Moje wspomnienia
Wspomnienia. Część pierwsza. Wołyń i Podole
Wspomnienia o dużych walorach literackich. Być może pisane były z myślą o publikacji (w odpisie treść jest opatrzona nielicznymi przypisami, pochodzącymi albo od autorki, albo od jej córki). Pierwsza część wspomnień Łucji Hornowskiej obejmuje okres od dzieciństwa do wyjazdu z rodzinnej Wolicy. W dzieciństwie – zachęcona przez nauczycielkę – prowadziła (być może pod okiem panny Julii) dziennik, lecz z powodu jednostajności codziennego życia przerwała pisanie. Nie kontynuowała go mimo kolejnej zachęty nauczycielki, dostrzegającej u podopiecznej rodzący się talent literacki. Niemniej jednak treść wspomnień dowodzi, że Hornowska prowadziła dziennik w okresie warszawskim, a na pewno w latach 1876–1886, z których pochodzą fragmenty bezpośrednio przytoczone.
Treść wspomnień jest podporządkowana chronologii. O literackiej wartości świadczą m.in. dialogi dynamizujące autobiograficzną opowieść; partie opisujące w detalach otoczenie autorki (dom rodzinny, ogród). Nie brak też we wspomnieniach fragmentów humorystycznych (np. o sąsiedzie Eustachym Malinowskim, częstym gościu Hornowskich, dziwaku; barwnej postaci zaprzyjaźnionego z Dunin Borkowskimi doktora Śnitowskiego z Płoskirowa; równie interesującym stryju Janie, który zamieszkał w majątku Borkowskich, gdy Adolf po powstaniu styczniowym trafił do więzienia). Jest ten pamiętnik nie tylko świadectwem życia codziennego w domu ziemiańskim na Wołyniu (stosunków towarzyskich, zwyczajów świątecznych), obrazem Warszawy lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych (z perspektywy dorastającej dziewczyny, mężatki i matki), lecz także materiałem biograficznym, mogącym posłużyć do odtworzenia losów rodziny Dunin-Borkowskich (zarówno ze strony ojca, Adolfa, jak i matki, Sabiny). Wiele szczegółów poświęca autorka siostrom matki: niezamężnym Julii i Kamillii oraz Honoracie, zamężnej Ilińskiej. Warto odnotować, że we wspomnieniach pojawia się nieznana szerzej postać siostry Kandydy, Klementyny, mieszkającej w Klimaszówce, nazywanej – prawdopodobnie ze względu na surowe obejście – „porucznikową”.
Wydarzenia z dzieciństwa autorka opisuje z perspektywy dziecka. Przykładem tego mogą być liczne fragmenty, w których narratorka, mówiąc o przeszłości, posługuje się dziecięcą perspektywą – skupia się na detalach, przedmiotach należących do świata dziecięcego, jednocześnie nie dyskredytuje dziecięcej naiwności i wyobraźni. Te partie układają się w ciągi niezwiązanych ze sobą obrazów, tak jak fragmentaryczne jest postrzeganie małego dziecka: zabawa na huśtawce, ból spowodowany przez opiekunkę podczas zdejmowania i zakładania papilotów, matczyne pocałunki, ulubione koty, strach przed zwierzętami domowymi, śmierć ukochanej babci. Narzucenie dziecięcej perspektywy w strukturze narracji ujawnia się też przy okazji wspomnień o wydarzeniach poprzedzających wybuch powstania styczniowego – dziewięcioletnia Łucja nie rozumiała do końca wagi tych wydarzeń, a by wyrazić rodzący się w niej patriotyzm, poświęcała się lekcjom tańców polskich.
Istotnym wydarzeniem w życiu sześcioletniej Łucji był przyjazd do Wolicy nauczycielki francuskiego, Lucylli Demais (początkowo Łucja sprzeciwiała się lekcjom języka obcego, którym mówić jako Polka nie chciała). Jeszcze jako dziewczynka miała świadomość swojej odrębności, niemożności przystosowania do wymagań innych. W pierwszych latach bliskie, w kolejnych oziębłe stały się relacje z rodzicami, zwłaszcza z ojcem udzielającym się społecznie na rzecz komitetu dążącego do uwłaszczenia włościan. Wspomnienia z wczesnych lat dzieciństwa dowodzą jednak jej czułego stosunku do babki – Kandydy z Bentkowskich Dunin-Borkowskiej, u której jako pierworodna wnuczka mogła liczyć na specjalne traktowanie.
Dzieciństwo opisywała Hornowska jako szczęśliwe, niemal bajkowe, gdy przyjmowała perspektywę dorastającej dziewczynki, wrażliwej, rozmarzonej, żądnej wiedzy, ale leniwej wobec systematycznej nauki. Radosne chwile w rodzinnej Wolicy, w Klimaszówce u babki Kandydy przerwał wybuch powstania styczniowego. Interesujące jest wspomnienie z maja 1863 r., kiedy pod rodzinny dwór Hornowskiej w Wolicy podeszli powstańcy z oddziału Edmunda Różyckiego po zwycięskiej bitwie pod Salichą (26 maja) – kierowali się wówczas ku austriackiej granicy. W tymże okresie zostali aresztowani i uwięzieni w Żytomierzu Adolf, ojciec Łucji, oraz jej stryj Mieczysław. Śledztwo toczące się w sprawie Adolfa dotknęło wiosną 1864 r. całą rodzinę i służbę w Wolicy. Na komisję w Teofilpolu została wezwana nawet sama Łucja. Uwięzienie ojca położyło się cieniem na życiu dorastającej Łucji. Być może te wydarzenia wpłynęły na jej charakter – ceniła szczerość i prostotę, miała awersję do salonowości. Z kręgu najbliższych przyjaciółek wolała więc Józefę Domaniewską (późniejsza Aleksandrowa Piotrowska) niż kapryśną Zofię Łepkowską (jedynaczka, z zamożnej rodziny, późniejsza żona Franciszka Szuszkowskiego).
Wspomnienia. Część druga. Warszawa
Okres warszawski w biografii Hornowskiej rozpoczął się w maju 1869 r. (na wakacje wyjeżdżała do Klimaszówki). Opuszczenie rodzinnego majątku i osiedlenie w mieście wprawiło autorkę w stan smutku i zniechęcenia. Poczucie swego rodzaju kontynuacji życia wołyńskiego zapewniały kontakty towarzyskie z rodzinami z Wołynia przebywającymi w Warszawie: Pruszyńskimi, Chojeckimi, Jarczyńskimi, Brezami i innymi. W kręgu towarzyskim autorki znalazł się też – na krótko – Karol Miller, oczarowany jej urodą, a także Bolesław Limanowski, kolega ojca z zesłania w Pawłowsku. Łucję męczyły brak swobody i konieczność noszenia eleganckiego stroju. Jej relacje z rówieśniczkami poprawiły się, gdy rozpoczęła prywatne lekcje literatury polskiej i nauk przyrodniczych. Ostatecznie coraz bogatsze życie towarzyskie, bale, adoratorzy, wizyty w teatrach warszawskich wpłynęły na pogodzenie się autorki z utratą krainy dzieciństwa.
Na lata warszawskie przypada wzmożona aktywność samokształceniowa Łucji (zachęcanej do tego przez zaprzyjaźnionego z Borkowskimi pana Kułakowskiego) i konieczność wyboru narzeczonego. Wybór przyszłego męża miał dla autorki niebagatelne znaczenie – jej pragnienie związania się z mężczyzną z miłości wynikało, jak sama wyznała, z tego, że małżeństwo jej rodziców nie było szczęśliwe (Sabina została zmuszona przez swojego ojca do małżeństwa z Adolfem). Matka w uniesieniu – na sugestię ojca, że Łucja może poślubić mężczyznę, którego szanuje, lecz go nie kocha – odpowiedziała, że nie pozwoli córce wyjść za mąż bez miłości.
Z perspektywy feminologicznej interesujące są wspomnienia Hornowskiej dotyczące okresu narzeczeństwa z Józefem i pierwszych miesięcy małżeństwa. Miesiące przed zaręczynami autorka opisuje – w romantycznym sztafażu – jako okres, w którym jej związek (jeszcze planowany) musiał pokonać wiele przeciwności (np. rzekome zaręczyny Hornowskiego z przyjaciółką Łucji Salomeą). Ostatecznie na ślubnym kobiercu stanęli – jak pisze Łucja – dorastająca dziewczyna i doświadczony mężczyzna (to porównanie okaże się trafne, gdyż Józef traktował ją początkowo nie jako rozumną kobietę, lecz lekkomyślne dziecko). Ze zdziwieniem autorka przyjęła zachowanie świeżo poślubionego męża, pożądającego młodej żony (o pożyciu wspomina niewiele, dyskretnie) i zazdrosnego o nią. Niebezpodstawnie – ciekawe są bowiem passusy dotyczące sposobu traktowania młodej i pięknej mężatki przez mężczyzn poznawanych podczas spotkań towarzyskich (krótko mówiąc: Hornowska, zakochana w Józefie, stanowczo odrzucała wszelkie sugestie romansu).
Po ślubie krąg towarzyski autorki powiększył się o członków rodziny Hornowskiego (nieliczne, acz interesujące wzmianki o Marii z Schaafów Hornowskiej, diarystce, niedoszłej żonie Tymona Zaborowskiego) i osoby poznane w Łochowie. Do szczególnych znajomości należała relacja z Elwirem Michałem Andriollim („zdolny rysownik, zaczynający być sławnym” – k. 128v), przyjacielem Medarda Downarowicza, praktykanta przy łochowskim gospodarstwie (Downarowicz, z pochodzenia Litwin, znał Andriollego z okresu wygnania). Do warszawskich przyjaciół i znajomych należeli m.in. Maria de Lamer, późniejsza Zbigniewowa Trentowska, Antoni Edward Odyniec (o którym pisała niezbyt pochlebnie, zwłaszcza za jego „zainteresowanie” młodymi wielbicielkami; mimo to został ojcem chrzestnym Marii Hornowskiej). Wiele kobiet z prywatnego kręgu towarzyskiego i rodzinnego Hornowska opisuje bardziej szczegółowo, dzieląc panie na bliskie przyjaciółki i powierzchowne, „zimne” damy (do takich zalicza przyszłą żonę Konrada Hornowskiego, brata Józefa, pannę Karską).
Hornowska jawi się na kartach swoich wspomnień z okresu warszawskiego jako wierna żona, oddana matka, choć nielubiąca zajęć gospodarskich; także świadoma swojej urody, ale również kształtująca swoją kobiecość wedle własnych możliwości (nie poddawała się łatwo naciskom męża chcącego ją zmusić do większego dbania o siebie po urodzeniu pierwszego dziecka); jako zaradna gospodyni i głowa rodziny, gdy po umieszczeniu męża w zakładzie dla obłąkanych została sama z kilkorgiem dzieci.
Wspomnienia. Część trzecia. Lublin. Okres pierwszy
Lubelski okres w biografii Hornowskiej rozpoczyna się w 1881 r. Autorka wyjechała do Lublina wraz z dziećmi i matką, by dołączyć do męża przebywającego w tamtejszym szpitalu. Początkowe partie wspomnień z tego okresu oddaje Hornowska za pomocą (fikcyjnych?) dialogów na jej temat, prowadzonych przez osoby, które ją znały. Po przenosinach do Lublina stało się jasne, że ciąży na Łucji piętno choroby jej męża – jako samotna matka i żona obłąkanego mężczyzny wzbudzała niechęć i odrzucenie w towarzystwie. Metaforycznie więc opisuje swoich ówczesnych przyjaciół: obowiązek, chroniący przed rozpaczą, i cierpienie. W domu Hornowskich prawie nikt nie bywał – oprócz Leonii Cieszkowskiej, znajomej jeszcze z Warszawy, i rodziny Jana Zagórskiego. Izolację pogłębiało ówczesne miejsce zamieszkania Hornowskich – „za gubernią”, czyli pałacem Radziwiłłów, gdzie swoje biura miał rząd gubernialny.
Dużym ograniczeniem w oczach Hornowskiej była niemożność występowania we własnych sprawach majątkowych (na co nie dozwalał obowiązujący kodeks Napoleona), zwłaszcza gdy zbankrutowali właściciele majątku łochowskiego (Hornowska miała zabezpieczoną tam swoją część majątku). Do spotkań towarzyskich zniechęcał ją nie tylko krytycyzm wobec kręgów salonowych, wyniesiony jeszcze z Warszawy. Musiała być ostrożna – jak wspominała – wobec mężczyzn szukających z nią intymnej relacji, chcących wykorzystać jej osamotnienie. (W okresie stabilizacji, gdy Józef został umieszczony w szpitalu lwowskim, Hornowska przeżyła zauroczenie, nie miała jednak śmiałości, by wejść z jakimkolwiek mężczyzną w bliższą relację niż przyjaźń. Nie jest jasne, kim był ów mężczyzna. Autorka nie pisze o tej relacji wprost, posługuje się metaforyką motyla i kwiatu). Ostatecznie zbliżyła się do lubelskich rodzin, gdy dzieci rozpoczęły naukę szkolną. Coraz częstsze kontakty towarzyskie z lublinianami postrzegała po latach jako bardziej wartościowe niż warszawskie („Kobiety inteligentne, rozbudzone, myślące, o szerszych widnokręgach, a mniejszych strojach” – k. 195v). Oprócz Leonii Cieszkowskiej zaprzyjaźniła się z Żanetą Poradowską, siostrą Gabryjeli Zagórskiej. Znała też córkę Eleonory Ziemięckiej, panią Tatarowiczową.
W 1888 r. Hornowska, by zdobyć środki na utrzymanie rodziny, zaczęła wynajmować w lubelskim mieszkaniu pokoje dla pensjonarek. W tym samym roku przyjęła do siebie Marylę, córkę Stefanii z Hornowskich Downarowiczowej, siostry Józefa. Znaczącym wydarzeniem w tym okresie było ponowne spotkanie z Andriollim, który wyznał Hornowskiej młodzieńczą miłość.
Wspomnienia. Część III. Lublin. Okres drugi
Kontynuacja wspomnień z okresu lubelskiego. Wydzielenie części drugiej wydaje się podyktowane zmianami w życiu osobistym Hornowskiej. Początkowe fragmenty – pisane w trzecioosobowej narracji – wskazują, że autorka przeżyła wewnętrzny przełom. Jako kobieta „w wieku balzakowskim” zaczęła akceptować okazywane jej przez mężczyzn zainteresowanie. Wytchnieniem od codziennych trosk (w tym konieczności opieki nad mężem, który wrócił do Lublina) był wyjazd Łucji do Paryża, gdzie w tamtejszym klasztorze wizytek umieściła swoją córkę Halinę. W tej części sporo metaforyki, brak fragmentów z dziennika, które zastępują symboliczne opisy. Wynika z nich, że autorka urodziła nieślubnego syna, który zmarł w 1901 r. Ostatecznie zdecydowała się na przeprowadzkę do Warszawy, gdzie przebywał na studiach syn Józef.