Relacja Adeli Karmel
Adela Karmel pracowała przymusowo w fabryce części samolotowych w obozie Mittelsteine (Ścinawka Średnia na Dolnym Śląsku). Codziennie przez dwanaście godzin stała przy maszynie. Majstrem był Niemiec – komunista i człowiek wyrozumiały dla więźniarek, przeciwnie niż kobiety pilnujące porządku, które donosiły przełożonym o każdym złamaniu regulaminu, biły i nie pozwalały odpoczywać robotnicom. Zdaniem autorki w obozie panowały „bardzo przykre stosunki między więźniarkami”. Najlepiej radził sobie „element bardzo prosty”, dzięki sile fizycznej i brutalności. Ogółem w fabryce przebywało czterysta kobiet, głównie polskie i węgierskie Żydówki. Karmel określiła obozową nadzorczynię jako osobę młodą, brzydką, zazdrosną i „wcielenie zła”. Karą za kradzież kilku marchewek z magazynu było bicie kijem winowajczyń przez wszystkie pozostałe więźniarki. Te, które uderzały zbyt słabo, były okładane przez nadzorczynię, która łamała „kij na ich plecach”. Często też szczuła kobiety psem, m.in. wtedy, gdy szukały odpadków w śmietnikach. Potem autorka została przeniesiona do lżejszych prac biurowych, a po likwidacji Mittelsteine (1944 r.) wywieziona do obozu Graffenort (Gorzanów), gdzie pracowała przy kopaniu rowów. Do pracy szła godzinę, niosąc ciężką łopatą. Więźniarki brodziły w wodzie i błocie, a SS-man rzucał w nie kamieniami, gdy uznawał, że zbyt wolno pracują.