publikacje

Wróć do listy

Rok 1918–1939

W dokumencie autorka opisuje losy swojej rodziny przebywającej na terenach Kresów Wschodnich. Swoją opowieść zaczyna od przywołania wydarzeń z 1920 r., kiedy to mieszkała z rodzicami w Sokalu, tuż nad Bugiem. Miała wtedy cztery lata i pamiętała, jak w ich miasteczku pojawili się bolszewicy, gdyż wtedy w jej domu nocował oddział żołnierzy. Jak podkreśla, wojskowi wyglądali „żałośnie”: byli obszarpani, głodni, brudni, mieli broń powiązaną sznurkami. Autorka odnotowuje, że następnego rozległy się strzały – Sowieci szukali broni, zatem przez kilka godzin wypytywali jej ojca o to, gdzie ją ukrył. Następnie ustawili całą rodzinę pod ścianą domu zamierzali ich rozstrzelać, ale matka autorki ubłagała jednego z nich (Ukraińca), żeby zabrali ich dobytek w zamian za darowanie życie (a ponieważ rodzina wojskowego zawdzięczała im pomoc, zgodził się na ten układ). Kobieta opisuje następnie nadejście frontu, dodając, że przez ich tereny na zmianę przechodziły wojska polskie i sowieckie. W dalszych częściach swojej relacji przedstawia ona swoje życie w wolnej Polsce, rozpoczynając od wspomnienia inflacji w 1923 r., (wtedy to jej rodzina straciła majątek), i przechodząc do opisu przewrotu majowego w 1926 r. Przy okazji zauważa, że stosunki polsko-ukraińskie w Sokalu nie były najlepsze: dochodziło do konfliktów pomiędzy ludnością obu narodów. Przykładem tego były obchody święta niepodległości (1 listopada), kiedy to na Polacy zapalali znicze na mogile poległych żołnierzy, a Ukraińcy niszczyli tablicę grobu, polewając ją atramentem. 11 Listopada 1931 r. odsłonięto w ich mieście pomnik Józefa Piłsudskiego, ale wkrótce potem Ukraińcy rozbili jego płytę. W 1932 r. rodzina autorki wyprowadziła się z Sokala i już nigdy tam nie wróciła. Kobieta i jej bliscy zamieszkali w Przemyślanach, gdzie do 1938 r. trudno było o konflikty na tle narodowościowym. W tym czasie autorka chodziła do gimnazjum, należała do klubu „Sokół” (1936–1939) i jeździła na zloty do Tarnopola, Katowic, Lwowa. Wspomina, że w sąsiedniej wsi odbywały się festyny z potańcówkami i pokazami gimnastycznymi członków jej grupy. Pisząca odnotowuje również, że obserwowany przez nią w latach 1934–1935 bojkot sklepów żydowskich spowodował falę wyjazdów Żydów do Tel-Avivu. W tym czasie w okolicy sklepy otwierali Polacy i Ukraińcy. Gdy wybuchła wojna, przez dom kobiety „przewinęła się” fala uchodźców ze Śląska. Następnie pisząca przywołuje datę 17 września, kiedy to pobliski dwór (należący do rodziców jej szwagra) został splądrowany przez okolicznych chłopów. W tym samym czasie pojawił się na ich terenie sowiecki czołg; Żydzi, jak twierdzi autorka, witali go entuzjastycznie, jednak dla niej widok wojsk radzieckich był przerażający – zaniedbani żołnierze niczym nie przypominali elegancko umundurowanego wojska polskiego. Kolejno nastąpiły aresztowania inteligencji, nacjonalizacja majątku, zabieranie prywatnych przedmiotów, ubrań, mebli. W lutym 1940 r. rozpoczęły się wywózki leśników i rodzin wojskowych. Jak twierdzi kobieta, dzieci i starcy masowo umierali w transportach. Pustoszały całe wsie. Jeszcze w lutym jej siostra otrzymała od męża list z Kozielska k. Smoleńska, w którym ten prosił, żeby przysłać mu cywilne ubranie i słownik francuski. Autorka wspomina, że w marcu jej siostra urodziła syna, jednak zawiadomiony o tym szwagier nigdy nie przesłał na to żadnej odpowiedzi. W 1943 r. jego nazwisko znalazło się na liście osób zamordowanych w Katyniu. W dalszej części relacji kobieta wraca pamięcią do kwietnia 1940 r., kiedy to ktoś znajomy polecił uciekać jej bliskim – okazało się, że byli oni (wraz z autorką) na liście do wywozu. Wówczas w jej rodzina składała się z sześciorga dorosłych i trójki dzieci. Pisząca wraz z krewnymi ukryła się przed transportem u swoich pracowników z młyna. Jak odnotowuje, w tym czasie wywieziono z miasta czterdzieści rodzin inteligenckich. Po upływie kilku dni autorka, jej starsza siostra, bratowa i troje dzieci wyjechali do Glinian k. Lwowa. Po drodze mijali wyludnione wsie. W Glinianach mieszkali u ciotki do lipca 1941 r.; później bratowa wyjechała do Lwowa i do Daszawy, za autorka do Kałusza, gdzie przebywały jej młodsza siostra i matka. Po okresie rozjazdów cała rodzina wróciła do domu rodzinnego, czemu po drodze towarzyszyły kilkukrotne zatrzymywania przez policję ukraińską. W podróży towarzyszył im znajomy Niemiec, i to uratowało im życie, ponieważ wielu wracających Polaków „bez wsparcia” ginęło na tym szlaku. Jak wspomina kobieta, jej dom został ograbiony i zdewastowany. Wtedy to rozpoczęła się okupacja niemiecka. Dalsze reminiscencje ogniskują się wokół losów okolicznych Żydów; wkrótce w pobliżu miejsca zamieszkania rodziny powstało żydowskie getto. Wówczas obok ich domu regularnie przyjeżdżały transporty z Jasła i okolic, potem rozpoczęły się wywózki Żydów do obozów. Kobieta odnotowuje, że zdarzały się ucieczki osadzonych, którzy byli zabijani na miejscu; widziała w lesie zwanym „Brzezinką”, zaraz za miastem, ludzkie kończyny wystające spod świeżo naniesionej ziemi. Kiedy jesienią 1943 r. pracowała w sklepie Spółdzielni Polskiej, naprzeciwko sądu, widziała przejeżdżające fury, wyładowane trupami pomordowanych Żydów. 2 maja 1944 r. była świadkiem tego, jak w lasku „Brzezinka” Żydzi, ustawieni w długi szereg, kopali głęboki rów. Wśród nich rozpoznała swoje szkolne koleżani. Po wykopaniu rowu wszyscy zostali rozstrzelani na miejscu. Autorka ocenia, że gorsza od represji niemieckich była mimo wszystko przemoc Ukraińców na ludności Polskiej. Jak twierdzi, od początku wojny zabijali oni Polaków, grabili i palili ich domy, jednak podczas okupacji niemieckiej robili to jawnie. W polskich wsiach Polacy organizowali „samoobronę” przeciwko takim atakom. W 1944 r. w czasie Świąt Wielkanocnych Ukraińcy po raz kolejny zaatakowali wieś Hanaczów w powiecie przemyślańskim. Jak pisze kobieta, Polacy przez dwa tygodnie bronili się w kościele, z którego wyprowadzony był przekop do lasu. Gdy Ukraińcom nie udało się zdobyć tego miejsca, wycofali się do lasu, zawiadamiając Niemców, że mieszkańcy są uzbrojeni. Polacy posiadający broń również wyszli do lasu, zostawiając w kościele samych starców, kobiety i dzieci. Po przybyciu na miejsce Niemcy uśmiercili osoby chore, zabrali ze sobą zdrowe, a pozostałych mieszkańców rozwieźli do domów. W konsekwencji tego w domu autorki zamieszkała pięcioosobowa rodzina z Hanaczowa. Kobieta wspomina, że równie długo broniła się przed atakami Ukraińców wieś Wicyń k. Dunajowa. Tu również napastnicy wezwali na pomoc Niemców, aby ci „dokonali dzieła”, mordując ludzi i paląc wieś. Miejscowości, w których dochodziło do takich wydarzeń, było wówczas wiele. Autorka odnotowuje, że Ukraińcy mordowali nawet swoje żony Polki i ich dzieci. Brat kobiety, zgodnie z jej relacją, kilkukrotnie dostawał listy z pogróżkami od Ukraińskiej Organizacji Nacjonalistycznej; grożono, że musi się wyprowadził wraz z całą rodziną z Przemyślan. W związku z tym, w maju 1944 r. rodzina autorki wyjechała w okolice Krosna nad Wisłokiem, razem z wieloma innymi Polakami (ok. czterdzieści wagonów towarowych pełnych mieszkańców Przemyślan). Z kolei we wrześniu tego samego roku w okolice Żeglec dotarł front i zatrzymał się tam aż do stycznia 1945 r. W październiku 1944 r. rodzina piszącej została ewakuowana do Haczowa, gdzie przeczekała aż do wyzwolenia. Kobieta dodaje, że w czasie okupacji pracowała w sklepie i była łączniczką w Armii Krajowej. Często wyjeżdżała do Lwowa, skąd przywoziła „gazetki” (które rozdzielała w sklepie). Przy tym opisuje kilka niebezpiecznych wydarzeń, jakie ją spotkały w pracy konspiratorki. Odnotowuje, że jej brat również współpracował z podziemiem – w „znacjonalizowanym” przez Sowietów młynie mielił mąkę dla AK. Czasem autorka spotykała w konspiracji swoich znajomych ze szkolnych lat. Pod koniec swojej relacji kobieta ocenia Żydów jako niesolidarną grupę; przywołuje wspomnienie, w którym pewien Żyd wskazał kryjówkę swojej krewnej, po czym oboje zostali zastrzeleni. Autorka dopisuje jeszcze, że mieszkała w Haczowie z rodziną do 1946 r. W lipcu przyjechała do Nowej Rudy i tam rozpoczęła nowe życie, pracując aż do późnej starości z młodzieżą.

 

Autor/Autorka: 
Miejsce powstania: 
Nowa Ruda
Opis fizyczny: 
15 s. ; 30 cm.
Postać: 
luźne kartki
Technika zapisu: 
rękopis
Język: 
Polski
Miejsce przechowywania: 
Dostępność: 
dostępne do celów badawczych
Data powstania: 
1989
Stan zachowania: 
dobry
Sygnatura: 
AWII/171
Tytuł kolekcji: 
Archiwum Wschodnie
Uwagi: 
Archiwum Wschodnie zawiera także drugą, rozszerzoną wersję wspomnień Janiny Kandefer (zapisaną później).
Słowo kluczowe 1: 
Słowo kluczowe 2: 
Słowo kluczowe 3: 
Data dzienna: 
3 kwi 1989
Główne tematy: 
wojna, przemoc, rodzina
Nazwa geograficzna - słowo kluczowe: 
Zakres chronologiczny: 
Od 1920 do 1945
Nośnik informacji: 
papier
Gatunek: 
pamiętnik/wspomnienia