publikacje

Wróć do listy

b.t. [Drogi Towarzyszu! Minęło…]

Zbiór listów Antoniny Sokolicz do przyjaciół w Ameryce

Pierwsze 3 listy nadesłane przez Natalię Urbańską z Częstochowy. Listy te otrzymała od swego krewnego z Ameryki:

1. Warszawa 30.10.1926 r. (s.1-2a)

List pisany przez Antoninę Sokolicz do towarzysza ze Stanów Zjednoczonych (nazwisko adresata nie podane), niedługo po jej powrocie z Ameryki. Nawiązuje w nim do spraw, które omawiali podczas jej pobytu w Stanach.  Pisze, że są trudności ze znalezieniem odpowiedniego, wyrobionego pracownika dla jego organizacji robotniczej, który mógłby wyjechać  do Stanów (albo mają rodziny, albo inne przeszkody). Ma jednak tę sprawę na względzie i obiecuje ją załatwić. Wspomina także o sprawach zdrowotnych, problemach z zębami, które zaczęły się jeszcze w Ameryce. Planuje wyjazd do Zakopanego na kilka miesięcy, zamierza tam oddać się tłumaczeniu i pisaniu do różnych czasopism. Obecnie na prośbę Biblioteki Miejskiej w Los Angeles przygotowuje listę polskich książek, które powinni sprowadzić, by mieć porządny księgozbiór polski. Opisuje krótko aktualną sytuację w Polsce (ostatnie posunięcie Piłsudskiego, biedę), a także swoją sytuację materialną (ma nadzieję, że dostanie niedługo mieszkanie w jednej z budujących się kooperatyw mieszkaniowych. Prosi o wieści o jego organizacji i przesyła pozdrowienia dla znajomych.

2. Warszawa 6.03.1928 r. (s. 3-4a)

List pisany do pp. Marków w Ameryce. Autorka narzeka, że dawno nie miała żadnych wieści od nich. Ich nowy adres dostała od Geberta, z którym ma stały kontakt. Gebert  pisał jej ostatnio Trybuna, do której ona pisuje, rozwija się ostatnio bardzo dobrze i ma coraz więcej czytelników. Tęskni za Ameryką, za jej kolonialnym rozmachem. Pisze o sytuacji politycznej po wyborach do sejmu (oni zdobyli 7 mandatów w 3 okręgach). Proponuje mu także pewien interes. Otóż wraz z kilkoma osobami chcą założyć wydawnictwo powieści społecznych, w ramach którego wydawaliby rocznie 5 książek o tematyce walki klas. Potrzebny jest im kapitał zakładowy w wysokości ok. 500-1000 dolarów. Pyta adresata, czy nie mógłby im pożyczyć tej sumy, którą potem oddaliby w książkach. Pyta również, czy p. Leosia nie zechciałaby w ogóle zająć się dystrybucją ich książek w Stanach. Dodaje, że mają już zagwarantowany zbyt do Rosji 500 egzemplarzy. Na koniec pyta, co u nich słychać, jak się sprawy rozwijają.

3. Warszawa 25.01.1930 r. (s. 5-5a)

List do towarzysza z Ameryki. Autorka ubolewa, że ich kontakt się tak nagle zerwał. Doszukuje się powodów jego milczenia, sądząc, że to przez jej propozycję partycypacji w interesie wydawniczym. Wie, jak ciężko jest zarobić dolary i złożyła mu tę ofertę, ponieważ szczerze wierzyła, że to będzie i dla niego dobry interes. Prosi, żeby zapomniał o tej sprawie i nawiązał z nią ponownie stały kontakt. Pyta, co słychać u jego córek i u innych towarzyszy. Zdaje relację ze swoich spraw – przetłumaczyła Naftę, Boston, Milenium, a teraz pracuje nad King Coal, planuje jeszcze studium o Sinclairze i na tym zakończy pracę nad tym pisarzem, chociaż on przysłał jej już kolejną powieść (Mountain City).

 

4. List pisany z pokładu statku Cunard White Star „Berengaria” z 28.04. (rok ?)

List Antoniny Sokolicz do Leontyny Marek. Autorka informuje adresatkę o problemach, jakie zgotował jej polski konsul w Nowy Jorku, do którego zwróciła się o prolongatę paszportu o kolejne 10-15 dni (pierwotnie był ważny do 10 maja), ponieważ miała spotkać się z mężem w Paryżu w sprawach jego leczenia. Konsul nie dość, że nie przedłużył jej paszportu, to jeszcze podstępnie skrócił jego ważność do 1. maja, i zapisał w nim po francusku, że nie ma ona prawa (mimo posiadania wizy francuskiej) na pobyt we Francji, lecz jedynie na przejazd, bez możliwości zatrzymania się pod jakimkolwiek warunkiem. W związku tym nie będzie mogła zatrzymać się w Paryżu i obawia się, że będzie aresztowana zaraz po wjeździe do Polski. Kilka dni później przedstawia przyjaciołom swój plan, jak się z tej sytuacji ratować. Wysłała depeszę do Paryża, żeby wysłali kogoś do Cherbourga, aby pomógł jej wytłumaczyć się przez władzami francuskimi i żeby mogła zatrzymać się jednak kilka dni w Paryżu, do czasu znalezienia wyjścia z sytuacji. Prosi również znajomych, aby nagłośnili tę sprawę w Ameryce, żeby pokazać, jak polski konsul traktuje polskich obywateli, że w żaden sposób zwykli ludzie (a zwłaszcza robotnicy) nie mogą liczyć na jego pomoc.

5. Goczałkowice, 28.05. (?)

Antonina Sokolicz jest już w kraju. Zatrzymała się na czeskiej granicy, gdzie dołączył do niej mąż. Chce się zorientować, jak się sprawy mają i czy może bezpiecznie wrócić do domu (z powodu oskarżenia, jakie wysłał konsul z Nowego Jorku do Warszawy). Postanowiła nie wracać przez 2-3 miesiące do Warszawy, lecz pokręcić się po prowincji, odwiedzając rodzinę. W tym czasie mąż i adwokat postarają się jakoś tę sprawę załatwić. Póki co trochę odpoczęła, bo po całej tej historii miała strasznie skołatane nerwy. Mąż też się teraz kuruje, bo jego zdrowie, mimo zapewnień, wcale się nie poprawiło.  Na koniec pisze, że żałuje, że nie kupiła sobie w Ameryce tego palta w kratkę i prosi, żeby jej go przysłać przy jakiejś okazji (należność zwróci osobie, która je przywiezie) i w ogóle jakieś sukienki, bo tutaj w Polsce te amerykańskie ubrania wyglądają niezwykle efektownie.

 

Inny tytuł: 
Korespondencja – listy A. Sokolicz do przyjaciół w Ameryce
Miejsce powstania: 
Warszawa, Goczałkowice
Opis fizyczny: 
rps., mps., s.26 luź.; ; 28 cm i mniej
Postać: 
luźne kartki
Technika zapisu: 
maszynopis
rękopis
Język: 
Polski
Miejsce przechowywania: 
Dostępność: 
tak
Data powstania: 
Od 1926 do 1930
Stan zachowania: 
dobry
Sygnatura: 
1473/385/V t.1; Mf 2611
Tytuł kolekcji: 
Akta Antoniny Sokolicz-Merkel
Słowo kluczowe 1: 
Słowo kluczowe 2: 
Słowo kluczowe 3: 
Nośnik informacji: 
papier
mikrofilm
Gatunek: 
list