Relacja Anny Buczek
Tekst opowiada o wydarzeniach, które miały miejsce 18. września 1939 r. w miejscowości Sławenty, pow. Podhajce, w Tarnopolskiem. Wojska sowieckie jeszcze nie wkroczyły. Pod wieczór Ukraińcy zaczęli się gromadzić we wsi, palili domy i mordowali Polaków. Ludzie chowali się, gdzie się dało. Autorka opisuje, jak wybito jej prawie całą rodzinę. Napastnikami byli ich sąsiedzi. Annę zaatakował jej kolega ze szkoły, ale ocalała. Uratowała ją sąsiadka, Ukrainka, której syn, kazał się jej pozbyć - nie posłuchała go. Męża Anny zatłukli w rowie na oczach ich synka, który też później zginął. Zamordowano również matkę Anny, jej siostrę i bratową. W sumie tej nocy zginęło 50 osób z tej wioski. Niektórzy mieli więcej szczęścia. Nauczyciela, pana Godkowskiego, ruski pop ukrył za szafą, a jego żonę w stodole. Nauczyciel przeżył, ale jego żonę Ukraińcy znaleźli i zrzucili z wysoka na klepisko.
Wybawieniem dla ocalałych byli Sowieci, których sprowadził do wioski ojciec Anny. Zwołali zebranie i zabronili, pod karą więzienia, mordowania Polaków.