Israel
Autorka prowadzi dziennik ze swojej podróży do Izraela. Wyrusza z lotniska w Londynie. Opisuje lot na poszczególnymi krajami. Potem poznajemy jej pierwsze wrażenia z obcego kraju. Opisuje swoje spostrzeżenia, co widzi dookoła. Stwierdza, że dużo jest tam turystów ze Skandynawii i Niemiec. Do Niemców ma szczególnie krytyczny stosunek, podkreśla, że są hałaśliwi i że wszędzie się panoszą. Nie podoba jej się, że w sklepach i muzeach zagadują ją po niemiecku.
Opisuje ulice, budynki, przyrodę. Korzysta z plaży, pływa w morzu. Zwiedza, m.in. muzeum sztuki nowoczesnej, którym nie jest zachwycona. Podoba jej się natomiast w bibliotece, która jej zdaniem jest doskonale zorganizowana. Korzysta tam z rozmówek hebrajskich, by nauczyć się kilku zwrotów. Po paru próbach jednak rezygnuje z używania ich i zadowala się jęz. Angielskim, którym można się tam z łatwością porozumieć. W hotelu, z recepcjonistą rozmawia po polsku. Zauważa dużo uzbrojonych żołnierzy na ulicach, ale jest zdegustowana ich niechlujnym wyglądem.
W dzienniku znajdujemy obszerne opisy wycieczek na pustynię Synaj i nad Morze Czerwone. Góra Synaj jest niedostępna, ponieważ należy obecnie do Egiptu. Z tego powodu wynieśli się stamtąd Beduini. Zajeżdżają do kibucu Yotata, zachwyca ją widok pola pomidorów. Przypomina jej to Pawłowice, majątek ojczyma, którym zarządzała podczas wojny. Duże wrażenie zrobiło na niej też akwarium. Nie była natomiast zachwycona kopalniami króla Salomona.
W hotelu spotyka dwie Polki z Wiednia, zaczyna z nimi rozmawiać, ale już po chwili żałuje nawiązania kontaktu. Kobiety są bardzo gadatliwe. Okazuje się, że dopiero tutaj dowiedziały się o holokauście, choć wojnę spędziły jedna w Krakowie, druga w Pruszkowie. Obie były już wtedy na tyle dorosłe, żeby wiedzieć, co się dzieje. Ich ignorancja oburzyła Martinową, a jeszcze bardziej to, że, jak się okazało, były volksdeutschkami. Ostentacyjnie zakończyła z nimi znajomość.