publikacje

Wróć do listy

Relacja Rózi Leichter

Relacja bez daty, wiadomo jedynie, że powstała w 1945 roku, obejmuje wydarzenia z okresu od 1939 do 1944 roku.

Nagłówek: Protokół.

Tekst otwiera opis dziewczynki składającej zeznania. Dr Haupt zapisał, że była wysoka jak na swój wiek, miała "nie semicki wygląd", piwne oczy i melancholijne spojrzenie. Mówiła po polsku, jednocześnie nie panując nad gestykulacją i ruchami ciała. Spisujący relację dodał: "inteligencja dość znaczna".

Dalsza część spisana w pierwszej osobie, zgodnie ze słowami Autorki. Dziewczynka powiedziała, że przed wojną mieszkała z szóstką rodzeństwa i rodzicami w Rudniku (nie mieli własnego domu, mieszkali w jednej izbie i wynajmowali osobny dom, w którym prowadzili swój interes). Podała, że z rodzeństwa przeżył jedynie Samuel urodzony w 1927 roku, zmarli: Józef (1931), Hania (1932), Basia (1933) – siostra bliźniaczka Autorki, Marysia (1935) i Chaim (1938). Ojciec, Markus, prowadził piekarnię, mama Autorki zajmowała się domem.

Autorka opowiedziała, że przez dwa miesiące po wejściu wojsk niemieckich w Rudniku nic się nie działo, choć ludzie zapowiadali, że prędzej czy później żołnierze przyjdą "po Żydów". Po tym okresie mężczyzn spędzono na rynek i ograbiono ze wszystkiego, co mieli. Ojca Autorki nie było na miejscu, żołnierze przyszli szukać go w domu, ale i tam nie zastali. Dzień później rodzina postanowiła wyjechać do "wsi Jeżowe obok Niska" [chodzi o Jeżewo], do dziadków (nazwisko Feit). Przebywali tam do końca września 1941 roku – dziadkowie mieli ogród i krowę, ojciec Autorki w domu wypiekał chleb na sprzedaż. W między czasie zmarła babcia Autorki.

Gdy pojawiło się rozporządzenie nakazujące wszystkim Żydom zebrać się w jednym miejscu (wydane przez gminę), ojciec Autorki dowiedział się od wójta, że "pojadą tam, gdzie Cyganie". Wówczas rodzina wynajęła furmankę i wyjechała do Albigowej (duża wioska nieopodal Łańcuta). Przebywali tam do lata 1942 roku mieszkając w izbie przy synagodze.

Latem 1942 roku niemieccy żołnierze rozstrzelali starców w Albigowej, w tym dziadka Autorki. Jak opowiedziała, jej rodzice uciekli "w zboże", dzieci schowały się w krzakach i przydrożnym rowie. Niemcy nie zdołali ich znaleźć. Dodała, że Niemcy zmusili Polaków do pochowania ciał zabitych. Żydzi kilka dni później przenieśli je na cmentarz żydowski. Później zdarzało się, że żołnierze przyjeżdżali do wsi i strzelali do Żydów, rodzina starała się wówczas uciekać w pola i ukrywać się.

Gdy nadszedł rozkaz przeniesienia się do getta w Łańcucie, rodzice Autorki postanowili, że każdy z członków rodziny spróbuje przeżyć na własną rękę. Dziewczynka wraz z najstarszym bratem – Samuelem – poszła do Cierpierza, gdzie pewien gospodarz pozwolił im przenocować w stodole. Był skłonny udzielić im schronienia na dłużej w zamian za pomoc w gospodarstwie, ale jego żona nie zgodziła się tłumacząc, że widziała co działo się z Żydami w Rzeszowie. Bała się, że dzieci uciekły z getta. Po tym spotkaniu rodzeństwo zaczęło utrzymywać, że byli katolikami, ich matka zmarła, a ojca wywieziono na roboty.

Po jakimś czasie Autorka dotarła do wsi (brak nazwy), w której mieszkała przez osiem miesięcy – do wiosny 1943 roku – pracując jako pastuszka. Jej brat znalazł zatrudnienie w sąsiedniej wsi i odwiedzał raz w tygodniu. Zdobył też modlitewnik, z którego nauczyli się wszystkich modlitw, chodzili go kościoła na nabożeństwa i nauki, wraz z innymi dziećmi.

Wiosną 1943 roku do gospodyni Autorki przyszła sąsiadka i powiedziała, że wie, że dziewczynka jest Żydówką. Kobieta postanowiła Autorkę ochrzcić, lecz ta odrzekła, że urodziła się Żydówką i Żydówką umrze. Przy następnej wizycie jej brata kobieta nakazała mu zabrać dziewczynkę.

Samuel zaprowadził ją do wsi Kielnarowa (powiat rzeszowski) i oddał gospodarzowi, Ludwikowi Kaplicie. Pozostała u niego do wyzwolenia i jeszcze trzy miesiące. Chodziła do kościała, przyjmowała komunię i zajmowała się gospodarstwem. We wrześniu 1944 roku postanowiła dołączyć do brata, na pożegnanie dostała od rodziny Kaplitów dwie koszule i sukienkę. Nigdy nie przyznała się im do bycia Żydówką.

Samuel opowiedział siostrze, że poznał kobietę, która utrzymywała, że widziała śmierć ich matki i najmłodszego brata, Chaima. Dziewczynka przyznała, że o losie reszty rodziny nie wiedziała nic, ale zakładała, że nikt nie przeżył. Zamieszkała w Przemyślu, w ochronce, gdzie po ośmiu miesiącach zdała egzamin upoważniający do uczęszczania do trzeciej klasy szkoły powszechnej.

Autor/Autorka: 
Miejsce powstania: 
Przemyśl
Opis fizyczny: 
2 karty (150x205mm) maszynopisu w języku polskim
Postać: 
kartki w teczkach
Technika zapisu: 
maszynopis
Język: 
Polski
Dostępność: 
Dostępny do celów badawczych
Data powstania: 
1945
Stan zachowania: 
Dobry, czytelny i zdigitalizowany tekst
Sygnatura: 
301/882
Tytuł kolekcji: 
Zespół: Relacje ocalałych z holokaustu (zespół 301)
Uwagi: 
Tytuł relacji nadany przez redakcję Archiwum Kobiet. Relacja spisana przez przewodniczącego Wojewódzkiej Żydowskiej Komisji Historycznej w Przemyślu, doktora Dawida Haupta. Na dokumencie informacja o autoryzacji. Tekst spisany mieszanym językiem – widać infantylność, ale i dorosłość, w tym chłodność oceny rzeczywistości. Dużo nazw miejscowości, w których ukrywała się Autorka, nieco nazwisk. Relacja skoncentrowana na sposobie przetrwania, niezbyt szczegółowa. Jedynym fragmentem, w którym Autorka postanowiła podać jak najwięcej detali była ta, w której opowiadała o rodzinie. Spisano małą czcionką z minimalnymi odstępami między wierszami.
Słowo kluczowe 1: 
Słowo kluczowe 2: 
Główne tematy: 
Warunki życia w Rudniku. Opis rodziny Autorki. Getto w Łańcucie. Deportacje, prześladowania, egzekucje.
Nośnik informacji: 
papier
nośnik elektroniczny
Gatunek: 
relacja