Relacja Łucji Stuczyńskiej na temat jej wojennych losów
Relacja powstała w dniach 26-28 czerwca 1945 roku.
Tekst otwierają obserwacje Autorki dotyczące zimy 1939-1940 – wedle kobiety zimy niezwykle srogiej (podobnie oceniała ona wszystkie zimy z okresu wojny). Fragment zawiera informacje o transportach Żydów, które stawały w pobliżu miejsca jej zamieszkania. Autorka zapisała, że widziała wiele przerażających scen, między innymi wyrzucenie z wagonu zamarzniętego na śmierć noworodka. Odnotowała także, że wiosną roku 1940 powszechne było oczekiwanie rychłego zakończenia wojny w wyniku interwencji wojsk amerykańskich i brytyjskich. Brak zmian i upływ czasu powodował wzrost powszechnego poczucia beznadziejności i utratę nadziei.
Obszerny fragment relacji stanowi opis awantury, która odbyła się w getcie w Kutnie wiosną 1940 roku. Ojciec Autorki, rzeźnik, jako osoba istotna z punktu widzenia funkcjonowania getta, posiadał glejt zwalniający go z obowiązku pracy. Pewnego dnia do mieszkania Autorki przyszedł esesman i chciał zabrać mężczyznę na roboty. Ignorując okazywany mu dokument, zaczął bić ojca Autorki, wywiązała się szarpanina, w wyniku której oficer został kilkukrotnie uderzony. W furii złapał nóż i próbował zabić rzeźnika. Wedle słów Autorki, w ostatniej chwili na miejscu pokazała się jej matka, odebrała Niemcowi nóż i pobiegła na posterunek policji. W tym samym czasie oficer zawiadomił o całym zajściu gestapo. Gdy wrócił do domu Autorki, jej ojca już nie było na miejscu – zbiegł obawiając się reperkusji. Aresztowana została matka kobiety, po kilku dniach jednak zwolniono ją (pobitą).
6 czerwca 1940 roku rodzina została przeniesiona na teren dawnej cukrowni "Konstancja". Znajdowało się tam pięć budynków mieszkalnych. Wedle Autorki 95% deportowanych nie miało dachu nad głową, ponieważ infrastruktura fabryczna znajdowała się w opłakanym stanie. Ludzie naprawiali dachy i budowali meble z tego, co udało się znaleźć na terenie getta. Opis produkcji łóżek i pałatek. Autorka odnotowała także, że na siedem tysięcy osób na terenie starej fabryki znajdowały się początkowo trzy toalety i jedna studnia z wodą pitną. Później infrastruktura była rozbudowywana.
Autorka opisała dwie funkcjonujące w getcie grupy młodzieżowe dodając, że ludzie w jej wieku, mimo realiów, potrzebowali swojego towarzystwa i pragnęli integrować się z grupą osób o podobnych poglądach. Sama należała do grupy zrzeszającej ludzi o zainteresowaniach związanych z kulturą, druga grupa nawiązywała do tradycji Bundu. Autorka spotykała się z rówieśnikami by dyskutować o książkach, filozofii i sztuce, druga grupa śpiewała piosenki wyśmiewające decyzje Judenratu, w pewnym momencie weszła też w posiadanie radiostacji i nadawała program radiowy (brak szczegółów – fragment nakazujący krytyczną analizę relacji).
Następny fragment relacji lakoniczny w porównaniu do wcześniejszego. Autorka zapisała, że pod koniec lata 1940 roku zapadła decyzja o budowie w getcie szkoły i sierocińca. Jesienią prace wstrzymano z powodu wybuchu epidemii tyfusu. Oceniła, że zima znów należała do mroźniejszych, a epidemia nie zelżała. Wraz ze znajomymi ze swojej grupy zorganizowała kuchnię szpitalną i próbowała prowadzić ją przy wykorzystaniu dostępnych produktów żywnościowych. Wiosną, po niewielkim osłabnięciu, epidemia miała się nasilić. W getcie pojawiły się problemy ze szmuglem żywności, zapanował głód.
W maju 1941 roku matka Autorki uciekła z getta i przedostała się do Gąbina. Po krótkim czasie dołączyły do niej dzieci. Ojciec został na terenie fabryki. Zimą 1942 roku rodzina (bez ojca) uciekła z Gąbina do Strzegowa – kilka dni przed likwidacją getta gąbińskiego. W Strzegowie matkę Autorki aresztowano za przewożenie Żydów z Gąbina i Gostynina do Strzegowa i Mławy. Początkowo osadzono ją w areszcie w Płocku, później deportowano do Auschwitz.
Autorka została sama z rodzeństwem. Zatrudniła się w urzędzie gminy (kontrolowanym przez władze okupacyjne), wielokrotnie pisała podania z prośbą o zwolnienie matki, powołując się na jej aryjskie pochodzenie i fałszywość zarzutów. Wszystkie próby okazały się nieskuteczne.
Jednocześnie Autorka postawiła sobie za cel zadbanie o bezpieczeństwo ojca, który odmawiał ucieczki z getta (w międzyczasie przeniesiono go do getta w Strzegowie). Kilkakrotnie wyciągała go z transportów. W relacji znajdują się opisy podejmowanych przez nią akcji. W czasie jednej z prób deportacji ojca, udała się do getta tłumacząc, że jest Niemką. Jej mąż miał znajdować się na froncie (i być bohaterem wojennym), a ona, jako samotna kobieta z dziećmi pod opieką, potrzebowała pomocy robotnika. Wskazywała na swojego ojca mówiąc, że to pracujący dla niej mężczyzna i dodawała, że nie życzy sobie przysposabiać do pracy kogokolwiek innego. Innym razem po prostu przekupiła strażników, którzy pozwolili mu opuścić idącą do pociągu kolumnę.
W grudniu 1942 roku ostatecznie wysiedlono getto, ojciec Autorki odmówił, gdy próbowała mu pomóc. Po kilku tygodniach do Autorki przyszła kartka wysłana z Auschwitz. Jej autorką była matka kobiety, pisała że odnalazła w obozie swojego męża. Rodzinę później rozdzielono – mężczyzna został wywieziony na roboty w głąb III Rzeszy, gdzie zmarł. Matka Autorki przebywała w Auschwitz do wyzwolenia obozu. Autorka przez ostatnie miesiąca pracowała w Strzegowie jako tłumaczka i biuralistka, utrzymywała rodzeństwo przebywające "na aryjskich papierach".
W relacji imiona i nazwiska oficerów zajmujących się kutnieńskim gettem i wykazujących się brutalnością i sadyzmem. Niektóre fragmenty niezwykle szczegółowe, inne lakoniczne. Autorka bardzo barwnie opisywała próby wydostawania ojca z transportów. Wiele miejsca poświęciła opisaniu sytuacji matki. Szczegółowa relacja dotycząca awantury z esesmanem. Sporo emocji, głównie w miejscach dotyczących sytuacji w getcie. Relacje zawierają daty (w tym dzienne), dużo detali, opisów i uwag. Spisane dobrą polszczyzną, zrozumiałe i uporządkowane.