b.t. [Szanowny Panie Redaktorze!...]
Autorka, powołując się na rozmowę telefoniczną z adresatem, przesyła mu notatkę na temat walk powstańczych na Czerniakowie, przyczółku trzymanym z najwyższym wysiłkiem, by umożliwić Armii Czerwonej pomoc powstańcom.
W swej notatce nawiązuje do słów Ambasadora Federacji Rosyjskiej skierowanych do uczestników Powstania Warszawskiego, który mówiąc, że nie wolno przepisywać historii na nowo, podkreślił wspólne polsko-sowieckie walki w czasie Powstania. Halina Martin, jako naoczny świadek, stanowczo zaprzecza, jakoby były jakiekolwiek wspólne działania.
Autorka wyjaśnia, że Armia Czerwona zajęła Pragę i czekała, aż Niemcy wyrżną powstańców. Dopiero w nocy z 15 na 16 września na Solcu wylądował ponton z niewielkim oddziałem, dowodzonym przez por. Kononkowa. Byli w nim tzw. Berlingowcy, kilku młodych dziedziców po rodzicach wywiezionych w głąb ZSRR. Reszta to przymusowo wcieleni do wojska Poleszucy. Oddział został rozbity przez Niemców, a niedobitki dotarły do stanowisk powstańczych nr 1 i 5, w tym ranny Kononkow.