Pamiątka z Auschwitz
Autorka opowiada o swojej wizycie w niemieckim obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu w 1945 r. Był pusty i zamknięty. Strażnik, który był znajomym jej wuja, pozwolił jej wejść i pokazał baraki, gruzy krematorium. Wyjaśnił, że krematoria były często przeciążone, wtedy ciała palono w wykopanych do tego celu rowach. Niespalone resztki rozkładały się w ziemi, wydzielając gaz. Okoliczne pola pokryte były warstwą popiołu z krematoriów.
W pobliskiej rzece młodzi chłopcy przekopywali łopatami dno w poszukiwaniu złota. Pochodziło ono ze skremowanych ciał – Niemcy czasem przeoczyli złote zęby w zwłokach, wtedy złoto przechodziło przez piece i z popiołami mogło zostać wrzucone do rzeki.
Strażnik pokazuje Annie gliniane mydło z odciśniętym długim numerem na powierzchni. Było to fałszywe mydło – kawałek gliny pokryty warstwą mydła. Niemcy dawali jej więźniom przy wejściu do komory gazowej, żeby ofiary myślały, że idą do kąpieli. Cyfry wydrukowane na mydle przedstawiały kolejny numer więźnia. Autorka dostała od strażnika takie mydło.