Stanisław Kucza-Kuczyński
Autorka pisze o działalności konspiracyjnej swego męża, Stanisława Kucza-Kuczyńskiego.
Stanisław Kucza-Kuczyński urodził się 17.01.1912 r. w Rżewie, studiował prawo na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie. W 1939 r. wyrusza z Wilna jako ochotnik z oddziałem Jerzego Dąbrowskiego. Gdy Armia Czerwona wkracza na terytorium Polski, przychodzi rozkaz, żeby palić wszystkie dokumenty, zostawić broń i przechodzić na stronę litewską. Dąbrowski rozwiązuje pułk. Autorka podaje za Aleksandrą Ziółkowską („Z miejsca na miejsce” s. 36), że kilkanaście tysięcy żołnierzy przechodzi na stronę litewską, m.in. Stanisław Kucza-Kuczyński. Zostaje internowany w Rakiszkach i Birsztanach. W obozie z grupą Wilnian rozpoczyna robotę konspiracyjną. Po ucieczce z obozu planuje wyjazd do Francji. W końcu grudnia odnajduje Irenę w Czerwonym Dworze k. Niemenczyna. W lutym 1940 r. biorą ślub . Mąż kontynuuje pracę w konspiracji. W sierpniu tego roku zostaje aresztowany i uwięziony w Oszmianie, skąd w październiku przewieziono go do Starej Wilejki. W marcu 1941 r. dowiaduje się o narodzinach jego syna, Konrada [znanego architekta].
Po napaści Niemiec na ZSRR, w dniu 24.06.1941 r. w pośpiechu ewakuowano więzienie w Starej Wilejce. Wyczytywano przy tym nazwiska kilkudziesięciu więźniów skazanych na śmierć. Kilku skazańcom uratowało się, nie odpowiadając na wezwanie. Wśród nich był mąż autorki. Jest więziony w ZSRR do czasu interwencji gen. Sikorskiego. Obejmuje go grudniowa amnestia. W maju 1942 r. zostaje zrzucony jako skoczek spadochronowy w okolicach Czerwonego Dworu i trafia do Orwidowa - majątku byłego ministra Zyndrama Kościałkowskiego. Tam działa w konspiracji razem z synem Kościałkowskiego. W końcu maja dociera do Oszmiany. Ma do wypełnienia misję specjalną, musi zerwać kontakty z rodziną. Była to działalność na tyłach armii niemieckiej. W tej akcji brały udział 22 grupy zorganizowane przez skoczków, zrzucanych na terenach Polski, Litwy, Łotwy i Estonii. Do września 1943 r. przetrwały tylko trzy takie grupy, w tym grupa Stanisława Kuczy-Kuczyńskiego. Gdy zepsuła im się stacja nadawcza, Witold Kościałkowski pojechał w tej sprawie do Warszawy. Wrócił po miesiącu, ale w Orwidowie nikogo nie zastał. Autorka nie zna dalszych losów męża. Dochodziły do niej różne informacje, czasem nawet rozbieżne.