Wanda Kubicka-Sroka do Haliny Martin, 24.01.2001
Wanda Kubicka-Sroka w liście do Haliny Martin nawiązała do czasów okupacji niemieckiej i powstania warszawskiego. Autorka dziękowała za pamięć o niej i jej siostrach (Kubickich). Pisała, że obecnie ma 82 lata, a jej siostry już nie żyją. Irena (prawniczka) zmarła w 1989 r. w wieku 72 lat, a Zofia (polonistka) w 1997 r., mając 82 lata. Obie były niepełnosprawne, po przebytej chorobie Heinego-Medina. Ich ojciec Jan Kubicki (pedagog) zmarł 1936 r. w wieku 62 lat, a matka Zofia Kubicka z d. Matlakowska w 1942 r. (w wieku 55 lat). Siostry były ze sobą bardzo zżyte. Autorka napisała, że nie wie, która z jej sióstr była łączniczką „Borysa”, ponieważ nigdy tego pseudonimu nie słyszała. Jako pierwsza z sióstr do Armii Krajowej wstąpiła Irka. W ich domu rodzinnym na ul. Wspólnej już od pierwszych dni po upadku Warszawy we wrześniu 1939 r. znajdował się punkt kontaktowy Ruchu Oporu ZWZ, później AK. Konspirację rozpoczęli tam oficerowie Wojska Polskiego, którzy nie poszli do niewoli, tylko przeszli do podziemia. Wśród nich byli: kapitan Stefan Jodłowski, pseud. „Grabowski”, i jego brat podchorąży Józef Jodłowski oraz porucznik Jurek Jeżewski, pseud. „Zielonka”, którzy najczęściej bywali w ich domu. Zamykali się w pokoju i naradzali się. Czasem przekazywali im rozkazy na maleńkich bibułkowych kartkach. Autorka wspomniała, jak w ich domu był „kocioł” w 1944 r., gdy po powstaniu UB poszukiwał zbiega z więzienia, Stefana „Grabowskiego”. Kocioł trwał trzy dni, zebrało się u nich trzydzieści pięć osób, ale zbiega nie znaleziono. Wszystkich puszczono wolno. Grabowskiemu udało się uciec zagranicę. Siostra autorki, Irka, była aresztowana po powstaniu warszawskim przez UB. Jej śledztwo trwało miesiąc, następnie przebywała w więzieniu we Wronkach i w obozie w Rembertowie. Wróciła schorowana, ledwo udało się ją wyleczyć.