Publicysta, krytyk muzyczny, działacz kulturalny. Najstarsze dziecko Józefa Preyssa i Joanny z Wróblewskich. Wraz z siostrą wychowywał się w Warszawie, następnie w zakupionym przez ojca majątku koło Trzemeszna oraz w Poznaniu. Kształcił się w gimnazjach w Trzemesznie i Poznaniu. Maturę zdał w Gimnazjum im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu w 1928 r. Studiował w Państwowym Konserwatorium Muzycznym w Poznaniu oraz na Wydziale Prawno-Ekonomicznym Uniwersytetu Poznańskiego, który ukończył w 1932 r. z tytułem magistra prawa. W 1933 r. przeszedł przeszkolenie wojskowe, uzyskując ostatecznie stopień podporucznika 11 Pułku Ułanów Legionowym im. Marszałka Rydza-Śmigłego w Ciechanowie. Przed drugą wojną światową pracował m.in. jako recenzent muzyczny „Kuriera Porannego”.
W 1939 r. opublikował książkę Sztuka pod dyktaturą, poświęconą sztuce faszystowskich Włoch, w wyniku czego został uznany za zwolennika faszyzmu i Benita Musolliniego. W czasie kampanii wrześniowej bezskutecznie próbował dostać się do wojska, kolejne pięć lat spędził w okupowanej stolicy, utrzymując siebie i matkę z wyprzedaży jej majątku. Organizator tajnego życia kulturalnego w Warszawie. Od 1945 r. zatrudniony w Polskim Radiu, następnie związany m.in. z krakowskim „Przekrojem” czy warszawską „Polityką”. W 1976 r. podpisał Memoriał 25 – protest środowiska muzycznego przeciwko planowanym zmianom w Konstytucji PRL.
Bardzo popularny wśród społeczeństwa polskiego, szczególnie w okresie PRL, powód do dumy dla najbliższej rodziny (siostra Maria w swoich dziennikach wspominała, że Jerzy Waldorff był jedną z najbardziej rozpoznawanych postaci w kraju). Na pozytywny odbiór jego twórczości wpływały przede wszystkim żywy, czasami wręcz ostry język, jakim się posługiwał, a także zacięcie felietonistyczne. W ten sposób twórczość Waldorffa oceniał jego biografista Mariusz Urbaniak: „Chwalono Waldorffa za styl, ale odmawiano mu, zwłaszcza prawdziwi krytycy, kompetencji i wiedzy. Polemiści, oddając, szczerze lub niechętnym półgębkiem, sprawiedliwość talentowi popularyzatorskiemu Waldorffa, na tym samym oddechu odbierali mu prawo do przypisywania sobie muzykologicznej wiedzy. Uwielbiany przez tłumy, lekceważony, a nieraz odsądzany od czci i wiary przez poniektórych znawców - pisał Bohdan Pociej, recenzując wybór felietonów Waldorffa ze Świata. Pociej, sam muzykolog i krytyk, autor wielu książek, potrafił docenić wartość tego, co Waldorff robił dla popularyzacji muzyki. Dostrzegał popełniane w felietonowym ferworze błędy, ale widział, że to właśnie sposób, w jaki pisze, jest największą wartością tekstów Waldorffa. Że bez jego dowcipu, nawet bez tego wyrafinowanego, bez niewyparzonej gęby, pikantnych aluzji, bez kpin, kalamburów, wygłupów, harców, bez czasem bardzo złośliwych ataków i okrutnych porównań muzyce poważnej trudno byłoby przebić się na najbardziej poczytne łamy”.