Halina Martin do Cezara Chlebowskiego, 22.01–1.11.2003
Listy do Cezarego Chlebowskiego.
22.01.2003 - Autorka pisze, że otrzymała ogromnie ciekawą przesyłkę. Znalazła tam fascynujące materiały dotyczące Rzepeckiego. Wyjaśnia, że „Lena”, żona Rzepeckiego, była jej łączniczką „w górę” w Antyku. Zaś siostra Rzepeckiego była szkolną koleżanką Anny Czerneckiej z d. Arnold. Pani Anna mieszkała z nią od października 1939 r. i przyjmowała swoich gości. Autorka pisze o pierwszym aresztowaniu Rzepeckiego, kiedy mówiło się że sypie. Ale od jego siostry wiedziała, że się to nie prawda. Wyczuwali wtedy prowokację pochodzącą z Londynu. Zauważyli bowiem, że wysłannicy do kraju są obserwowani od granicy i wszystkie ich kontakty były aresztowane.
Dalej pisze o WiN. Ma odbitkę maszynopisu z procesu - 3 tomy. Zaginęły strony dot. Rybickiego i Marcysi, ale ma w papierach ostatnie słowo oskarżonego Rybickiego. Była z nim w kontakcie przez wiele lat, zabronił jej jakichkolwiek kontaktów z WiN-em. Pewnie wiedział, że są spenetrowani przez agenturę.
Dopisek: Kontynuacja listu o Rzepeckim w dn. 4.02.2003
1.11.2003 – Autorka pisze o swoim pobycie na Zaolziu. Pretekstem do wspomnień był program TV, w którym występował adresat. Jest oburzona wypowiedzią jakiegoś młodzieńca, który stwierdził, że „Polska postąpiła niegodziwie”. Autorka uważa, że ten krótki okres w 1938, kiedy Zaolzie wróciło do Polski, należał się Polakom po ciężkim ucisku czeskim i niemieckim. Była to chwila, kiedy mogli złapać równowagę, by potem w czasach ciężkich walk służyć Polsce.
Mąż autorki został dyrektorem handlowym koncernu „Karwina-Trzyniec” i w 1938 roku zamieszkali w domu, wybudowanym przez czeskiego dyrektora huty Trzyniec. Ich dom wkrótce stał się domem otwartym, przyjmowali wielu gości, przybywających często w interesach. Wymagało to od młodej pani domu niezwykle sprawnej organizacji i zatrudnienia wysoko wykwalifikowanej służby oraz trzymania wszystkiego mocna ręką. Po krótkim czasie udało jej się zaprowadzić odpowiednie porządki. Największym problemem był transport, bo o ile do Trzyńca można było dojść pieszo, to do Cieszyna potrzebny był samochód. Ważną osoba był szofer, niejaki Ewżen (Eugeniusz Dodek), ostrożny kierowca i zaufany człowiek. Autorka utrzymuje z nim kontakty do dnia dzisiejszego (mieszka w Warszawie).
Wspomina o kwestii bezpieczeństwa pracy. Gdy Martinowie przybyli na Zaolzie, w hucie dość często dochodziło do wypadków. Halina miała doświadczenia w tym zakresie, które zdobyła podczas praktyk studenckich w Stoczni Gdańskiej (1931 r.) i w Zakładach Skody w Pilznie (1932 r.). Sprowadzono specjalistę z Górnego Śląska i po trzech miesiącach wypadki ustały.
Początkowo Halina była traktowana w społeczności lokalnej jak obca, ale z czasem została zaakceptowana. Po odczycie w „Klubie Polek” dostała śląski strój, w którym od tej pory chodziła.
Autorka opisuje swoją działalność konspiracyjną w ostatnich miesiącach przed wybuchem wojny, kiedy nasilił się ruch przerzutowy przez zielona granicę.
Spotyka Zaolzian w Londynie i uważa ich za dobrych Polaków i miłych ludzi.