Dziennik 1940
Dziennik 1940 opisuje transport grupy lwowiaków w głąb Rosji w kwietniu 1940 r. oraz kilka miesięcy spędzonych przez autorkę wraz z rodzicami w Kazachstanie. Autorka wyraża niepewność co do dalszego losu: „Tydzień już nas wiozą. Dokąd – nie wiadomo”(wpis z 20 kwietnia 1940 r.), opisuje złe warunki w wagonie. Autorka zapisuje swoje wrażenia o Rosji: „Przytłaczają człowieka te przestrzenie bezgranicznie szerokie i bezgranicznie smutne. Nie wyobrażaliśmy sobie, że tu jest aż tak smutno i nędznie” (20 kwietnia 1940 r.) oraz opisuje pasażerów: prawie same kobiety, których synowie, mężowie, ojcowie siedzą w więzieniach. Następnie diarystka przedstawia różne aspekty życia w kołchozie Biegacz, Ogromnym problemem jest tam zdobycie mieszkania, żywności, leków, odzieży, opału, wiarygodnych wiadomości. Ciężka, wyniszczająca praca fizyczna, bieda oraz trudne warunki klimatyczne to wyzwania, którym, jak pisze, trzeba sprostać na zesłaniu. Przez kilka miesięcy rodzina Kotulów mieszkała kątem w kuchni: „w naszym kącie przy oknie dwie wąskie zsunięte razem ławeczki i prycza nad jamą na kartofle. […] Pod tymi ławeczkami siedzi kura na jajkach, pod pryczą naprzeciwko druga” (5 czerwca 1940 r.) W lokalnym sklepiku nie można było kupić jedzenia, miejscowi preferowali handel wymienny. Autorka wyraża przekonanie, że sklepikarz szykanował Polaków, odmawiając im dziennego przydziału chleba. Pisze, że czasem przychodziły paczki ze Lwowa, ale mimo tego zesłańcy cierpieli głód. Brak wiadomości odczuwała autorka szczególnie dotkliwie: „Człowiek siedzi jak z zawiązanymi oczyma – chyba to jedna z najgorszych udręk, że nic pewnego nie wiemy” (6 czerwca 1941 r.). Czasem z nostalgią wspomina Lwów. Przyszłość prognozuje pesymistycznie: „Coraz jaśniej się widziało, że jesteśmy przewidziani na zagładę, zgubieni, straceni, zaprzepaszczeni w głębi tej Azji” (4 maja 1941 r.).