Relacja Marii Magdaleny Lewandowskiej
Autorka opisuje wydarzenia, jakie miały miejsce na Warmii w 1945 r.
Autorka opisuje wydarzenia, jakie miały miejsce na Warmii w 1945 r.
Autorka opowiada o wywiezieniu jej rodziny jesienią 1941 r. na roboty do Niemiec. Mieszkała z rodzicami i rodzeństwem we wsi Brzezie, poczta Gostyń. W chwili wyjazdu miała 20 lat, oprócz niej w domu było trzech młodszych braci (najmłodszy w wieku 6 lat). W nocy 4 listopada do ich domu zastukali policjanci niemieccy i kazali się szybko zbierać. Nie pozwolili nic zabierać ze sobą. Zawieźli ich furą do Wielkich Strzelec, tam w kościele zebrano kilkanaście rodzin. Następnie ze stacji Piaski zostali zawiezieni do Łodzi i umieszczeni w obozie, gdzie spędzili 10 dni.
W dokumencie autorka opisuje wysiedlenie swojej rodziny z południowo-wschodniej Polski w 1947 r. w ramach „Akcji Wisła”. Mieszkała wtedy z rodzicami we wsi Jastrzębik (gm. Muszyna, pow. Nowy Sącz). 7 lipca 1947 r. w wiosce pojawiło się wojsko polskie z karabinami, po czym wyznaczyło mieszkańcom dwie godziny na spakowanie się. Jak wspomina autorka, polecono im iść do stacji kolejowej w Grybowie; dystans trzydziestu kilometrów wysiedleni pokonywali pieszo przez dwa dni. Na miejscu przez dwie doby czekali na transport.
Helena Haręza opisuje losy swojej rodziny. Mieszkają na Podbeskidziu, w dużej wsi Rycerka Górna, w dawnym województwie bielsko-bialskim. Autorka opowiada o powstaniu wsi i dziejach okolicznych miejscowości. Nawiązuje do dzisiejszych czasów, pisząc, że dużo młodych emigruje. Wieś była pod zaborem austriackim. Ojciec został wcielony do wojska austriackiego i walczył na froncie włoskim. Według jego przekazu w tym samym czasie Adolf Hitler był w drugiej kompanii w tym samym batalionie w stopniu kaprala. Dalej autorka pisze o planie Hitlera podboju Europy, o pakcie Ribbentrop–Mołotow.
Autorka opisuje wysiedlenie przez Niemców kilku wsi na Zamojszczyźnie w listopadzie 1941 r.
Maria Bałruch przeżyła II wojnę światową jako dorastające dziecko, co odcisnęło piętno na jej dalszym życiu. Szczególnie trudny był moment przesiedlenia, gdy nadszedł front rosyjsko-niemiecki. Zostali ewakuowani nocą na północ od rzeki San w Bieszczadach. Szli pieszo wśród huku wystrzałów, omijając trupy ludzi i zwierząt. Matka niosła na plecach niewielki dobytek, jaki udało im się zabrać z domu. Dotarli do miejscowości Dynów, gdzie przyjęła ich rodzina Burnałów. Choć biedni, dzielili się żywnością z przybyszami. W ich domu zatrzymało się około sześćdziesięciu uchodźców.