Pamiętnik
Pamiętnik opracowany przez autorkę pod koniec życia (w momencie pisania miała 81 lat), pozostawiony dzieciom i wnukom. Dotyczy najwcześniejszych lat życia Róży Raczyńskiej (wspomnienia zostały doprowadzone do roku 1856), jej rodziców, dziadków, rodzeństwa oraz osób związanych z Potockimi i dworem w Krzeszowicach. Treść pamiętnika oparta jest na będących w dyspozycji autorki listach prywatnych jej rodziców. Pamiętnikarka podkreśla przyjęcie w swoich wspomnieniach perspektywy dziecka (stara się opisywać poszczególne postaci i wydarzenia, tak jak je odbierała przed ponad półwieczem), a nieuchronne braki faktograficzne uzupełnia informacjami z tychże listów.
Dom rodzinny Potockich (zarówno krzeszowicki, jak i krakowski, gdzie w kamienicy Pod Baranami spędzano zimę) jawi się we wspomnieniach Róży Raczyńskiej jako miejsce idylliczne, w którym panowała atmosfera wzajemnego szacunku i umiłowania ojczyzny. Autorytetem w rodzinie cieszył się ojciec autorki, Adam Józef Potocki, ceniony też przez swoją żonę Katarzynę, która powtarzała – wedle słów Róży – że „dla kobiety szczęściem najwyższem, gdy ma wielkiego Boga na niebie, a wielkiego męża na ziemi” (s. 2).
Ważnym wydarzeniem, które odcisnęło piętno na wczesnych latach życia pamiętnikarki, było uwięzienie jej ojca w 1851 roku, najpierw w Krakowie, później w Wiedniu (do 1853 roku, został zwolniony po ogłoszeniu wyroku). Kara tylko podsycała nastroje patriotyczne wśród członków rodziny (w zasadzie – jak wspomina Róża – niejasny byl powód uwzięzienia; jej ojca aresztowano nagle, chociaż nie brał udziału w wypadkach 1846 i 1848 roku, gdyż nie wierzył w ich powodzenie). Po przeniesieniu Adama Józefa do więzienia w Wiedniu pojechały do niego żona i matka. Dzieci tymczasem zostały pod opieką bony Anny. W tym okresie dom Potockich odwiedzał często generał Józef Chłopicki. Był on nawet gotowy iść do więzienia jako zakładnik, by Potocki mógł wrócić do rodziny. Chłopicki był związany z Potockimi do końca swojego życia. Przed śmiercią opiekowała się nim Arturowa Potocka, babka autorki.
Ze wspomnień wynika, że Róża Potocka po raz pierwszy zetknęła się z Władysławem (swoim przyszłym mężem) i Zygmuntem Krasińskimi, synami Elizy i Zygmunta, we wrześniu 1853 roku. Udała się wówczas wraz z matką do Warszawy, przed wyruszeniem rodziców w podróż do Ziemi Świętej i Konstantynopola (Katarzyna i Adam Józef wrócili do Krzeszowic w czerwcu 1854), a po podróży do Paryża, gdzie Katarzyna zabrała Różę, by odwiedzić swoją matkę (przelom 1853 i 1854). W późniejszych latach Eliza Krasińska z dziećmi często gościła w krzeszowickim majątku.
Ważnym wydarzeniem w życiu sześcioletniej Róży było rozpoczęcie nauki w krzeszowickim domu pod okiem Stanisława Starzewskiego. Autorka pozostawała pod jego kuratelą przez kilka lat (przynajmniej do 1856, kiedy ku niezadowoleniu dziewczynki jej guwernantką została pani Kamińska) i – jak pisze – uważała się długo za chłopca, nawet silniejszego i sprawniejszego od swojego młodszego brata Artura. Na ten czas również przypada okres epidemii tyfusu i cholery (1855). Potoccy pomagali najbiedniejszym, wydawali jedzenie, a wszystkiemu asystowała młodziutka Róża. Ostatecznie razem z bratem, pod opieką Starzewskiego, opuściła Krzeszowice i udała się do Drezna do babki Branickiej, gdy na tyfus zachorowała młodsza siostra, Zosia, a na cholerę zapadł Adam Józef.
Pamiętnik zamykają wspomnienia roku 1856. Razem z rodzicami i rodzeństwem wyjechała wówczas Raczyńska do Baden-Baden, gdzie po raz pierwszy spotkała Zygmunta Krasińskiego, poetę. Wuj wydawał się Raczyńskiej „dziwnie mały i chudy, schorowany, siwy, jednak ruchliwy, czasem blady i smutny, a czasem podczas dyskusji niemal czerwony” (s. 114). Interesujący passus dotyczy przebywającej wówczas w uzdrowisku córki Zygmunta i Elizy, Marii (nazywanej „panną Marianną), która miała skłonność do mijania się z prawdą w swoich opowieściach i była surowo z tego powodu wychowywana przez matkę.