Wspomnienie o demonstracji 29 grudnia 1918 r.
Autorka opowiada, z punktu widzenia uczestniczki, o demonstracji, która odbyła się 29. grudnia 1918 r. w Warszawie, na placu Saskim [obecnie pl. Zwycięstwa] i okolicznych ulicach. Wiec został zwołany przez KPRP dla zaprotestowania przeciwko aresztowaniu sowieckiej misji Czerwonego Krzyża, która przybyła do Warszawy w sprawie jeńców wojennych, a także przeciwko poczynaniom władz rządowych i wojskowych w Zagłębiu Dąbrowieckim.
Ze względu na ograniczoną widoczność w miejscu wydarzeń, autorka zastrzega, że wspomnienia jej są fragmentaryczne, ograniczające się jedynie do tego, co sama była w stanie zaobserwować. Pełniejszy obraz mogłaby dać suma relacji innych uczestników.
Demonstranci zgromadzili się na placu Saskim wokół pustej cerkwi [rozebranej w latach 1924-26]. Z jej stopni, jak z trybuny, przemawiali mówcy, piętnując poczynania rządu Moraczewskiego. Gdy tłum ruszył, formując pochód, Rybacka znalazła się w samym środku, może nawet bliżej jego końca. Gdy śpiewano „Warszawiankę”, nagle z tyłu rozległ się huk salwy karabinowej. Ludzie rzucili się do ucieczki. Tylne rzędy napierały do przodu, zaś czoło pochodu zatykało się z powodu wąskiej ulicy. W pewnym momencie Rybacka zobaczyła przed sobą stertę ciał. Podbiegła na pomoc. Na szczęście okazało się, że to tylko ludzie, którzy się przewrócili jeden na drugiego. Pomogła im rozplątać się i wstać. Za nimi nadbiegali żołnierze, repetując karabiny.
Tu tekst się urywa.