Autorka opowiada o mordach ukraińskich na Polakach w 1943 r.
Jest to wspomnienie z ostatnich dni przed wybuchem Powstania Warszawskiego, spisane przez Hannę Hugon w formie dziennika. Autorka była blisko spokrewniona z gen. Grotem Roweckim (poprzez matkę, Halinę Królikowską z d. Chrzanowską).
Dziennik zaczyna się datą 20.07.1944, pod którą autorka notuje, że jej matka po raz ostatni idzie do gestapo z paczką dla Grota. Dwa dni później Niemcy każą im opuścić Olszyny (niewielka posiadłość koło Wiązownej, należąca do rodziny p. Królikowskiej). Wyjeżdżają bryczką do Warszawy. Zabierają ze sobą krowę, którą umieszczają w garażu domu na Kieleckiej. Problemem jest zapewnienie jej żywności. Ich mieszkanie staje się stałym punktem kontaktowym. W okolicach Wiązownej przybywa spadochroniarzy. Miejscowe AK ma za zadanie odszukiwać ich i przechowywać.
Pod datą 24.07. autorka zapisuje informację o mobilizacji AK. Następnego dnia Piotr Schuch, chorąży lotnictwa, prywatnie narzeczony autorki, otrzymuje rozkaz udania się do Dęblina, by pomóc lokalnemu AK w przygotowaniach do zajęcia miejscowego lotniska, zanim dokonają tego oddziały radzieckie. Hanna odprowadza go nazajutrz rankiem na dworzec. Pisze, że ten moment pozostał w jej pamięci jako najjaśniejsza chwila, kiedy jeszcze mieli wszelkie podstawy, by wierzyć w przyszłość.
26.07. to dzień imienin autorki – okazja do spotkania z przyjaciółmi. Odwiedzają ją ojciec i brat Piotra, potwierdzając tym samym ich narzeczeństwo (Hanna i Piotr zaręczyli się tuż przed powstaniem). Pułkownik Jakubowski, ps. „Jan Chrzciciel” (przez nich nazywany „Dziadkiem”), przychodzi późno, bo był na Pradze, na spotkaniu z dowództwem polskiego wojska (armii Berlinga). Przynosi wieści z frontu.
29.07. niespodziewanie wraca Piotr, nie przedarł się do Dęblina. Front dotarł już pomiędzy Wiązowną i Zakręt. Piotr nawiązuje kontakt ze swym poprzednim oddziałem i oddaje się do jego dyspozycji.
1.08. młodzi wyruszają we dwoje do Radomia pod pretekstem próby zdobycia żywności. Kolejka wąskotorowa funkcjonuje normalnie, ale obserwują ożywienie wśród Niemców: wycofujące się oddziały, exodus cywilnych. Przybywają do kuzynów Chrzanowskich (Jana i Stefana). U nich też obserwują stan pogotowia. Przekazują im wiadomości z Warszawy i od „Dziadka”. U kuzynów ukrywają się dwaj spadochroniarze z Londynu, czekają na instrukcje. Trzeba ich przewieźć do Warszawy. Narzeczeni podejmują się tego zadania. Do Warszawy wracają przed godz. 15. Idą na Kielecką. Piotr wychodzi do domu, by zobaczyć, czy tam nie ma nic nowego. Jest to ich ostatnie spotkanie. O 17. Wybucha powstanie.
Do wspomnień autorka dołączyła przypisy, w których wyjaśnia relacje z niektórymi osobami. Stąd dowiadujemy się m.in., że Piotr zaginął 2.08. na Czerniakowie, po rozbiciu oddziału por. Klernera. Zamierzał przepłynąć przez Wisłę.