Relacja Lei Kurftag
Lea Kurftag opisała ewakuację obozu Ludwigsdorf I. Więźniarki dziesięć dni spędziły w wagonach. Autorka próbowała oszacować liczbę zmarłych i zabitych kobiet.
Lea Kurftag opisała ewakuację obozu Ludwigsdorf I. Więźniarki dziesięć dni spędziły w wagonach. Autorka próbowała oszacować liczbę zmarłych i zabitych kobiet.
Mala Hollaender opisała sytuację Żydówek podczas okupacji niemieckiej. Nie były traktowane przez Niemców jako pełnowartościowe robotnice. Kiedy w Krakowie utworzono Julagi (Julag – Judenlager) w Płaszowie, Prokocimiu, Bieżanowie, zaczęły w nich pracować kobiety. Autorka podała, że było ok. trzystu robotnic. Przyjmował je szef Julagów „krwawy Müller” (SS-Oberscharführer Franz Josef Müller). Gdy wyrażał zgodę, uprzedzał, że kolejna kobieta, która się zgłosi, zostanie rozstrzelana. Wielokrotnie rozkazywał zabijać te Żydówki, które z własnej woli zgłaszały się do Juglagu I (w Płaszowie).
Autorka pisze do Jerzego Rutkowskiego, jako byłego szefa Tajnych Wojskowych Zakładów Wydawniczych, działających w Warszawie w okresie okupacji. Przygotowuje obecnie swoją pracę doktorską p.t. „Prasa konspiracyjna Armii Krajowej”, pod kierunkiem prof. Mariana Tyrowicza z Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Krakowie. W związku z tym zwraca się do Rutkowskiego z prośbą o udzielenie kilku niezbędnych informacji dotyczących działalności podległej mu organizacji, a także danych personalnych jego i jego współpracowników.
Jadwiga Stopczyk opisała swoją działalność w Tajnych Wojskowych Zakładach Wydawniczych, w których pracowała jako łączniczka od początku stycznia 1941 r. do końca powstania warszawskiego, tj. do 4 października 1944 r. Nie składała przysięgi i nie używała pseudonimu. Podlegała bezpośrednio sekretarce TWZW, Marii Mierzejewskiej, pseud. „Janka”. Była przydzielona do dyspozycji głównego elektryka, inżyniera Bronisława Pstrągowskiego, pseud. „Sebastian”, a podczas powstania warszawskiego do dowództwa Wojskowych Zakładów Wydawniczych.
Rodzina Stefanii Mikschick od pokoleń mieszkała we wsi Kujdańce, pow. Zbaraż, woj. Tarnopol. Tam rodzice posiadali gospodarstwo rolne. Mieszkańcy wsi byli narodowości polskiej i ukraińskiej. Kiedy 17 września 1939 r. do Polski wkroczyli Sowieci, nikt nie opuszczał rodzinnej wsi, sądząc, że pod panowaniem sowieckim będzie lepiej niż pod niemieckim. W nocy 10 lutego 1940 r. przyszło do ich domu trzech mężczyzn: jeden Sowiet w mundurze wojskowym i dwóch Ukraińców z ich wsi (Huryk i Karyczun).
Wanda Wiśniewska opisuje losy swoje i swojej rodziny zesłanej na Syberię w lutym 1940 r., od momentu aresztowania do powrotu do kraju. Państwo Matkowscy mieszkali w osadzie k. Krzywczyk, gm. Wiśniowiec, pow. Krzemieniec, woj. wołyńskie. Ojciec był osadnikiem wojskowym i legionistą. Rodzina składała się z sześciu osób: rodzice i cztery córki: Eugenia (11 lat), Wanda (8 lat), Zofia (6 lat) i Weronika (4 lata). Autorka przedstawia aresztowanie i transport wagonami towarowymi z Krzemieńca do Kotłasu.
Felicja Bannet przypomina o selekcji i wywiezieniu z obozu w Płaszowie do obozu w Skarżysku-Kamiennej, gdzie pracowała w fabryce amunicji. Zaznaczyła, że więźniarki były tutaj lepiej traktowane – Polacy i Niemcy byli przyzwoici, tylko „Ukraińcy zachowywali się jak bandyci”. Powtarzano, że w tym obozie da się żyć, szczególnie jeśli ktoś ma pieniądze.
12 lipca 1980 r., autorka dziękowała za recenzję swej książki pt „Polskie placówki oświatowe i wychowawcze w Związku Radzieckim w latach 1943-1946”. Szczególnie cenne były jej uwagi dotyczące klimatu pracy w ZSRR w czasie wojny. Autorka miała nadzieję, że będzie mogła wykorzystać je w obszerniejszym opracowaniu.
List do Żanny Kormanowej. Autorka dziękuje pani profesor, że ta gotowa jest przekazać swoją recenzję pod koniec października, co pozwoli jej na załatwienie formalności do końca roku kalendarzowego. Dalej wyjaśnia, dlaczego przeznaczony dla Kormanowej egzemplarz rozprawy jeszcze do niej nie dotarł.
List Żanny Kormanowej w sprawie jej wyjazdu do Paryża. Nazwisko adresata nie jest znane.
Autorka przeprasza za spóźnioną odpowiedź, ale 1.04.1965 r. uległa wypadkowi i przez cały miesiąc trwała kuracja jego skutków.