publikacje

Wróć do listy

Ako som sa stala spisovateľkou – novinárkou

Autobiografia została spisana w schyłkowym okresie życia Jozefíny Marečkovej, najprawdopodobniej w latach 40. XX w. Wspomnienia sugestywnie oddają atmosferę Wiednia tuż przed rozpadem monarchii austro-węgierskiej. Perspektywa jest do pewnego stopnia osobista – Marečková skupiała się na warunkach życia i pracy warstw najuboższych, przede wszystkim Słowaków/Słowaczek, którzy/które w miastach monarchii zajmowali się pracą fizyczną. Sporo miejsca poświęciła trudom codzienności, pisała o silnym poczuciu niesprawiedliwości i niechęci do klas panujących, zwłaszcza arystokracji. Wspomnienia zawierają antysemickie komentarze – autorka często uderzała w ton skargi, kibicowała narodowym socjalistom i gloryfikowała Hitlera. Materiał nie jest kompletny, wywód nie jest chronologiczny, narracja urywa się w latach 40. XX wieku. Marečková zapisywała historie innych, zwłaszcza ubogiej i pobożnej matki, która zajmowała się w Wiedniu handlem owocami. Starając się przywołać jak najwięcej szczegółów, autorka często nadawała swoim opowieściom anegdotyczny charakter. Wiedeń do 1914 r. określiła mianem największego słowackiego miasta. Przyczyną wyjazdu rodziców z północno-zachodniej Słowacji do stolicy monarchii była bieda – z powodu braku środków nie zdecydowali się na podróż do Ameryki. Opowieść Marečkovej koncentruje się na miejscach, które były najbliższe matce – na wiedeńskich placach targowych i kościołach. O mieście autorka pisała z nieskrywanym podziwem. We wspomnieniach kilkukrotnie wraca do przyjęcia sakramentu bierzmowania w Katedrze Świętego Szczepana. Opisała przejażdżkę dorożką i wizytę na Praterze, a także prezent, jaki wtedy otrzymała – kolczyki.

 Autorka często posługiwała się dialektyzmami wiedeńskich Słowaków, a także wyjaśniała ich użycie. Plac Am Hof to „huf”, Karmeliterplatz to „plac kamienny”, „czarni” to mężczyźni (Słowacy), którzy pracowali na dworcu kolejowym Nordbahnhof i przesypywali węgiel. Autorka dobrze orientowała się w codzienności ludzi, którzy na ówczesnej drabinie społecznej znajdowali się niżej, czuła się być może ich głosem. „Panieneczki” z Wiednia obserwowała jakby z zewnątrz, czasem z zazdrością i gniewem. Opisywała środowisko Słowaczek, pisała, jak matce stopniowo udawało się pozyskać stałych klientów (wspominała tu właścicielkę gościńca Schober, u której raz na jakiś czas stołowała się wraz z dwójką młodszych braci). Matka często i chętnie sprzedawała towar „czarnym“ – czasem są to „heringy“ (śledzie), a czasem „piksle“, ceramiczne pojemniki z napisami „Kaffee“ lub „Zucker“. Matka znajdowała się, we własnym przekonaniu, pod opieką Boga, często odwiedzała kościół Maria am Gestade, w którym o szóstej rano odprawiano msze w języku czeskim. Marečková pisała o śmierci ojca w 1886 r. z powodu wypadku na placu budowy. Matka, chcąc uniknąć pochówku w masowym grobie, pożyczyła pieniądze na pogrzeb i zadłużyła się. Została sama z trójką dzieci – autorka miała w tym czasie 6 lat, młodsi bracia 4 i 2 lata. Marečková nie pamiętała twarzy ojca i żałowała, że nie pozostała po nim ani jedna fotografia. Została w Wiedniu z matką, uczęszczała do szkoły ludowej i chętnie się uczyła. Matka, w tym czasie zatrudniona jako praczka, otrzymała propozycję umieszczenia córki w szkole przyklasztornej w Stadlau. Pomysłodawcą był Hans Maria von Trusca, cesarski radca i filantrop, który postanowił pokryć koszty wczesnej edukacji małej Jozefíny. Marečková chwaliła sobie dni spędzone w konwikcie, żałowała, że nie uczyła się gry na instrumencie, lubiła lekcje gramatyki, religii i geografii. Opisywała przedsiębiorczość matki, trudne sytuacje, w których się znalazła, często poniżające lub niebezpieczne. Wspominała pielgrzymkę matki do austriackiego Mariazell, jej radość z modlitwy, chwili skupienia, pamiątek i fotografii.  

Po ukończeniu szkoły ludowej w Wiedniu w wieku 14 lat (?) autorka podjęła pracę w najróżniejszych zawodach – zatrudniła się w fabryce żarówek Siemens, jako pomoc kuchenna, opiekunka do dzieci, pomoc domowa, barmanka i in. Żadnej z prac nie wykonywała zbyt długo; szczegółowo opisywała powody wypowiedzeń (zazwyczaj z inicjatywy pracodawcy). Wreszcie zdecydowała się na wyjazd z Wiednia do Budapesztu. Pojawiła się tam w 1897 r., rok po słynnej wystawie milenijnej organizowanej w związku z obchodami 1000-lecia Królestwa Węgierskiego. Początkowo pracowała w pralni, pilnie uczyła się języka węgierskiego, później, po raz kolejny, zatrudniła się w fabryce żarówek Siemens. W opisach nocnego życia miasta jej komentarze mają moralizatorski i antysemicki charakter. Pisała o masowej konwersji ludności żydowskiej na katolicyzm lub protestantyzm w latach 30. XX wieku. Komentując aktualną politykę, negatywnie oceniała wzrost cen biletów kolejowych w Czechosłowacji, a także w Republice Słowackiej.

Dokument składa się z około pięćdziesięciu krótkich rozdziałów – w każdym z nich Marečková opisywała i komentowała zazwyczaj jedno wydarzenie. Na pytanie postawione w tytule (Jak stałam się pisarką – dziennikarką) materiał wprawdzie nie udziela odpowiedzi, ale prezentuje panoramę społeczno-obyczajową dwóch miast monarchii pod koniec XIX w. Autobiografia, choć napisana przez jedną drobiazgową narratorkę, ma dwie bohaterki – autorkę i jej matkę.

Autor/Autorka: 
Opis fizyczny: 
[95] k. luź. ; 30 cm.
Postać: 
luźne kartki
Technika zapisu: 
rękopis
Język: 
Słowacki
Miejsce przechowywania: 
Dostępność: 
udostępniony tylko do celów badawczych
Data powstania: 
1940
Stan zachowania: 
brak stron, dostępne: 1-39, 37-46, 48-93, czytelność: dobra
Sygnatura: 
79 S 3
Uwagi: 
Karty zapisane piórem, zazwyczaj czarnym atramentem, pismo czytelne, mało skreśleń.
Słowo kluczowe 1: 
Słowo kluczowe 2: 
Słowo kluczowe 3: 
Główne tematy: 
codzienność, praca, szkoła, Wiedeń, Budapeszt, obyczaje
Nazwa geograficzna - słowo kluczowe: 
Zakres chronologiczny: 
Od 1880 do 1940
Nośnik informacji: 
papier
Gatunek: 
biografia/życiorys