publikacje

Wróć do listy

Wspomnienia z Warmii rok 1930–1939

Wspomnienia Febronii Sikory podzielone są na 21 części. Każda z nich została zatytułowana przez autorkę. Poniższy opis treści uporządkowano zgodnie z kolejnością wydzielenia poszczególnych rozdziałów przez Sikorową.

1. Moje wspomnienia z Warmii. Autorka zaczyna tekst od dosłownego przytoczenia komunikatu Związku Polskich Towarzystw Szkolnych, który został wydany w 1929 r. Dotyczył on szkół prywatnych na terenie Niemiec. Zgodnie z nim nauczyciele polscy powinni dołączyć do ZPTS-u i przynieść stosowne dokumenty o przebiegu kariery nauczycielskiej. Inspektor wizytujący szkołę Konrada Sikory (przyszłego męża Sikorowej) radził mu zgłosić się do tego związku. Ten jednak, zaaferowany ślubem z autorką (który odbył się w listopadzie 1929 r.), zapomniał o tym. Sikorowa wspomina, że poznała męża na urodzinach wujka, również nauczyciela, który w 1939 r. został zamordowany przez hitlerowców. Opisuje Konrada Sikorę jako „urodzonego społecznika” (s. 5). Mężczyzna jest bezpośredni w stosunku do ludzi i obdarzony pięknym głosem. Urodził się 3 listopada 1902 r. w Gniewie. Najpierw pracował w szkole w Niepoczołowicach (wówczas powiat morski, dziś powiat wejherowski) w Polsce, 1 sierpnia 1930 r. został jednak oddelegowany do szkolnictwa polskiego w Niemczech (tzn. na Warmię). Na terenie Niemiec przebywał do wybuchu II wojny światowej. 4 września 1939 r. aresztowany. Od tej pory przez pięć lat i dziewięć miesięcy przebywał w różnych obozach koncentracyjnych (ostatnim był obóz Oranienburg-Sachsenhausen koło Berlina). Sikorowa bardzo lubiła Niepoczołowice, więc na Warmię przeprowadzała się niechętnie. Według umowy pobyt tam miał trwać dwa lata, a trwał aż dziesięć.

2. Wymój. Małżeństwo przyjeżdża najpierw do Olsztyna. Tu wita ich Jan Boenigk. Mąż Sikorowej dostaje posadę w szkole w Wymoju (wsi koło Stawigudy). Otwarcie szkoły polskiej w Wymoju odbyło się 25 września 1930 r. Dwieście metrów od szkoły znajdowało się nowe mieszkanie Sikorów. Był to duży, nieumeblowany pokój w gospodarstwie Pawła Stynki, służący wcześniej jako sala weselna. Sikorowie przerabiają tę dużą salę na niewielkie mieszkanie. Autorka dość szczegółowo opisuje remont i zakup mebli oraz radia, a także okolice Wymoju (podkreśla, że w trakcie plebiscytu w Wymoju za Polską głos oddało 116 mieszkańców, a przeciw 51). Relacjonuje także prześladowania polskich chłopów ze strony Niemców. Mimo wszystko pobyt w Wymoju określa jako najszczęśliwszy czas w jej małżeństwie. Miejscowa młodzież angażowała się w działalność teatralną, którą Sikorowa prowadziła. Sikorowie gościli w tym czasie przedstawicieli lokalnej elity, w tym m.in. Jana Boenigka (kierownika Towarzystwa Szkolnego w Olsztynie), Wandę Pieniężną (następczynię Boenigka w TS, znaną działaczkę społeczną) i jej męża Seweryna Pieniężnego (wybitnego redaktora i wydawcę „Gazety Olsztyńskiej”) oraz Franciszka Barcza (sekretarza Związku Polaków w Olsztynie).

3. Pluski. Miejscowość wymieniona w tytule trzeciego rozdziału była częstym celem szkolnych wycieczek organizowanych przez Sikorów. Znajdowały się tu dobre boiska, na których rozgrywano mecze piłki nożnej i siatkówki. Autorka szczególnie ciepło opisuje żonę Roberta Gransickiego (twórcę miejscowej elektrowni), Jadwigę z Bereszczyńskich. Kobieta imponowała Sikorowej doświadczeniem pedagogicznym i swą działalnością kulturalno-oświatową.

4. Społeczeństwo polskie w Olsztynie. Autorka skupia się tu na relacjach z olsztyńską elitą intelektualną. Najwięcej miejsca poświęca opisowi domu pani Stramkowskiej – matki sześciorga dzieci, w którym bardzo dobrze się czuła, oraz nakreśleniu portretów Seweryna i Wandy Pieniężnych. Małżeństwo to słynęło na całą okolicę ze swej gościnności. Pieniężna często udzielała potrzebującym pomocy finansowej. Pieniężny przedstawiony został z kolei jako wielki miłośnik koni. Sikorowie spędzają u nich Boże Narodzenie w 1930 i Wielkanoc w 1931 r.

5. Boże Narodzenie 1930 r. Sikorowa opowiada, jak tworzyła ze szkolnymi dziećmi ozdoby choinkowe, jej mąż przygotowywał w tym czasie jasełka. Świąteczną atmosferę psuła niemiecka młodzież, która późnymi wieczorami chodziła pod polskimi domami i śpiewała żołnierskie piosenki; wieszała też na słupach plakaty szkalujące polskich nauczycieli i nakazujące im wynieść się z Warmii. Niemcy grozili zemstą rodzicom, którzy wysyłali swe dzieci do polskich szkół. Mimo wszystkich przeciwności szkoła polska w Wymoju przetrwała aż do wybuchu II wojny światowej. We wrześniu 1932 r. Febronia rodzi córkę Krystynę. 1 stycznia 1933 r. Konrad dostaje służbowe powiadomienie, że ma przenieść się do szkoły w Jarotach (wówczas wsi oddalonej 3 km od Olsztyna, obecnie jest to dzielnica Olsztyna). Na koniec Sikorowa wspomina jeszcze Otylię Stynkową, która tkała przepiękne obrusy (wówczas na Warmii tkanie na krosnach było bardzo popularne).

6. Jaroty. Rodzina Sikorów od stycznia 1933 r. mieszka w Jarotach. Małżeństwo nauczycieli otrzymuje mieszkanie po starym kawalerze Latosińskim, należące do Jakuba Barczewskiego (znajdowało się w budynku szkoły, w którym Konrad miał uczyć). Sikorowa bardzo negatywnie wspomina to miejsce. W nocy w pomieszczeniach było bardzo zimno, grasowały w nich szczury. Ponadto pieluszki dziecka przy przewijaniu sztywniały od mrozu; kobieta bała się, że jej dziecko może zamarznąć. Sikorowej udało się z czasem wybłagać bezdzietną mieszkankę Jarot, Strulcową, o udostępnienie im na dwa miesiące niezamieszkanego, należącego do niej domku w trakcie remontów prowadzonych w ich mieszkaniu. Sikorowa pracuje jako szkolna bibliotekarka, uczy też robótek ręcznych. W rozdziale dotyczącym pobytu w Jarotach autorka dużo miejsca poświęca działaniom patriotycznym w ramach prowadzonej przez Sikorów świetlicy: „Uczono się śpiewu, który tak poważną rolę odegrał w walce o polskość, słuchano pogawędek z zakresu literatury i historii. Nieraz zapraszano na takie wieczory znaną bajarkę wiejską Jadwigę Hincową, która opowiadała starym i młodym baśnie, legendy i przepowiednie, mające na celu umocnienie ducha narodowego i podtrzymanie nadziei, że tu znowu Polska będzie” (s. 27). Wieczory z mieszkańcami spędzano też na robótkach ręcznych (kobiety), głośnym czytaniu książek (młodzież), majsterkowaniu (chłopcy), grach towarzyskich. Sikorowa wymienia ówczesne gazety czytane chętnie przez dzieci i młodzież („Życie Młodzieży”, „Młody Polak w Niemczech”, „Gazetę Olsztyńską”) oraz ich ulubione lektury (książki Henryka Sienkiewicza, Aleksandra Dumasa, Marii Dąbrowskiej, Ignacego Kraszewskiego, Bolesława Prusa, Adama Mickiewicza). W bibliotece Niemcy zakazali przechowywania książki Melchiora Wańkowicza Na tropach Smętka. Autorka dużo pisze także o pasjach wokalnych, które wspólnie z mężem realizowali w olsztyńskich chórach (ona należała do chóru mieszanego im. Feliksa Nowowiejskiego, a on do chóru męskiego Warmia). Ich zespoły występowały głównie w katedrze św. Jakuba. Sikorowa podkreśla, że na polskie msze chadzali nawet Niemcy, by posłuchać ich chórów, szczególnie w okresie świąt Bożego Narodzenia. Autorka opisuje też działalność Klubu Polskiego, mieszczącego się przy ul. Dworcowej w Olsztynie. Wraz z mężem spędzała tam często sobotnie wieczory. W trakcie jednego ze spotkań poznali w Klubie Kazimierę Iłłakowiczównę oraz Melchiora Wańkowicza. Przy tym ostatnim autorze Sikorowa nadmienia, że za posiadanie jego książki Na tropach Smętka jej wuj został aresztowany, a potem zamordowany – spoczywa w lasach Piaśnicy 4 km od Wejherowa, wraz z blisko 12 000 zamordowanych Polaków.

7. Chór mieszany. Rozdział ten autorka poświęca międzynarodowemu zlotowi Śpiewaków Polskich w Warszawie z 1936 r. Chór olsztyński brał udział w turnieju. Wydarzenie odbyło się w Filharmonii Warszawskiej. Olsztynianie zajęli trzecie miejsce, co napawało Sikorową dumą. Przytacza tu też zabawną anegdotę. Autorka obserwowała występ Jana Kiepury w Filharmonii Warszawskiej. Kiepura był już wówczas bardzo znany. Po występie na ulicach urządzono mu wielką owację. W jej trakcie artysta stanął na dachu samochodu i zaczął śpiewać. Autorka relacjonuje: „Ja, naiwna (kiedy Kiepurę dobrze zobaczyłam), impulsywnie wykrzyknęłam: O Boże, on jest łysy! Znałam Kiepurę tylko z filmów i tam on miał piękną czuprynę. Ale dostało mi się od warszawianek! Oburzone zwróciły się w moją stronę i mówiły – co sobie pani pozwala, przecież mistrz nie będzie wiecznie miał włosów na głowie, no – i było mi wstyd…” (s. 41).

8. Wycieczki do kraju. Sikorowa w tej części wspomnień opisuje krótko swój i męża udział w różnych wycieczkach organizowanych przez Związek Polski do ojczystego kraju. Jeździli m.in. do Warszawy, Krakowa, Częstochowy, Poznania. Sikorowa przyznaje, że chciałaby obszerniej przedstawić te wyjazdy, „ale już nie ta pamięć, minęło przecież od przyjścia na Warmię 48 lat”.

9. Praca i rozrywka. Zgodnie z tytułem rozdziału Sikorowa wymienia różne sposoby spędzania wolnego czasu w Jarotach i Olsztynie. Zimą w Klubie Polskim kobiety urządzają sobie „wieczorną szwalnię” – w jej ramach szyją ubrania dla biednych polskich dzieci. W swym mieszkaniu wraz z mężem goszczą wiele znakomitych osób, w tym konsula Marcinkowskiego z jego żoną (bezdzietne małżeństwo bardzo lubi córkę Sikorów – Krystynę) oraz księdza Wacława Osińskiego, który interesująco opowiada im o historii warmińskiej ziemi. 

10. Dom Polski w Olsztynie. Sikorowa dość szczegółowo opisuje budynek DP, zamieszkiwany częściowo przez polskie rodziny – pracowników instytucji. W czasie karnawału w DP bawiła się elita polonii warmińskiej i mazurskiej. W hotelu Concordia przy dawnej ul. Dworcowej (dziś Partyzantów) urządzano tzw. zabawy ludowe. Często w ich trakcie występowała młodzież – śpiewano piosenki, wystawiano spektakle.

11. Otwarcie szkoły polskiej w Olsztynie. Rozdział ten to krótka relacja z otwarcia pierwszej polskiej szkoły w obecnej stolicy Warmii i Mazur. Wydarzenie miało miejsce w kwietniu 1934 r. Placówkę poświęcił ks. Paweł Dziędzielewski. Kierownikiem instytucji został Wojciech Gromadecki. W szkole kształci się początkowo pięćdziesięcioro dzieci, później ich liczba wzrasta.

12. Śmierć Jerzego Lanca. Sikorowa krótko wspomina tu tragiczne życie nauczyciela z powiatu szczycieńskiego, który został oddelegowany do pracy na Warmię. Żył w rozłące z żoną (nie chciał jej sprowadzać do życia w tak złych i nieprzyjaznych warunkach). Umarł samotnie, w niewyjaśnionych okolicznościach (został prawdopodobnie otruty). Jego zwłoki przetransportowano na terytorium Polski.

13. Święto Dziecka. Na Warmii dzień ten obchodzono bardzo uroczyście. W każdym roku uroczystość organizowano u innego gospodarza (m.in. w Wymoju, Kajnach i Jarotach). Wymyślano liczne zabawy i konkursy dla dzieci, orkiestra przygrywała do tańca. Przygotowywano dobry poczęstunek, serwowano piwo, lemoniady, ciastka i cukierki. Sikorowa wspomina, że w trakcie jednego z obchodów przyszło czterdziestu Niemców, którzy zażądali piwa. Postraszyli bawiących się ludzi, ale ostatecznie ich nie skrzywdzili. Ruszyli dalej. Coraz częściej jednak zdarzało się, że Niemcy ingerowali w polskie wydarzenia.

14. Święto Matki. Autorka zwięźle przedstawia tu szkolne obchody Dnia Matki – pieczenie przez młodzież placka dla matek, nakrywanie stołów białymi obrusami, picie dobrej kawy. W zwyczaju było to, że każde dziecko ofiarowywało swej matce kwiatek.

15. Święcone. Tu także krótka relacja o szkolnych obchodach (tym razem Wielkanocy). Kobiety co roku znosiły do klasy baby, mazurki, kiełbasy i malowane jaja. Białe obrusy przystrajano wileńskimi palmami.

16. Wystawa robót ręcznych. Sikorowa wspomina, iż wystawa ta była corocznym wielkim warmińskim świętem. Kobiety przez cały rok przygotowywały haftowane obrusy i dziergane swetry, a chłopcy tworzyli z drewna półki, stojaki na kwiaty czy łóżeczka dla lalek. Wydarzenie odbywało się w Olsztynie i ściągało tłumy z całej okolicy.

17. Kaplica. Autorka pisze, że ich kościół parafialny mieścił się w Bartągu. Droga do tej miejscowości była bardzo uciążliwa, więc Sikorowie uczęszczali do kościoła w Olsztynie. Sikorowa wspomina, że na środku Jarot stała kaplica, pod którą odprawiano polskie msze. W maju i październiku kobiety odmawiały pod nią codziennie różaniec. Kaplica była ważnym miejscem dla całej społeczności, spalała wszystkich i stanowiła symbol uczuć patriotycznych.

18. Pielgrzymka do Gietrzwałdu. Autorka krótko nadmienia, że co roku 8 września odbywały się pielgrzymki z Olsztyna do Gietrzwałdu (trasa wynosiła ok. 22 km). Na przedzie zawsze szła orkiestra, grająca pieśni po polsku.

19. Teatr kukiełkowy. W 1937 r. z inicjatywy nauczycieli powstał objazdowy teatr kukiełkowy Bajka. Reżyserem spektakli był Franciszek Piotrowski. Na początku w teatrze pracowało dziesięć osób (w tym Febronia i Konrad Sikorowie). Kukiełki wykonywali Tadeusz Perała i Otylia Grotowa. Próby zawsze odbywały się w Olsztynie. Teatr cieszył się sporym zainteresowaniem. Po każdym spektaklu Piotrowski grał na skrzypcach i śpiewał piosenki związane z treścią teatrzyku. Niemcom nie podobała się działalność grupy. Zawsze tego samego dnia i o tej samej godzinie co Bajka wystawiali swój teatrzyk kukiełkowy, by odciągnąć ludzi od polskiego teatru. Nieraz zdarzało się, że samochód, którym jechali nauczyciele z Bajki, obrzucano kamieniami. W trakcie występów aktorom towarzyszył niemiecki żandarm, który uważnie obserwował wszystkich przybyłych na przedstawienie.

20. Wycieczka do kraju. We wrześniu 1938 r. nauczycielstwo polskie urządza dwutygodniową wycieczkę po północno-wschodniej Polsce. Kierownikiem wycieczki był Konrad Sikora. Autorka wspomina, że zwiedzali wówczas m.in. Wilno, Grodno, Białowieżę, Pińsk, Brzeszcz i Warszawę. W trakcie podróży do nauczycieli docierały niepokojące wieści o działaniach Hitlera. Sikorowa notuje: „Na wycieczkę naszą padł cień, już prysł nasz radosny nastrój, jak gdybyśmy przeczuwali tragedię następnych lat” (s. 61).

21. Napad. Autorka relacjonuje, jak w roku 1939 czuć było rosnące polityczne napięcie. Na Warmii miały miejsce coraz silniejsze ataki na polskich nauczycieli, Sikorowie również byli prześladowani. 3 maja 1939 r. o 22:00 ktoś po raz pierwszy rzucił w okno Sikorów kamieniem. Od tej pory okna wybijano im co noc i tak aż do lipca. Barczewskiemu (właścicielowi mieszkania) grożono, by pozbył się polskich nauczycieli z budynku, bo inaczej „pójdzie razem z nauczycielami” (s. 61). Hitlerowcy atakowali wszystkie szkoły. Ich placówkę oszczędzili tylko dlatego, że Barczewski wycofał swoje dzieci ze szkoły polskiej. Mimo to po jakimś czasie dom Barczewskiego Niemcy obrzucili kamieniami. Mąż Febronii złożył zażalenie do władz rejencyjnych o napad ze strony Niemców: „Odpowiedź była taka: wydalić polskiego nauczyciela w przeciągu 6 tygodni do Polski” (s. 65).

22. Przedsmak wojny. „I tak nadszedł sierpień” (s. 65) – tymi słowami rozpoczyna Sikorowa ostatni rozdział swych wspomnień. Wojska niemieckie na terenie Warmii wciąż się zbroją, wdzierają przemocą do polskich domów, wyjadają ludziom zapasy. Wszyscy czują, że wojna jest już blisko. Sikorowie chcą opuścić Warmię, ale konsul każe im zostać jeszcze trzy tygodnie. Febronia ciężko choruje, powinna trafić do szpitala, ale nikt nie chce jej przyjąć. 26 sierpnia konsul każe im „łapać” ostatni pociąg do Iławy. Sikorowie pakują się gorączkowo. Konrad odwozi żonę i córkę na pociąg (sam zostaje, powody tej decyzji nie są wyjaśnione). W drodze z Olsztyna do Iławy Sikorowie obserwują ruchy wojsk. Sikorowa wraz z córką docierają do Torunia. Tam spędzają noc. 27 sierpnia 1939 r. w mieście zbiera się wojsko. Autorka zauważa, że polskie wozy sanitarne to zwykłe chłopskie furmanki z namalowanymi czerwonymi krzyżami. Sikorową bardzo to martwi, bo ma porównanie z doskonałym uzbrojeniem niemieckim. Wspomina: „Gdy tak staliśmy w tłumie i obserwowaliśmy z Władzią Knosaliną nasze wojsko, pełna żalu wymówiłam:­ I my z Niemcami chcemy wojnę wygrać?! Obróciła się jedna starsza pani i mówi do mnie: ­­– Córko, nasz duch patriotyczny nam pomoże wygrać!” (s. 69). Wieczorem Sikorowa wraz z Knosaliną kierują się do Warszawy (myślały, że tam będą bezpieczne). Kilka dni później rozumieją, że to był ogromny błąd. Kobiety dostały kwaterę w internacie dla studentek przy ul. Mokotowskiej 55. Brakuje im pieniędzy. Sikorowa udaje się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych z prośbą o zapomogę. Urzędnicy każą jej wrócić następnego dnia. Wraca – ale dowiaduje się, że rząd uciekł do Rumunii. Sikorowa codziennie chodzi wraz z Władysławą Knosaliną pod ambasadę angielską – kobiety liczą, że Anglicy pomogą Polkom. Na Warszawę spadają pierwsze bomby. Od tej pory codziennie w dzień mają miejsce naloty, w nocy strzelanie z armat. Dwie bomby spadają na ich dom, jedna na podwórze. Mieszkańcy zostają zasypani. Sąsiad znajduje jednak kilof i przebija ścianę. Sto pięćdziesiąt osób wydostaje się na zewnątrz, budynek niebawem staje w ogniu. Sikorowa podkreśla, że Knosalina okazała się wspaniałą towarzyszką – ona sama była załamana swoją chorobą i strachem o córeczkę. Kobiety błąkają się po Warszawie. Nikt nie chce ich ugościć, wszyscy zamykają się w swoich mieszkaniach. Na ul. Smolnej Sikorowa daje jednemu ze stróżów swój złoty pierścień, otrzymuje za to talerz zupy dla córki. Autorka spotyka lekarkę, która przyjmuje do siebie wykończone kobiety i dziewczynkę. Mieszka z mężem i siedemnastoletnią córką. Karmi Sikorową i Krysię, autorkę wspomnień leczy za darmo. Lekarka kupuje bieliznę i pończochy – radzi Sikorowej wyjechać na Pomorze. Jej zdaniem tam Niemcy nie będą tak okrutni jak w Warszawie. Knosała w tym czasie nawiązała znajomość z żołnierzem, który umożliwił jej, Febronii, Krysi i jeszcze kilku innym osobom podróż do Łodzi. Sikorowa ostatecznie trafia wraz z córką do wujostwa w Rakowie. Helena Włodarczakowa donosi Sikorowej, że jej mąż żyje, tylko został aresztowany. Mąż Heleny, tak jak Febronii, przebywał w obozie Hohenbruch koło Królewca. Autorka wspomnień dodaje: „Nie przeczuwała biedna, że właśnie tam jej męża, Leona Włodarczaka […] i Seweryna Pieniężnego (wydawcę „Gazety Olsztyńskiej”) w jeden dzień zamordują…” (s. 77).

Rozdziały Napad i Przedsmak wojny pisane są drżącą ręką, pismo bardzo trudno odczytać. Sama autorka usprawiedliwia się, że na tym kończy wspomnienia – nie chce opisywać wojny, ponieważ nawet po 48 latach na samą myśl o niej bardzo się denerwuje. Wspomnienia kończą się odautorskim komentarzem: „Nie pisałam nigdy pamiętników, nie znam techniki ich, więc bądźcie pobłażliwi na moje gryzmoły. Fotografie pozbierałam po różnych znajomych […]. Był album pełen fotografii, ale mąż stale gdzieś wysyłał, przeważnie do Olsztyna” (s. 77).

Autor/Autorka: 
Miejsce powstania: 
s.l.
Opis fizyczny: 
77 s. : il. ; 32 cm.
Postać: 
zeszyt
Technika zapisu: 
rękopis
Język: 
Polski
Miejsce przechowywania: 
Dostępność: 
dostępny do celów badawczych
Data powstania: 
1978
Stan zachowania: 
bardzo dobry
Sygnatura: 
DH 4595 OMO
Uwagi: 
W zeszyt wklejone zostały różne fotografie oraz wypełniona koperta z opisaną na niej zawartością: dwa programy ze zlotu śpiewanego w Warszawie, 1936; rozkład trasy z wycieczki do kraju, rok 1937; rozkład jazdy na zlot Młodzieży Polskiej z zagranicy, rok 1935; legitymacja uczestnictwa nr 5055; legitymacja ze zlotu Śpiewaków Polskich w Warszawie, rok 1936; karta wstępu na przyjęcie do ratusza 28 czerwca 1936 r. Strony numerowane ołówkiem. W dokumencie znajdują się także dwa luźne kartki (jedna stanowi brudnopis wspomnień, druga to odpowiedź do nieznanej z imienia i nazwiska osoby, która chciała poznać nazwiska Polaków mieszkających w Wymoju).
Słowo kluczowe 1: 
Słowo kluczowe 2: 
Słowo kluczowe 3: 
Główne tematy: 
szkolnictwo polskie, szkolnictwo niemieckie, Warmia, teatr amatorski, prześladowania, praca nauczycielska kobiet, chór, muzyka, represje wojenne, II wojna światowa, kultura polska, germanizacja, czasopiśmiennictwo polskie na Warmii, życie towarzyskie w przedwojennym Olsztynie
Nazwa geograficzna - słowo kluczowe: 
Zakres chronologiczny: 
Od 1930 do 1939
Nośnik informacji: 
papier
Gatunek: 
pamiętnik/wspomnienia