O początkach działalności KPP
Jest to zapis relacji Heleny Raszer i Rozalii Rybackiej, nagranej w ZHP w dniach 2-3. 12.1963 r. Opowiadanie dotyczy okresu od wybuchu Rewolucji Październikowej do wojny polsko-bolszewickiej. Obie działaczki uzupełniają wzajemnie swoje wspomnienia.
Helena Raszer wróciła do kraju z Havelbergu 5.11.1917 r, ale część towarzyszy wracała już po wybuchu rewolucji. Ludzie wracali z więzień i obozów. Pamięta ten rok jako bardzo ciężki dla ludu polskiego i dla partii. W Warszawie panowała bieda i bezrobocie. W 1918 r. zorganizowano robotniczą spółdzielnię spożywczą (Raszer była w jej zarządzie i jednocześnie pracowała w niej jako inspektor w dzielnicy muranowskiej). Wieczorem uczyła się na Uniwersytecie Ludowym (wykładała tam m.in. tow. Gąsiorowska). W tym samym roku tow. Władek (Feliks) przydzielił ją do byłej działaczki PPSi, z którą odbijały razem ulotki. Została aresztowana na cmentarzu podczas pogrzebu tow. Golda (1918 r.). Siedziała na "Serbii" przez 8 miesięcy, razem z Wierą Sawicz, Kazimierą Sawicką, Zośką Unszlicht (wtedy ją poznała) i tow. Rubinsztajn. Wyszła 9. 11.1918 r. Tego samego dnia wieczorem brała udział w konferencji dzielnicy muranowskiej, na której przygotowywano I Zjazd – wybrano delegatów (Janka Cwajgla, Aleksandra Zatorskiego, Helenę Raszer i Karolskiego). Zjazd odbył się półlegalnie na ul. Zielnej 25, u Handlowców. Podjęto na nim rezolucję o powołaniu KPRP. Po wspomnianej konferencji szli zwolnić więźniów politycznych, ale napadli na nich Peowiacy i ich rozbili.
Rozalia Rybacka opowiada o manifestacji 10.11.1918 r. Na ten dzień SDKPiL zwołała wiec z okazji 1. Rocznicy rewolucji, miał odbyć się na skrzyżowaniu ul. Żelaznej i Leszno. Tymczasem 9.11. wybuchła w Niemczech rewolucja i wieści już dotarły. Wiec się nie odbył, bo plac był obstawiony przez Niemców, którzy zaczęli rozpędzać tłum. Ale niezbyt stanowczo, bo uczestnicy opowiadali im o rewolucji i niektórzy z Niemców nawet przyłączyli się do pochodu, który ruszył ulicami Warszawy. Dopiero, gdy Peowiacy zaczęli rozbrajać Niemców (niektórzy sami oddawali broń), i oni robili to samo. Rybacka opowiada kilka epizodów z tej manifestacji.
Ponownie Raszer została aresztowana, gdy przypadkiem natknęła się na demonstrantów, domagających się organizacji robót publicznych. Siedziała wówczas do października 1920 r., początkowo na Długiej, a potem na Serbii. Razem z nią siedziały Wiera Sawicz, Hanka Grynblat i chyba jeszcze Zofia Unszlicht. Zorganizowana tam była komuna, był zarząd. Po wyjściu z więzienia zaopiekowała się nią doktor Sława Grosserowa, która dała jej pracę pielęgniarki i mieszkanie. Raszer opowiada o wielkiej szlachetności i uczciwości doktor Grosser, która, aresztowana przez policję, nie chciała uciekać ze względów zasadniczych.
Rybacka tłumaczy, że wtedy w policji było sporo osób, które tam wstępowały, żeby uniknąć pójścia na wojnę polsko-radziecką. Ludzie ci często oddawali różne usługi komunistom i nie należało ich oszukiwać. Wspomina także, że siedziała z Grosserową na Serbii. Kiedy bolszewicy podeszli pod Warszawę, wszystkich politycznych wywieziono do Wronek (potem przywieziono ich z powrotem), gdzie byli bici. Grosserowa była osobą dowcipną, napisała żartobliwy hymn Serbii.
Raszer na koniec opowiada jeszcze o swojej pracy podczas wojny polsko-radzieckiej. Warski zaproponował jej, aby pomagała jeńcom radzieckim, którzy leżeli w szpitalach warszawskich. – opiekowała się więc jednym towarzyszem z Rosji, udając jego narzeczoną.