Klementyna z Tańskich Hoffmanowa do Józefy Lach Szyrmy, 11.06.1834
Hoffmanowa pisze, że do listu dołącza „Rozrywki” ("Nowe Rozrywki dla Dzieci") dla córek adresatki, które właśnie wyszły z druku, i prosi o modlitwę, żeby Bóg pobłogosławił jej nowej pracy. Wyraża nadzieję, że nowe numery będą jeszcze lepsze. Prosi Szyrmów o opinię na temat swojego czasopisma, oraz o uwagi, co jeszcze można by według nich umieścić w nim umieścić. Zaznacza, że nie jest szczególnie zadowolona z ilustracji, które się w nim znalazły. Pisze ona również, że zależy jej na tym, aby kolejne tomy trafiły do Polski, ponieważ chciałaby, żeby dzieci i matki miały z nich użytek, a ona korzyść materialną. To drugie życzenie stawia na drugim miejscu, ale wydawanie czterech tomów rocznie zajmuje jej bardzo dużo pracy, a obecnie nie mają wielu źródeł dochodu. W dalszej części listu dodaje, że jej mąż próbuje znaleźć pracę zarobkową.
Autorka przekazuje wieści, które do niej niedawno dotarły listownie z Wrocławia i innych miejsc z kraju (o problemach zdrowotnych, finansowych, narodzinach dzieci, śmierci kilku osób w rodzinie i wśród znajomych).
Kolejnym poruszanym przez Hoffmanową tematem jest jej radość z wieści, że rząd anielski zamierza wypłacać zasiłki dla polskiej emigracji. Z tego względu księżna [Anna Czartoryska] w tym momencie zawiesza plany założenia towarzystwa w Anglii, działającego na wzór paryskiego Towarzystwa Dobroczynności Dam Polskich.
W Paryżu działalność Towarzystwa na razie została spowolniona, zebrania są rzadsze, a pieniędzy mniej. „W Paryżu wszystko obumiera na wiosnę” – pisze Hoffmanowa. Dlatego też w tym momencie nie mianowały jeszcze Szyrmowej ekonomką, ani nie wysyłają jej pieniędzy. Autorka pisze, że nie żałuje, że utworzenia Towarzystwa, ponieważ dzięki niemu udało się zrobić kilka pożytecznych rzeczy, między innymi wsparcie otrzymało kilka matek z dużą liczbą dzieci. Dodaje, wśród polskich emigrantów w Paryżu rodzi się bardzo dużo dzieci. Swoją własną bezdzietność tłumaczy wolą boską, aby poświęciła swój czas dla większej liczby dzieci.
Autorka opowiada również o swoim życiu codziennym w Paryżu w porze wiosny, zamieszkiwaniu w pobliżu Pól Elizejskich. Ranek mija jej na czytaniu i pisaniu; wieczory to czas spacerów z mężem.
Hoffmanowa dodaje, że właśnie miała kończyć tę wiadomość, kiedy dostała bardzo miły list od adresatki, za który dziękuje. Przeprasza za swoje opóźnienie w pisaniu. List kończą pozdrowienia od autorki i jej męża.