Relacja Sydonii Lagsman
Relacja pochodzi z 1945 roku, obejmuje wydarzenia z okresu od 1942 do 1945 roku.
Tekst otwierają informacje o likwidacji getta tarnowskiego 10 listopada 1942 roku. Autorka zapisała, że zebrano ludzi na placu, nakazano im oddzielić się od dzieci i odwrócić. Kiedy spuszczono psy ze smyczy, te rzuciły się na dzieci i kąsały je. Większość młodocianych z marła na miejscu wskutek odniesionych ran i upływu krwi.
Następna część dokumentu dotyczy pracy Autorki w Montan. Tam kobieta poznała Włocha, komunistę. Po akcji likwidacyjnej wyjechała do niego do Gliwic – wyjazd z jego pomocą. Znalazła się "po aryjskiej stronie". Po krótkim czasie odkryto, że mieszkała bez zameldowania, co było zabronione. Włoch zameldował ją i ręczył za nią przed Niemcami. Polecił ją też do pracy jako krawcową.
Po wyjeździe Włocha (brak daty) Autorka wpadła w tarapaty – Niemcy wielokrotnie zatrzymywali ją i pytali o wyznanie, próbowali udowodnić, że jest Żydówką. W końcu jeden z nich zdecydował się zaprowadzić ją do pobliskiego lasu. Tam poddano ją torturom, w wyniku których trafiła do szpitala.
Ze szpitala została przeniesiona do więzienia w Opolu, gdzie ponownie ją przesłuchiwano. Niemcy wysłali do jej celi kobietę, która miała udawać, że została przez nich pobita i była torturowana. Jej zadaniem było nakłonić Autorkę do zwierzenia się współwięźniarce. Plan nie powiódł się, kobieta rozumiała, że cała sytuacja została zaplanowana.
W końcu Autorka została skierowana do pracy – brak informacji gdzie. Autorka zapisała tylko, że pracowała z Polką, która podejrzewała ją o bycie Żydówką. Chcąc uniknąć dalszych kłopotów uciekła do Wrocławia. Tam została aresztowana, przewiezioną ją do aresztu w Berlinie. Stamtąd trafiła do obozu pracy w Opolu, gdzie pozostała do wyzwolenia
Relację kończy adnotacja spisującej: "Zeznająca żyła na papierach Volksdeutscha i to zdaje się komplikowało podejrzenia".