Poleski Czerwony Krzyż w moich wspomnieniach 1919–1961
Ewelina Jełowicka zdaje szczegółową relację z funkcjonowania szpitala na tyłach frontu w czasie wojny polsko-bolszewickiej i podkreśla znaczenie opieki medycznej w latach 20. XX w. na Polesiu. Zapiski miały być przyczynkiem do historii Szpitala Zakaźnego w Słominie, gdzie Jełowicka trafiła po rozwiązaniu szpitala polowego w Zakopanem w 1921 r. W nostalgicznym wstępie autorka przywołuje stepowy krajobraz Wołynia, który jest silnie skontrastowany z Podhalem. Jej przeniesienie do szpitala w Słominie stanowi wyzwanie, obejmuje bowiem stanowisko siostry przełożonej i obawia się, że ma zbyt małe doświadczenie w kierowaniu zespołem. Opisuje relacje i konflikty w środowisku personelu medycznego. Pielęgniarki pochodzą z różnych rejonów Polski, niekiedy pojawiają się nieporozumienia między warszawiankami i kresowiankami. Jednak wszystkie wypełniają należycie swoje obowiązki. Autorka wspomina swoją koleżankę i podwładną, Annę Gnatowską z Mińska Litewskiego, która zaraziła się od pacjentów tyfusem, a córki Gnatowskiej były pielęgniarkami podczas II wojny światowej w Warszawie. Wymienia zatrudnionych w szpitalu chirurgów, m.in. doktora Malinowskiego, który nigdy nie brał pieniędzy od pacjentów. W grudniu 1921 r. w szpitalu złożył wizytę minister Stanisław Grabski. Według Jełowickiej w 1922 r. bardzo ucierpiała ludność Grodzieńszczyzny z powodów klęski nieurodzaju i działań wojennych. W szpitalu pojawili się wygłodzeni, wyczerpani i okaleczeni uciekinierzy. W tym samym roku zakład leczniczy w Słominie został zamknięty, a większość personelu medycznego trafiła do Brześcia nad Bugiem. W zakończeniu wspomnień autorka stwierdza, że mimo upływu czasu informacje, które podaje, nie są zmyślone.