Konkurs na 40-lecie P.R.L.
Autorka opisuje swoje losy od II wojny światowej do lat 80-tych.
Opowiadanie zaczyna się od roku 1941. Autorka mieszkała wtedy w domu rodziców na wsi w powiecie łukowskim, miała wtedy małą córkę. Do ich domu zaczęli zgłaszać się radzieccy jeńcy wojenni, którzy zbiegli z transportu. Miejscowa ludność pomagała zbiegom, dając im cywilne ubranie, jedzenie, a niejednokrotnie też kryjówkę. Po pewnym czasie, aż do wyzwolenia w lipcu 1944 r., cała okolica stała się schronieniem dla jeńców. Prawie w każdym domu ukrywał się jakiś uciekinier. W miarę zbliżania się frontu, w okolicy potworzyły się ugrupowania o różnej orientacji politycznej. Po ogłoszeniu Manifestu Lipcowego i wyzwoleniu tych terenów zaczęła się walka z miejscowym podziemiem. Brat autorki poszedł do Milicji Obywatelskiej. Ona została na gospodarstwie, pomagać ojcu (jej mąż zginął na wojnie). Zaangażowała się w pracę społeczną. Razem z innymi członkami byłej grupy konspiracyjnej, w której działała podczas okupacji, utworzyli komórkę PPR. Została wybrana II sekretarzem, faktycznie to ona kierowała organizacją, która szybko się rozrastała. Partia wysyłała swoich członków na kursy partyjne. Ona i jej siostra ukończyły taki kurs w Lublinie. Czasy były niebezpieczne, ze względu na walczące podziemie. Autorka opisuje kurs – jego uczestników, wykładowców, program, a nawet zajęcia po wykładach. Wspomina także o udziale całej grupy w pochodzie 1 Maja 1945 r. w Lublinie. Koniec kursu zbiegł się z zakończeniem wojny. Kursanci zostali skierowani do pracy w różnych miejscach. Ci lepiej przygotowani objęli stanowiska starostów i I sekretarzy, zasilili też szeregi MO, organizacji młodzieżowych, społecznych oraz zakładów pracy.
Autorka została w Lublinie, podjęła pracę w Komendzie Miejskiej MO, w wydziale śledczym, ale wkrótce zostaje przeniesiona do IV Komisariatu. Żeby podnieść swoje kwalifikacje, zapisała się do wieczorowego Gimnazjum dla Dorosłych. Naukę jednak przerwała po kilku miesiącach i poszła na kurs maszynopisania. W tym czasie jej brat zostaje zamordowany, a dom rodziców obrabowany. Ojciec umiera, a matka z jej 5-letnią córeczką sprowadza się do niej do Lublina.
Cały czas aktywnie uczestniczy w pracach partyjnych. Bierze udział w przygotowaniu do referendum. Potem zmienia pracę (przechodzi do KW PPR) i zapisuje się do szkoły wieczorowej. Coraz więcej zarabia, poprawiają się też jej warunki bytowe. Pracuje także społecznie - jest sekretarzem Ligi Kobiet, bierze udział w akcji wyborczej. Po zdaniu matury wychodzi za mąż za wojskowego i wyjeżdża z rodziną na Ziemie Odzyskane – zamieszkują w Bartoszycach (100 km od Olsztyna).
Tu jest sytuacja materialna ulega poprawie. Oboje z mężem pracują, jej matka zajmuje się domem, mają ładne mieszkanie. Tam rodzi się jej druga córka. Jednak jej matka opuszcza ich i nasza bohaterka musi zrezygnować z pracy zawodowej, pracując nadal społecznie. Wkrótce mąż zostaje wysłany na rok do szkoły do Torunia. Zostaje więc sama z dziećmi w małej miejscowości. Po ukończeniu szkoły mąż zaczyna robić karierę, ciągle jest przenoszony z jednego miejsca w drugie. Rodzina nie zawsze może mu towarzyszyć, więc następują często długie miesiące rozłąki. W międzyczasie mieszkają na Śląsku, w Kaliszu, w Poznaniu. Ona prowadzi dom, ale nie czuje się w tej roli najlepiej, brakuje jej aktywności zawodowej. Wraca do pracy w Komitecie Wojewódzkim PZPR w Lublinie i tam osiedla się na nowo. Po jakimś czasie mąż dołącza do niej. Teraz ona rozwija się zawodowo, zmienia pracę (w ORS, w PKO), stanowiska. Stara się łączyć pracę zawodową z rolą matki. Jest na tyle samodzielna, że nawet śmierć męża nie burzy tego porządku. W 1975 roku przechodzi na rentę specjalną KC PZPR i poświęca się pracy społecznej. Udziela się m.in. w Klubie Seniora, w Klubie Działacza Ruchu Robotniczego, w terenowej POP, w Samorządzie Mieszkańców. Przez ponad 10 lat jest ławnikiem Sądu Wojewódzkiego.
Na koniec autorka dzieli się swoimi refleksjami na temat działalności partii i niektórych postaw jej działaczy.