Kartki z pamiętnika
Pierwszy rozdział wspomnień Zofii Pawłowskiej, Wyjazd, opisuje lakonicznie przybycie autorki po aresztowaniu do obozu przejściowego we Lwowie, gdzie panował dotkliwy głód wśród nowo przybyłych. W kolejnym rozdziale, zatytułowanym Koszmar, Pawłowska już bardziej szczegółowo relacjonuje warunki, w jakich przyszło jej żyć we lwowskim obozie. Wygląd obozu z zewnątrz był zdominowany – wedle słów autorki – przez oślepiające światło, odbijające się od śniegu. Barak, w którym mieszkała, był przepełniony, znajdowali się tam ludzie w różnym wieku i różnego pochodzenia. Do pilnowania więźniów wydelegowani byli jeńcy kozaccy, Łotysze i Niemcy. Na platformie „górnych schodów” grała orkiestra cygańska – Pawłowska, korzystając z tego obrazu, wspomina nakładające się na siebie, rozlegające się w obozie, śmiechy żołnierzy, krzyki dziewcząt, strzały i dźwięki muzyki. Zastanawia się, czy te wszystkie straszne obrazy, które widzi, przeminą i nastąpi powrót do „normalności”.
Drugi rozdział zamyka wspomnienie o marszu więźniów na bocznicę kolejową i oddalającej się panoramie miasta z budynkami i wieżami kościołów. Praca poza polem w całości dotyczy pobytu autorki w obozie na Majdanku. Pawłowska opisuje uciążliwe i długie apele, prace poza polem piątym (kobiecym), kontakty z osobami spoza obozu, początkowo ograniczające się jedynie do odbierania jedzenia od mieszkańców pobliskich domów. Później pisze, że można było spotkać kogoś znajomego, przekazywano też listy. Interesujące są – poza wątkami dotyczącymi codziennego funkcjonowania – kwestie seksualności i cielesności kobiet przebywających w obozie. Pawłowska wspomina, że prace ogrodnicze coraz chętniej wykonywały młodsze kobiety, które to (wedle słów autorki) stroiły się i wracały do obozu z pękami kwiatów. Kolejna część wspomnień, Myśmy przyszłością Narodu, pierś nasza pełna jest sił..., jest dopowiedzeniem wątku z poprzedniego rozdziału – po kilku dniach zabroniono ogrodniczkom strojenia się.
W kolejnych rozdziałach Pawłowska wspomina wybrane zagadnienia związane z funkcjonowaniem codziennym w obozie. Szczerym sercem jest poświęcony ekipie hydraulików pracujących przy budowie umywalni, którzy przekazywali listy do rodziny i przemycali, co tylko mogli. Czerwony Krzyżyk odnosi się do pracy pielęgniarek, opis jednak jest lakoniczny, zawiera informacje o zakresie obowiązków pielęgniarek. Ty, co sądami Piłata opisuje przebieg kąpieli dla nowo przybyłych więźniów i więźniarek. Dalej autorka przechodzi do opisu pracy na nowo tworzonym polu szóstym. Przywołuje też piosenkę więźniarek z Majdanka, której śpiewanie wkrótce zostało zakazane. W dalszej części odnotowuje przybycie do obozu kobiet z Zamojszczyzny wraz ze swoimi dziećmi. Pawłowska wspomina, że więźniarki dzieliły się prowiantem z dziećmi. Po pewnym czasie większość kobiet z Zamojszczyzny została zwolniona z obozu, jednak po jakimś czasie okazało się, że część z nich przeniesiono na pole męskie do osobnego baraku. Autorka ogranicza się tylko do takiej aluzji, kończąc to wspomnienie ogólną uwagą, że w baraku kobiecym na polu męskim działy się rzeczy straszne.