publikacje

Wróć do listy

Kresy Wschodnie. Czasy wojny i okupacji. Wołyń 1939 r.

Autorka opisuje losy swojej rodziny podczas okupacji radzieckiej i niemieckiej na Wołyniu, a także zapamiętane wypadki dotyczące mieszkańców ich wsi i polskich miasteczek. Na początku zaznacza, że w chwili wybuchu wojny miała pięć lat. Mieszkała wtedy z rodzicami i dwoma starszymi siostrami na wsi w okolicach Włodzimierza, gdzie dostali gospodarstwo poniemieckie. W dość długiej relacji autorka szczegółowo opisuje zapamiętane z dzieciństwa realia wojny i losy poszczególnych członków swojej rodziny, ukazując nie tylko rodziców i rodzeństwo, ale także dziadków. Wiosną 1942 r., po długiej chorobie, która doprowadziła rodzinę do ruiny, umarła jej matka, a dziadkowie opuścili dom, w którym dotąd razem mieszkali. Siostry musiały radzić sobie same i prowadzić gospodarstwo. Mimo opisywanych kłopotów, autorka wspomina też sytuację Żydów. Skupia się zwłaszcza na losach pewnej Żydówki, która czasem ich odwiedzała z dzieckiem i której śmierci była świadkiem. Wiosną 1943 r. brat ojca zabrał małą Czesławę Jurę do domu drugich dziadków w Aleksandrówce koło Łucka. Kobieta opisuje strach przed ukraińskimi nacjonalistami i ich napady na wioskę. Ich zachowanie cechowało, według niej, wyjątkowe okrucieństwo, którego podaje wiele przykładów. Po masakrze, w której zginęło kilka osób z jej rodziny, znalazła się na placówce w Stężarzycach. Ona także była napadana, ale ludność chroniła się, uciekając w szuwary nad Bugiem. Jesienią 1943 r. ojciec zabrał dziewczynki z powrotem do Włodzimierza, a po dwóch miesiącach przeprawił się z nimi przez Bug. Autorka twierdzi, że Niemcy nie przeszkadzali Polakom w przeprawie, tylko pobierali od nich okup. Opisuje warunki życia rodziny po niemieckiej stronie Bugu i rozmaite okrucieństwa niemieckie, których była świadkiem. Wspomina, że ojciec był w konspiracji i czasem zabierał ją nie pewne spotkania lub akcje jako „przykrywkę”. Autorka wspomina także moment przechodzenia frontu przez miejscowość, w której mieszkała, i ponowne najścia ukraińskich nacjonalistów. Opisuje zarówno ich okrucieństwa, jak represje stosowane wobec nich przez sowietów. W tym czasie, jak pisze, zaczęła wreszcie chodzić do prawdziwej szkoły i uczyć się języka polskiego, bo wcześniej na wsi musiała mówić po ukraińsku. W Boże Narodzenie 1945 r. rodzina wyjechała jako repatrianci do Polski. Na Wołyniu, jak pisze z żalem autorka, zostawili dobytek i groby bliskich. Ojciec nigdy tam nie wrócił. Autorka była tam raz w 1990 r. Podkreśla, że po polskim cmentarzu nie znalazła żadnego śladu. Końcowe partie tekstu zawierają refleksje nad stosunkami polsko-ukraińskimi w czasie, kiedy powstawał. Autorka pisze, że nie wierzy w przyjaźń polsko-ukraińską, że Polacy zawsze zostaną dla Ukraińców „Lachami”. Pisze także o fałszowaniu historii, którą rozumie jako oskarżanie Polaków o ponoszenie winy za Holocaust. Krytykuje także stosunki we współczesnej Polsce.

Autor/Autorka: 
Miejsce powstania: 
Giżycko
Opis fizyczny: 
rps., 26 s. + kopia mps. 11 s. luź. ; 30 cm.
Postać: 
luźne kartki
Technika zapisu: 
rękopis
Język: 
Polski
Miejsce przechowywania: 
Dostępność: 
dostępny do celów badawczych
Data powstania: 
1992
Stan zachowania: 
dobry
Sygnatura: 
AWII/1315
Tytuł kolekcji: 
Archiwum Wschodnie
Słowo kluczowe 1: 
Słowo kluczowe 2: 
Słowo kluczowe 3: 
Data dzienna: 
2 paź 1992
Główne tematy: 
okupacja sowiecka i niemiecka na Wołyniu, banderowcy, rzezie ukraińskie na Polakach, Holocaust, repatriacja, stosunki polsko-ukraińskie
Nazwa geograficzna - słowo kluczowe: 
Zakres chronologiczny: 
Od 1939 do 1945
Nośnik informacji: 
papier
Gatunek: 
pamiętnik/wspomnienia