Zofia Podkowińska do Żanny Kormanowej, 2.–18.04.1950
Kartka i dwa listy do Żanny Kormanowej, wszystkie napisane w kwietniu 1950 r.
Pierwszy list pisany jest z Warszawy (2.04.1950 r.). Autorka wyjaśnia nieporozumienie, jakie zaszło pomiędzy nimi. Przykro jej, że Kormanowa nie zastała jej w domu, ale wszystkiemu winien jest Sawicki, który niepotrzebnie zaprosił ją do niej. Była wprawdzie chora na grypę, ale pomimo tego wychodziła z domu. Sądząc, że Kormanowa nadal pracuje w redakcji „Naszych Dróg”, prosiła Sawickiego, żeby zapytał ją, kiedy mogłyby się zobaczyć. Chciała spotkać się z nią w sprawie swojego artykułu, p.t. „Uwagi o starych i nowych drogach archeologii polskiej”, pamiętała bowiem, że jakiś czas temu Kormanowa proponowała jej napisanie artykułu o stanie prehistorii w okresie powojennym. Sawicki natomiast, myśląc, że Podkowińska jest słaba, poprosił Kormanową o przyjście do niej. Powiedział, że Kormanowa przyjdzie w sobotę lub w niedzielę. Ona wprawdzie czekała w sobotę do południa, ale potem została wezwana do muzeum na ważne spotkanie (wybory zarządu Koła PZPR). Przeprasza za zaistniałą sytuację i prosi Kormanową o wyznaczenie spotkania, jeśli ta zainteresowana jest jej artykułem. Chciałaby spotkać się z nią jeszcze przed świętami, bo potem wyjeżdża do Zakopanego, żeby podreperować trochę zdrowie.
Potem Podkowińska wysyła kartkę z Zakopanego (14.04.1950 r.), podając swój adres pobytu („Witkiewiczówka”). Pisze, że Tatry są śliczne, nawet przy pochmurnej pogodzie.
Drugi list (z Zakopanego/ 18.04.1950 r.) dotyczy głównie pobytu Podkowińskiej w górach. Autorka dziękuje Kormanowej za list i za to, że nie wspomina o artykule. W ostatnim czasie była przemęczona chorobą i „różnymi przykrościami archeologicznymi”, że teraz potrzebuje oderwać się od wszystkiego. Wprawdzie codziennie pracuje kilka godzin, ale jest to dla niej bardzo przyjemne, bo pisze sprawozdanie z wykopalisk w Ćmielowie. Poza tym chodzi na spacery. Była w Poroninie, gdzie zwiedzała Muzeum Lenina. Bardzo jej się podobało. Po drodze spotkała jakiegoś robotnika kolejowego, który też był zachwycony po wizycie w tym muzeum. Autorka odnosi się również do propozycji ob. Bobińskiej – napisania recenzji z książki Tatiany Passek. Z wielka chęcią to zrobi, ale dopiero w sierpniu, bo wcześniej wyjeżdża na wykopaliska do Ćmielowa i tam nie będzie miała na to czasu.