej (zmarł 12 maja 1944 roku).
Kobieta została aresztowana za kradzież w miejscu pracy – była zatrudniona w magazynie z papierem, z którego wymykała się do magazynu żywnościowego. Nie jest jasne dlaczego tak się stało, ale po kilku godzinach została wypuszczona (za kradzież groziła kara śmierci). Odwieziono ją do Hasagu w Skarżysku-Kamiennej i skierowano do kobiecej części obozu. Znała Żydów przydzielających tam zadania, dlatego została przeznaczona do stosunkowo lekkiej pracy w kuchni. Miała pod sobą pięćdziesiąt kobiet, których pracę koordynowała – jak zapisała, nie musiała tego robić, ponieważ samym im zależało na dobrym wykonywaniu poleceń, inaczej mogły zostać przeniesione do cięższych zadań.
Po jakimś czasie Autorka została "capową". Do jej zadań należało "oddawanie apelu przy raporcie rannym" i wydzielanie posiłków w wyznaczonych porach odpowiednim grupom więźniów. Dodała, że pracowała wówczas z Polakami spoza obozu, z którymi dawało się handlować żywnością i ubraniami.
26 czerwca 1943 zlikwidowano getto. Brat Autorki poszedł tego dnia do szpitala, gdzie został zastrzelony. Fabryka, w której pracowała Autorka, została przeniesiona. Kobieta zapisała, że co prawda przydziały żywnościowe zostały znacznie podniesione, jednak nie wiele to zmieniało, ponieważ większość jedzenia zabierali zmianowi. Handlowali nim później z Polakami. W pewnym momencie handel prowadzono na taką skalę, że więźniowie mówili o "przejściu z detalicznego na hurtowy". W między czasie próbowano podnieść rangę Autorki z "capowej" do nadzorczyni – odmówiła tłumacząc, że nie potrafi krzyczeć na ludzi i nie zdoła nikogo bić. Pozwolono jej na to, a ponieważ "jej kobiety" skarżyły się jej na bicie, nie mogąc nic na to poradzić, poprosiła o odebranie jej i pozycji "capowej". W rezultacie została jako jedna z pierwszych wyznaczona do transportu z obozu, planowano przesłać ją do ciężej pracy jako (jak zapisała) "niewygodnego świadka". Do tego czasu pracowała przy przebieraniu łusek (pustych łusek po nabojach nadających się do napełnienia).
14 stycznia 1945 roku obóz został ewakuowany.