Nam ubiwać nielzia
Autorka opisuje losy swojej rodziny w czasie II wojny światowej.
W pierwszych dniach września jej mąż poszedł do wojska, zostawiając żonę z 4-letnią córeczką. Wtedy widzieli się po raz ostatni. Wkrótce potem okazało się, że Genowefa jest w ciąży. Zamieszkała wówczas z rodzicami i bratem w Borysławiu. Nad ranem 13.04.1940 r. do domu przyszli żołnierz radziecki i Ukrainiec i kazali im się ubierać. Zawieziono ich na stację w Borysławiu, gdzie stał pociąg towarowy. Podróż w nieludzkich warunkach trwała miesiąc. Gdy dotarli do obłasci Kustanaj, rejon Uryck, wszyscy mieli wszawicę. Po dwóch dniach zawieźli ich do Dudakówki, gdzie zamieszkali w ziemiance. Do pracy ich nie zmuszano. Sprzedawali ubranie, by otrzymać coś do jedzenia. W dniu 23.05.1940 r. Genowefa urodziła syna, w szpitalu w Urycku. Traktowano ją tam dobrze. Po dwóch tygodniach wróciła do Dudakówki. Synkowi dano na imię Jerzy. Dostali trochę rubli i paczkę z rumiankiem od wujka, Bronisława Brodowskiego z Borysławia. Była to dla nich wielka pomoc.
Matka zajmowała się dziećmi, Genowefa pracowała i zdobywała pożywienie. Córka zbierała kiziaki (wysuszony nawóz bydlęcy), które używano jako opał. W maju 1943 r. zmarł z głodu jej ojciec. W Kustanaju był punkt pomocy dla Polaków. Związek Patriotów Polskich dawał im konserwy, witaminy dla dzieci i ruble. Jesienią 1944 r. zostali przewiezieni w okolice Kijowa. Zamieszkali u gospodarza Karpińskiego. Genowefa pracowała w cukrowni w Majdańcu. Brat poszedł do Armii Berlinga, wróciłj po zakończeniu wojny i zamieszkał w Wałbrzychu. Genowefa z matką wyjechały z Kijowa w lutym 1946 r., zgłosiły się do PUR we Wrocławiu. Przyjechała następnie do Wałbrzycha, gdzie miała rodzinę. Pomogli jej. Dostała mieszkanie i pracę. Dzieci skończyły szkołę średnią. Ona ponownie wyszła za mąż, ale i tym razem nie miała szczęścia. Jej mąż zmarł po sześciu latach.