Relacja Danuty Zagozdon
Relacja skupia się na dniu 17 lipca 1942 r., kiedy to doszło do ataku UPA na wieś Adamówka (Wołyń, parafia Kisielin), w której mieszkała z rodzicami i siostrą Zofią. Opisywane wydarzenia rozpoczęły się o godzinie 4 rano. Dziewczynki zostały nagle obudzone przez rodziców i cała rodzina, jeszcze w koszulach nocnych uciekła w pole. Przebiegając przez wieś, matka autorki głośno nawoływała wszystkich do ucieczki. Rodzina początkowo schroniła się na łąkach, z których kopano torf. Spędzili tam cały dzień i zostali pogryzieni przez pijawki. Wieczorem zobaczyli stamtąd płonącą wieś, słyszeli wycie psów i rżenie koni. Po pewnym czasie rodzina spotkała także innych uciekinierów. Podczas próby przedostania się w kierunku Kowla rodzina trafiła na wartę UPA. Korzystając z nieuwagi wartowników, udusili jednego Ukraińca i uciekli do lasu. Kiedy już się trochę uspokoiło, rodzina udała się do Zasmyków, gdzie spotkała sporą grupę chłopów, którzy zaczęli ich wypytywać, skąd i dokąd idą, a następnie – spisali. Początkowo chłopi ci wzbudzili ich obawy, ale okazało się, że to również są uciekinierzy. Rodziną zaopiekowały się siostry zakonne. Później udało im się przedostać w Lubelskie. Matkę autorki zesłano do niemieckiego obozu, autorkę i jej siostrę także na krótko zamknięto w obozie. Ojciec w tym czasie walczył w partyzantce. Po zwycięstwie ZSRS nad Niemcami cała rodzina wyjechała na tzw. Ziemie Odzyskane, do miejscowości Pogrodzie, k. Elbląga, gdzie autorka i jej siostra spędziły całe życie.